STRONA
GŁÓWNA
KATALOG
FIRM
GALERIA OGŁOSZENIA
PrzyklejonyWpisy na forum są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Brodnica.net nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli znajdziesz wpis naruszający czyjeś prawa, napisz do nas.
Strona główna - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Dodatkowe menu: 50 ostatnich postów | 10 losowych tematów | GŁOSOWANIE | WYNIKI
HISTORIA NAJWIEKSZYCH POLSKICH KLUBOW PILKARSKICH!!!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Brodnica.net Strona Główna -> Sport, turystyka, wypoczynek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wabene




Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 1

PostWysłany: Sob, 23 Gru 2006 15:21:22    Temat postu: HISTORIA NAJWIEKSZYCH POLSKICH KLUBOW PILKARSKICH!!! Odpowiedz z cytatem

GORNIK ZABRZE !!
TO NAJWIĘKSZY, NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANY I NAJBARDZIEJ ZASŁUŻONY POLSKI KLUB- KLUB LEGENDA! Pamiętam inne czasy! Gdy Górnik tylko wygrywał! Grał ofensywnie, strzelał masę goli! To były czasy, kiedy się Górnika w Europie bardzo obawiano! Nie chciano wylosować tej drużyny- zdawano sobie świetnie sprawę z klasy piłkarzy, sily drużyny i popularności Górnika! Gornik Zabrze to pierwszy polski klub, ktory wdarl sie do czolowki europejskich rozgrywek pucharowych! A nie byla to droga latwa! Sedziwie sprzyjali zdecydowanie druzynom z zachodu! W 1962 roku w swoim debiucie pucharowym w PUCHARZE EUROPEJSKICH MISTRZOW KRAJOWYCH mistrzowie Polski trafili na jeden z najsilniejszych zespolow Europy tamtych czasow, faworyta rozgrywek, mistrzow Anglii, zaprawiona w europejskich bojach druzyne Totenham Hotspurs! Zarozumiali i butni angole przybyli na Slask pewni swego, zeby rozjechac Gornika, dopelniajac oczywistej formalnosci! 10 wrzesnia czekal na nich na Stadionie Slaskim swiadomy swoich umiejetnosci Gornik Zabrze i 100 tysiecy wierzacych w jego sile kibicow! Ci kibice wiedzieli, ze ofensywnie grajacy pilkarze KSG zrobia potworny kociol pod bramka Totenhamu od pierwszych minut spotkania! Nie zawiedli sie! Po 45 minutach gry bylo 4-0 dla zabrzan! To tak jakby dzis na Legie przyjechal Bayern Monachium i po 45 minutach przegrywal 0-4?!! Absurd! Slynny Totenham, mistrz uwazanej wtedy za najsilniejsza lige swiata Premier Ligue lezal na deskach! Bez zadnego gadania!! Bo moglo byc 8-0 i nikt by nie mial pretensji! Dwa slupki i kilka niewykorzystanych setek przez zawodnikow mistrza Polski! 100 tysiecy ludzi szalalo! Szalalo z radosci! To za takie mecze Polacy kochali Gornika! Nigdy wczesniej i nigdy potem zadna druzyna mistrza Anglii nie zostala tak upokorzona w przeciagu 45 minut! Pilkarze angielscy i dzialacze byli przerazeni! To nie byly zarty! Miala byc wycieczka i spacerek a szykowala sie niewyobrazalna kleska! O awansie w swietle tego co dzialo sie na boisku nie bylo wogole mowy!! Starzy europejscy wyjadacze zrobili jedyna rzecz jaka mogli zrobic! W 47 i 53 minucie dwa ordynarne wejscia na nogi zabrzanskich pilkarzy i tylko zolte kartki! Wtedy nie mozna bylo jeszcze wymieniac zawodnikow! Gornik musial grac w dziewiatke! Ostatecznie bardzo oslabiony Gornik wygrywa tylko 4-2! Do rewanzu na wyspach ekipa Totenhamu byla juz doskonale przygotowana! Tym razem to "zoltodzioby" z Zabrza byly zszokowane! Trybuny metr od lini bocznej ( tego w Polsce nie bylo ), kibice prawie na plycie boiska, plucie, rzucanie monet i przedmiotow w pilkarzy druzyny przyjezdnej! I ostatni trick, murawa stadionu totalnie zlana woda tuz przed meczem! Pilkarze Gornika jezdzili na niej jak na lyzwach! Totenham wygrywa 8-1! I pomimo tej kleski, Gornika na wyspach zapamietano! Gornik tez zapamietal ta lekcje, nauka nie poszla w las! To w takich meczach zabrzanska jedenastka nabierala doswiadczenia! To zaprocentowalo w przyszlosci! Górnik Zabrze to jedyny polski klub, który grał w finale europejskich rozgrywek pucharowych w FINALE PUCHARU ZDOBYWCOW PUCHAROW w 1970 roku! Kazdy stary kibic wie jak ciezko bylo sie przebic do ostatecznej rozgrywki ktoregokolwiek z pucharow europejskich! Jak bardzo kazdy klub europejski chcial miec w swojej kolekcji ktorykolwiek z pucharow: PEMK, PZP, PUEFA! Jaka to byla nobilitacja i splendor! Jak w krajach europejskich tlumy fanow witaly zwyciezcow kontynentalnych rozgrywek! Mecze finalowe ogladala cala Europa! Gornik Zabrze byl tego najblizszy! Nikt nie gral w finale! Tylko Gornik z polskich klubow dotarl do finalu! I to jak najbardziej zasluzenie! To nie byl absolutnie zaden przypadek! Przypadkiem bylo to, ze Gornik tego finalu nie wygral! Tak jak przypadkiem byla wygrana Manchesteru United z Gornikiem w 1968 ROKU! Gornik Zabrze to jedyny polski klub, który przez " dłuższy czas" był w absolutnym czubie Europy zespołów klubowych! W LATACH 1968-1971 GÓRNIK BUDZIŁ WIELKI SZACUNEK W EUROPIE! W 1968 roku Górnik jako pierwszy polski klub w historii przebil sie do cwiercfinalu PUCHARU EUROPY MISTRZOW KRAJOWYCH (odpowiednik dziesiejszej LIGI MISTRZOW )! W cwiercfinale na drodze zabrzan stanal po raz kolejny mistrz Anglii, tym razem Manchester United. To w Manchesterze gral trzon reprezentacji Anglii, ktora zdobyla mistrzostwo swiata w 1966 roku! W Manchesterze zabrzanie przegrali 0-2, tracąc drugą bramkę w 90 minucie gry. W 60 minucie sedzia nie uznal prawidlowo zdobytej bramki dla zabrzan! W rewanżu na Stadionie Slaskim w obecnosci ponad 100 tys kibicow Gornik od poczatku zepchnal Manchester do glebokiej defensywy! W 70 minucie, Górnicy zdobyli gola! Trwał jeszcze wiekszy napor na bramkę Anglików! Przyznał to sam trener Manchesteru mówiąc, że to był cud, ze pilka drugi raz nie wpadla do angielskiej bramki i że nie doszło do dogrywki, a ten mecz był przedwczesnym finałem! Górnik był jedynym zespołem, który ograł w tych rozgrywkach zdobywcę PUCHARU EUROPY- MANCHESTER UNITED! W finale MANCHESTER rozbil 4-1 silna BENFICE LIZBONA ze slynnym Eusebio w skladzie! W 1970 ROKU GÓRNIK BYŁ W FINALE PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW!! W 1/8 finalu pokonany zostaje Lewski Sofia! W ćwierćfinale dwa razy po 3-1 odprawiony zostaje GLASGOW RANGERS! Potem wspaniałe, pełne dramaturgii półfinałowe mecze z AS ROMA! W zespole wloskim grali zawodnicy z reprezentacji Italii, ktorzy na Mistrzostwach Swiata w 1970 roku w Meksyku zdobyli wicemistrzostwo globu! W Rzymie na Stadio Olimpico w obecnosci 70 tys. kibicow bylo 1-1, zabrzanie strzelaja gola ale wlosi w koncowce wyrownuja! Na rewanz czekal caly kraj! To mial byc final, musieli awansowac! Byli juz druzyna doswiadczona, ograna, znana i swiadoma swej ogromnej sily! Kostka i Oslizlo byli u szczytu i przy koncu swojej wspanialej kariery pilkarskiej! Gornik mogl przegrac na wyjezdzie ale w slaskim kotle zawsze wygrywal, wiedziano o tym w Europie i w Rzymie! Wlosi przyjechali grac "catenaccio"! Wszyscy Polacy ogladali ten mecz! Wszedzie gdzie byly telewizory i odbiorniki radiowe, u sasiadow, w swietlicach studenckich miejsca zajmowano kilka dni przed meczem! Cała Polska za Górnikiem, puste ulice, ponad 100 tys. kibiców na Stadionie Sląskim, autentycznie ponad milion chętnych na bilety, miliony przed telewizorami i odbiornikami radiowymi!! Zaraz na poczatku rzymianie strzelaja gola z kontry, Gornik ze zdwojona sila atakuje, atak za atakiem, wlosi mistrzowie obrony muruja bramke (slynne catenaccio), minuty uciekaja, coraz mniej czasu, slabnie nadzieja, ostatnie 20 minut Gornik w zasadzie nie schodzil z polowy rzymian! Byli juz tacy kibice, ktorzy zeszli z korony stadionu! Jedna z ostatnich akcji ofensywnych w 89 minucie i pilkarz wloski fauluje w polu karnym Romy zawodnika polskiego! Rzut karny pewnie wykorzystuje Lubanski 1-1! Stadion eksploduje! A chyba cala Polska! Wszyscy ogladali ten mecz! Ludzie szaleja! Ogromna radosc! Gornik naciera ze zdwojona sila! Zaraz na poczatku dogrywki w 93 minucie Lubanski strzela gola na 2-1! Euforia! Szal radosci! W 121 minucie dogrywki strzal rozpaczy wlochow z 25 metrow i 2-2! Trzeci mecz w Austrii! Wlosi przed spotkaniem w porozumieniu z organizatorami stosowali roznego rodzaju sztuczki zwiazane z dowozem zabrzan na mecz z hotelu! Znow 1-1! 330 minut walki na pelnych obrotach! Losowanie! Nic nie bylo widac! Stanislaw Oslizlo, kapitan Gornika unosi rece w gore! Wygrywa Gornik! Trzeba bylo slyszec ten glos radosci Jana Ciszewskiego krzyczacego "Polska, Gornik Zabrze, polska druzyna w finale europejskiego pucharu" i trzeba bylo widziec twarze Polakow w nastepnych dniach! Los oddaje zabrzanom to co zabieral w przeszlosci w meczach z Manchesterem, Dukla Praga (3-0, 1-4, 0-0 i zabrzanie przegrali losowaniem) i CSKA Sofia ( Gornik przegral na wyjezdzie po beznadziejnej jak mowili sami pilkarze grze 0-4, w rewanzu na slaskim po 37 minutach bylo 3-0 dla zabrzan, potem byl slupek, niewykorzystany przez E.Pohla karny i kilka wysmienitych sytuacji) ! Awans do finału po wielkich meczach byl pierwszym z tych autentycznie najwiekszych sukcesow polskiej pilki noznej! 29.04.1970 w Wiedniu Gornik staje jako pierwszy i ostatni jak dotychczas polski klub do finalowej walki o zdobycie europejskiego pucharu z Manchesterem City. Od rana leje! Boisko jest ciezkie! Anglicy strzelaja gola, Gornik atakuje, naciska i nadziewa sie na kontre! 0-2! W drugiej polowie zabrzanie stawiaja wszystko na jedna karte! W 68 minucie Stanisław Oślizło strzela kontaktowego gola, potem dwa razy piłka o centymetry mija angielską bramkę a golkeeper Manchesteru nawet się nie ruszył! W chwili,gdy Lubański strzela wyrównującego gola, na stadionie gaśnie światło- chwila przerwy, gol nieuznany! Niestety porażka 1-2! W 1971 ROKU GÓRNIK po raz kolejny w tak krotkim czasie wchodzi do ĆWIERĆFINALU PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW!!! ZNÓW MANCHESTER CITY zatrzymał zabrzan: 2-0 na śląskim, 0-2 w Manchesterze! W meczu w Manchesterze Anglicy graja bardzo ostro! Trener Gornika wykorzystuje limit zmian juz 55 minucie! W 64 minucie Lubanski sygnalizuje kontuzje, zostaje jednak na boisku jako statysta chodzacy po boisku! Gornik broni sie do konca w 10tke- kibce Gornika nie mogli potem dlugo wybaczyc Lubanskiemu sposobu w jaki gral w tym spotkaniu! Wszystko to bylo dosc dziwne! Zaczynaja sie tarcia i klotnie, nie wszyscy ciagna juz wozek w tym samym kierunku z jednakowa sila! To pierwszy zwiastun upadku wielkiej druzyny! Trzeci mecz w Austrii minimalnie przegrany! TO BYŁY WIELKIE LATA GÓRNIKA I POLSKIEJ PIŁKI KLUBOWEJ! GÓRNIK PRZEGRYWAŁ Z PÓŹNIEJSZYMI TRIUMFATORAMI ROZGRYWEK! Nie leżały niestety zabrzanom zespoły angielskie, ktore graly bardzo ostro i bezpardonowo na pograniczu ciezkich wielomiesiecznych kontuzji (w tamtym czasie sedziowie nie chronili jeszcze tak bardzo nog pilkarzy a angielscy pilkarze to byli prawdziwi kosiarze, w 73 roku faul angielskiego obroncy w meczu Polska - Anglia eliminuje Lubanskiego na wiele miesiecy z gry )! Mecze cwiercfinalowe odbywaly sie tez w marcu gdy murawa Stadionu Slaskiego byla zmrozona co bardzo oslabialo najlepsza ceche Gornika- szybka kombinacyjna gre ofensywna! Ale kilkanaście lat później pomscil Gornika WIELKI WIDZEW ŁÓDŹ- ta druzyna miala patent na wyspiarzy, lodzianie nigdy nie cofali nog, kosci trzeszczaly ale oni nie ustepowali nawet o metr: oni za faul oddawali dwa faule, kosa za kose, atak za atak! Gornikowi brakowalo wlasnie tej twardosci! Górnik Zabrze to jedyny klub, który zdobyl 14 razy mistrzostwo Polski ( w 1939 roku sezon przerwano a tytul przyznano zdobywcy Pucharu Polski Ruchowi Chorzow, dlatego Ruch ma tez 14 tytulow), to jedyny klub który zdobył 5 razy z rzędu mistrzostwo Polski, 8 razy mistrzostwo Polski w dekadzie, 16 razy z rzedu stawal na podium rozgrywek ligowych! I ostatnia ale najwazniejsza rzecz, Gornik Zabrze to jedyny Polski klub, który rozegrał wiele porywajacych spotkań przy ponad 100 tysięcznej widowni na Stadionie Śląskim w Chorzowie! Były to mecze pucharowe z AS ROMA, OLLIMPIC MARSYLIA , DUKLĄ PRAGA, LEWSKIM SOFIA, DYNAMEM KIJOW, SPARTĄ PRAGA,TOTENHAMEM HOTSPUR, ASTON VILLA, AUSTRIA WIEDEN (120 000 -rekord wszechczasów), MANCHESTEREM CITY, CSKA SOFIA, MANCHESTEREM UNITED i ligowe ( z RUCHEM CHORZOW, LEGIĄ WARSZAWA, POLONIĄ BYTOM )! I co najważniejsze- wygrywał te mecze! I te wielkie masy kibiców przychodziły tam właśnie dla Górnika! Ci kibice przyjeżdżali z Poznania, Krakowa, Wrocławia, Krosna, Łodzi, ze wszystkich stron Polski! Ci kibice wiedzieli, ze na wlasnym terenie ich ukochany Gornik byl w stanie pokonac kazdy zespol! Taka była magia Górnika! Nie liczyły się odległości, liczył się Górnik. Jak Górnik grał, jak zagra?! I NIC TEGO NIE ZMIENI, ŻE ŻADEN Z POLSKICH KLUBOW NAWET W UŁAMKU SIĘ DO TEGO NIGDY NIE ZBLIŻYL I CHYBA JUZ NIGDY NIE ZBLIZY! Przy takich tlumach kibicow swoje mecze rozgrywaly jeszcze tylko kadry narodowe reprezentacji Polski trenerow Górskiego i Piechniczka! I TO JEST DOWÓD NA TO, ŻE JEST TO NA RAZIE NAJWIĘKSZY Z POLSKICH KLUBÓW! To obrazuje jak Polacy uwielbiali ten klub! Górnik miał kibiców w całej Polsce, na mecze przyjeżdżali z całej Polski! Piszę to do tych,którzy opowiadają głupoty o komunistycznym klubie PRL-owskim ( szczególnie w Warszawie )! To był klub kochany! Cała Polska mu kibicowała! I Polonia za granicą! Łączył Polaków! Ulice były puste, gdy Górnik grał! W przeciwieństwie do popieranych przez Komitet Centralny klubów milicyjnych i wojskowych, tak nielubianych! I trzeba jasno powiedzieć młodym sympatykom i kibicom Legii Warszawa! To nie Górnik był dzieckiem komunistycznej Polski - PRL (co warszawka wmawia Polakom po 89 roku , odwracając kota ogonem), to CWKS Legia ( Centralny Wojskowy Klub Sportowy- resortów siłowych komunistycznej zniewolonej Polski ) był dzieckiem PRL- nielubianym przez Polaków. Każdy totalitarny kraj socjalistycznego bloku wschodniego miał swój sztandarowy stołeczny klub wojskowy! I w każdym z tych państw wojsko oraz te sztandarowe kluby były na pierwszym miejscu (w ZSRR byl to CSKA Moskwa, w Bulgarii CSKA Sofia, w Jugoslawii Crvena Zvezda Belgrad, w Rumunii Steua Bukareszt itd.)! Warszawę, Komitet Centralny, komunistycznych warszawskich kacyków i generałów bardzo bolało, że jest taki klub, który zabiera stolicy rokrocznie mistrzostwo i zbiera laury w Europie! W pewnym momencie popularność, siła i sława Górnika były juz tak wielkie, że nic nie pozwalało tego zmieniać poprzez zakulisowe sterowanie socjalistycznych warszawskich dygnitarzy komunistycznej Polski! Silne górnictwo w owym czasie, które od pewnego momentu miało możliwość reklamowania piłkarzy od służby wojskowej tez broniło Górnika przed zawiścią komunistycznej Warszawy i beszczelnoscią Legii- inne kluby, nie miały takiej możliwości obrony przed drenowaniem składów! W kapitalistycznych krajach demokratycznych zachodu takze byly i sa do dzisiaj silne kluby funkcjonujace pod parasolem gornictwa! Górnik był lepszy na boisku, miał piłkarzy tworzących wielki zespól, miał kibiców w całej Polsce i za granicą. Dlatego wymyślono bajkę, mającą autorów i szczególny posłuch w Warszawie, że Górnik był pupilem PRL-u. Ta bajka wyjaśniała i usprawiedliwiała brak sukcesów wojskowego nielubianego klubu, który pomimo, że kradł ciagle przez 45 lat PRL ile się dało najlepszych mlodych polskich zawodników (albo będziesz grał w Legii, albo będziesz zapychal na poligonie- to dzialalo), to tworzył z nich zaledwie zbieraninę bez charakteru, bez sukcesów na miarę oczekiwań i czesto był gorszy! W Gorniku pilkarze najczesciej chcieli grac natomiast generalom wojskowej Legii lepiej bylo nie odmawiac, bo trafialo sie na poligon bez mozliwosci kontynuowania kariery pilkarskiej ( trzy lata na poligonie dla mlodego pilkarza to byla katastrofa )! Taki delikwent po kilku tygodniach poligonowej lekcji najczesciej sam przychodzil do generalow i blagal o pozwolenie gry! I ten dziejacy sie non stop swiezy doplyw znakomitej mlodej krwi pilkarskiej do wojskowego klubu pozwalal Legii bez przerwy byc w czolowce polskiej ligi bez zadnych kryzysow przez 45 lat PRL! To bylo zapewnione, ciagle i stale silne wzmacnianie skladu wojskowego klubu! Nikt nie mial takiego przywileju przez 45 lat socjalizmu! Pamiętne lata, gdy Legia powołała do wojska najlepszych zwodników POLONII BYTOM, momentalnie niszcząc potęgę tego klubu ! Pamietny rok 53 gdy to prowincjonalny klub wojskowy spod Kopca Kosciuszki Wawel Krakow zdobywajac wicemistrzostwo Polski osmielil sie byc lepszy w tabeli od " centralnego " skupiska gwiazd jakim byla CWKS Legia! Ministerstwo obrony dokonalo wtedy historycznego wyczynu i postanowilo usunac z ligi wszystkie regionalne kluby wojskowe! Wawel rozwiazano natomiast Legia od tej chwili mogla juz byc totalnie bezkonkurencyjna a wszystkie talenty plynely wprost do koszar w jednym miescie, ktore miescily sie pod trybunami Stadionu Wojska Polskiego! To przeciez dwoch wybitnych pilkarzy z Zabrza ( Ernest Pohl i Roman Lentner ), ktorzy odrabiali w niej sluzbe wojskowa wraz z powolanym do wojska swietnym Lucjanem Brychczym z Rudy Slaskiej wygrali dla Legii mistrzostwo Polski w latach 1955 i 1956! Brychczy pomimo, ze planowal powrot na slask zostaje juz do konca kariery w Legii natomiast Pohl i Lentner w 57 roku wracaja do Zabrza, graja juz u siebie w Gorniku i zdobywaja z nim mistrzostwo! A potem jeszcze 7 nastepnych! Po PRL bylo 17 lat afer III RP! Warszawka znow byla na gorze, to tam byl najwiekszy biznes i najwieksze inwestycje! Gdy inne kluby ledwo wiazaly koniec z koncem i ledwo staly na nogach w wyniku transformacji to dla sztandarowego klubu stolecznego zawsze znalazl sie jakis sponsor i pieniadze ( a jak sie nie znalazl to sprowadzono go z Korei )! Generalowie, prominenci PRL oraz ci ktorzy palowali zmienili sie w biznesmenow i autorytety moralne! Ci, ktorzy pracowali w TV peerelowskiej oraz w stanie wojennym otworzyli w III RP prywatne telewizje! I ostatnia rzecz, też bardzo ważna, ktora decydowala o sile Górnika! Jego potege stanowili świetni piłkarze z charakterami z Zabrza i okolic: Lentner, Wilczek, Banas, Pohl, Oślizło, Kostka, Kwasny, Florenski, Kowalski w latach 57 do 69 i Lubański, Gorgon, Deja, Gomola, Musiałek, Szołtysik w latach 65-77! To oni stanowili trzon i sile tego klubu! Gdy w 77 roku skonczylo sie to pokolenie wspanialych zabrzanskich pilkarzy, Gornik spadl do drugiej ligi w 78 roku! Milicyjne i wojskowe kluby zawsze podbierały zawodników innym klubom! Ci zawodnicy nawet nie chcieli udawać tego , że się z tymi klubami w jakikolwiek sposób identyfikują! Dlatego np. Legia wielokrotnie była zbieraniną bardzo dobrych zawodników bez ducha i dlatego nie miało to przełożenia na oczekiwane w Warszawie wyniki! POWTÓRZĘ TO JESZCZE RAZ! ŚMIEM TWIERDZIĆ, ŻE ŻADEN POLSKI KLUB NAWET NA UŁAMEK NIE ZBLIŻY SIĘ DO TEJ PRZEOGROMNEJ POPULARNOŚCI JAKĄ MIAŁ GÓRNIK W LATACH SWOJEJ ŚWIETNOŚCI I CHWAŁY! I NIE ZDOBYTE MISTRZOSTWA, PUCHARY POLSKI, OSIĄGNIĘTE RUNDY EUROPEJSKICH PUCHARÓW, POKONANE DRUŻYNY, ALE TE WIELKIE MASY KIBICÓW NA MECZACH GÓRNIKA, TO JEST TO, CO WYRÓŻNIA TEN KLUB NA ZAWSZE SPOŚRÓD INNYCH KLUBÓW! I jeszcze jeden znamionujący fakt- na porządku dziennym w owym czasie było, że w samej Warszawie olbrzymia rzesza warszawiaków kibicowała właśnie Górnikowi a nie wojskowej Legii! Wojskowa Legia, jej patroni to nie był ich klub! PZPR często sięgał po pomoc ojców Legii w PRL-u. To często byli kibice tego pokolenia tak poranionego przez wojnę, Niemców, Sowietów i komunistów! Ich przedwojenne kluby, które kochali: Polonia Warszawa( patriotyczna antykomunistyczna Warszawa bardzo plakala gdy Polonia spadala z ekstraklasy), Marymont, Cracovia, kluby lwowskie zostały specjalnie z premedytacją zniszczone przez komunistów! W tej sytuacji swoją sympatię przenieśli na WIELKIEGO Górnika! I było ich wielu. I kibicują mu do dzisiaj! Faktem jest, ze to pokolenie kibicow Gornika juz wymiera! Ci młodsi w Warszawie, którzy rodzili się po wojnie, w sercu mieli juz najsilniejszy w owych czasach klub stołeczny- Legię. Zapytajcie staruszkow komu kibicuja, czesto odpowiedz biedzie brzmiala, ze kochaja Gornika!! Znamienny fakt! W Warszawie był i jest wielki stadion na ponad 100 tys. ludzi! Legia na nim nie grała! Nie miała tylu sympatyków! Nawet gdy w 1972 roku do Warszawy przyjechał słynny AC MILAN i zdecydowano się rozegrać mecz na tym stadionie , wypełnił się on tylko 70 tys. kibicami. Górnik miał takich spotkan przy ponad 100 tys. widowni wiele. Wiele!! I to jest ta subtelna ale jakże olbrzymia przepaść- różnica, która pokazuje jak zupełnie inaczej postrzegano te dwa kluby! To jest ten fakt, który obala całkowicie te półprawdy, stereotypy, kłamstewka i wygodne wersje głoszone w Warszawie na temat Legii, Górnika i PRL! Dobrym przykładem tych "wymyślonych prawd" jest też film Zaorskiego "Piłkarski poker". Totalnie kłamliwy, wybielający wojskowy klub (tak nielubiany przez Polaków ) i szkalujący Górnika (klub, któremu kibicowały miliony Polaków i polonusów)! A na koniec dodam jeszcze, że ten wielki warszawski stadion zamieniono na największy targ Europy- taka była i jest popularność Legii! Nie atakuję Legii! To WIELKI KLUB- mistrz Polski, obecnie budujący swój bardzo pozytywny wizerunek! Obalam tylko kłamstwa i piszę prawdę o przeszłości! W warszawce do dzis popularne jest twierdzenie, ze Gornik wygrywal bo pompowalo sie pieniadze w Slask! Bzdura! W PRL górnictwo było silne, bo było źródłem dewiz! Doilo sie wiec Slask z wegla, który slazacy wydobywali ciezko pracujac! Grabilo sie slask! Oczywiscie dewizami rozporzadzali ojcowie z Warszawy! Dewizy za sprzedany wegiel przeznaczali na utrzymanie miedzy innymi tego wojska, które patronowalo Legii i które wprowadzalo stan wojenny w 81 roku! Tylko czastka dewiz wracala na Slasku ( dzis warszawka bierze wszystko co wypracowuje, o dzieleniu nie ma mowy, liczy sie rachunek ekonomiczny a nie dobro ogolu)! To byl ten ochlap rzucony gornikom za ich ciezka prace przez wladze w postaci przywilejow i karty G oraz sklepow pewexowskich! Gdyby 100 procent srodkow uzyskanych ze sprzedazy wegla zostalo na Slasku to ten region dzis wygladalby zupelnie inaczej! Chwala slazakom, ze zbudowali taka druzyne jak Gornik Zabrze za ten ochlap, który zostawila im warszawka! W Warszawie z tych pieniedzy, ktore dzisiaj maja i z tych zawodnikow, ktorych nagminnie kradli latami, powinni zbudowac kilka takich druzyn! A nie stworzyli nigdy takiej jak Gornik lat 58- 75! Taka jest roznica miedzy Gornikiem i Legia oraz miedzy warszawka i slaskiem! Jeszcze inna bzdura powtarzana w warszawce to twierdzenie, ze Gornik musial wygrywac dla Gierka !?? -))) Gierek byl z Sosnowca! To wtedy kwitlo Zaglebie Sosnowiec! Sekretarzowal PZPR w latach 70 tych a to byly juz lata schylku wielkiego Gornika zakonczone spadkiem tej druzyny do II ligi w 78 roku (uratowano najstarszego ligowca Ruch Chorzow , kosztem Gornika )! Faktem jest, ze w pewnym momencie skonczyla sie koniunktura na wegiel, padło górnictwo, Górnik też jest na łopatkach! Tym tekstem oddaje hold wspanialemu klubowi ze slaska GORNIKOWI ZABRZE, przypominam autentyczne fakty z przeszlosci ( bez zadnego koloryzowania ) i przypominam tylko te najwspanialsze ( gdybym chcial opisac wszystko, nie skonczylbym tego tekstu ) mecze najlepszej druzyny klubowej jaka posiadala polska pilka, ta druzyna nigdy nie schodzila ponizej pewnego wysokiego poziomu czesto spychajac najsilniejsze druzyny europejskie do rozpaczliwej obrony, wyrazam szacunek i podziekowanie dla tych pilkarzy, ktorzy dostarczyli nam tych niezapomnianych emocji i radosci oraz przypominam o tych nieprzebranych tlumach kibicow tego wielkiego klubu- czyli praktycznie calej Polski! Prostuje klamstwa na temat Slaska i jego mieszkancow! Legia jest na szczycie, a Górnik odchodzi i sie zwyczajnie kończy- to agonia (BÓG i tak jest kibicem tego klubu, tyle razy w ostatnich latach Górnik balansował na krawędzi drugiej ligi ). Ale ta przeszłość sportowa była piękna i na niej współcześni piłkarze powinni się wzorować! Takie rzeczy warto przypominać dla wszystkich: kibice, działacze, kopacze, piłkarze, młodzież, interesujący się futbolem i ci, którzy nie mają o tym pojęcia, starsi i młodsi! Oby młodsi grali kiedyś przy takiej publice i na tym poziomie rozgrywek, żeby czuli to oczekiwanie na mecz, tę rozpacz kibiców, dla których zabrakło biletów, te puste ulice, żeby czuli ten ryk z trybun 120 tys. kibiców i milionów (autentycznie całej Polski) przed telewizorami i przy odbiornikach radiowych, ten strach czołowych drużyn europejskich, które doskonale wiedziały, że tutaj o awans będzie bardzo, bardzo ciężko, żeby czuli ta atmosferę, ten ciąg do zwycięstwa i te wielka radość Polaków ze zwycięstw Górnika, ta walkę, emocje, mecze z AS Roma- losowanie! Warto było na tych meczach być, tego się nie zapomina,"to se ne wrati "! Życzę polskim piłkarzom, żeby zagrali jeszcze takie spektakle jak grał Górnik, potem Legia, potem WIELKI Widzew i Wisła! Chociaż mecze Górnika były z tego wszystkiego zdecydowanie największymi widowiskami gromadzacymi i jednoczacymi najwieksza ilosc Polakow! Oby polskie kluby zagrały jeszcze takie spotkania! W latach 84-93 odbudowano Gornika po spadku do drugiej ligi w 78 roku. Gornik zdobyl 4 tytuly mistrza Polski pod rzad, potem do 95 roku zajmowal miejsca w czubie tabeli! Ale to juz nie bylo to co kiedys! To byl taki sam mistrz jak ci mistrzowie Polski z lat 89-2006, bez wiekszej charyzmy i tego niezbednego do ogrywania futbolowej Europy pilkarskiego super charakteru! Wszystkich tych mistrzow laczylo to, ze jak mieli szczescie, ulozyl im sie lub wyszedl im jakis przypadkowy mecz to cos tam pojedynczego wygrali ale w nastepnej rundzie dostawali bezdyskusyjne baty potwierdzajace ich prawdziwy obraz czyli wielka slabosc! Jeszcze w 1987 i 1988 roku, gdy Górnik grał pucharowe mecze, na śląski przyszło po 70 tys. ludzi! W tym samym czasie grały RUCH CHORZÓW i GKS KATOWICE i przyszło po 10 tys.kibiców! Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby ktoś przywrócił Górnikowi Zabrze jego blask, gdyby Górnik zagrał w pucharach, to mimo tego całego piłkarskiego bagna w tym kraju, Górnik Zabrze rozgrywałby swoje mecze przy wielkiej liczbie kibiców. Jest w zasadzie kilka mozliwosci: Gornik Zabrze najwiekszym z polskich klubow, Legia Warszawa najwiekszym z polskich klubow! Obydwa twierdzenia maja swoje niepodwazalne argumenty! O Gorniku napisalem! Legia? Miala wspaniale wystepy w pucharach - szczegolnie te gdy gral maestro srodka pola Kazimierz Deyna! Najdluzej gra w ekstraklasie, jest liderem tabeli wszechczasow, zawsze gra o najwyzsze cele, zdobyla mistrzostwa i puchary Polski, ma wielu kibicow i miala wybitnych pilkarzy! I ostatnia rzecz, ktora potwierdza jej wielkosc! Ma wielu przeciwnikow, kibicow ktorzy twierdza, ze Legii nie lubia, ze ten klub ich nie interesuje! Gdy przyjezdzaja inne kluby- siedza w domu! Ale gdy przyjezdza Legia wtedy zawsze ida na stadion! To tez bardzo wiarygodny miernik wielkosci klubow! Inne wielkie polskie kluby, ktore spokojnie pretenduja do miana najwiekszego z polskich klubow to na pewno: Ruch Chorzow (stary klub, 14 krotny mistrz Polski) i Wisla Krakow ( 10 tytulow, wspaniale pokolenie mlodych krakowskich pilkarzy konca lat 70tych- Kapka, Nawalka, Kmiecik, ktore ogrywalo Celtic Glasgow i dzisiejsza pozycja tego klubu w polskiej lidze )! Oraz z pewnoscia Widzew Lodz ( wspaniale mecze w pucharach ). Seria Gornika Zabrze lat 68- 71 w pucharach europejskich jest faktem niespotykanym w polskiej pilce klubowej! To Gornik gral najwieksze mecze! W kazdym z tych przegranych z Manchesterami spotkan byl o wlos od wygranej! Natomiast mimo wszystko Legia w pucharach?? Np. tak glosno przytaczany cwiercfinal Ligi Mistrzow osiagniety przez Legie w 1996 roku! Legia dotarla tam cudem! Trzy ostatnie mecze w grupie przegrala ( ze Spartakiem w Moskwie 1-3, ze Spartakiem w Warszawie 0-1 i z Rosenborghiem w Trondhaim 0-4 )! Slabiutki styl z tymi modlami tego znanego komentatora zeby w rownoleglym meczu Blackburn - Spartak padl odpowiedni wynik to bedziemy mieli cwiercfinal Ligi Mistrzow! Hehe - to takie polskie! Mecze Legii z Panathinaikosem w cwiercfinale ( 1-1 w Warszawie i 0-3 juz do przerwy w Atenach???)! Tez bardzo slabiutko!! Polfinal Legii w PZP w 91 roku!-))) Manchester w 1/2 finalu wygral w Warszawie jak chcial 3-1 kontrolujac spotkanie od poczatku do konca! W rewanzu Manchester gral na stojaco! Bylo 1-1! Po meczu pilkarze Legii mieli rece wzniesione do gory z czego smiali sie komentatorzy angielscy, piszac na drugi dzien w prasie, ze pierwszy raz widzieli druzyne, ktora przegrywajac odpadla i sie cieszyla z niewiadomo czego!?? Autentyczne fakty! Warto jeszcze tutaj odniesc sie do mistrzostwa Legii z roku 94. Gdy to Legia grala u siebie w ostatniej kolejce z Gornikiem! Legia musiala przynajmniej zremisowac ten mecz, natomiast zabrzanie musieli ten mecz wygrac zeby zdobyc mistrzostwo. Sedziowal pan Redzynski z Zielonej Gory. Po 50 minutach Legia grala w jedenastu a Gornik w osmiu! -)))! I Legia przegrywala 0-1. W koncu kolo 75 minuty Legia strzelila tego gola na 1-1 dzieki wciaz tendencyjnym decyzjom pana arbitra. Pomimo takiej przewagi ( jedenastu na osmiu ) zabrzanie potrafili podejsc kilka razy pod pole karne Legii! Na cztery minuty przed koncem zawodnik Legii zagral ewidentnie reka w swoim polu karnym! Bylo to widac! Wyraznie! Na zywo i w powtorkach TV! Sedzia Redzynski uciekal wtedy w druga strone boiska. Nic nie widzial. Hehe! Na dwie minuty przed koncem kibice Legii wtargneli na cala murawe boiska przerywajac mecz pomimo, ze mecz byl jeszcze nieskonczony! Oczywiscie oficjalnie wszystko bylo ok! W roku 93 Legia w ostatniej kolejce wygrala z Wisla w Krakowie 6-0 a LKS ( drugi kandydat do mistrzostwa ) chyba z Olimpia Poznan u siebie 7-1! Mistrzostwo Polski miala zdobyc druzyna, ktora bedzie miala lepszy stosunek bramek. To juz byla era komorek! Te brameczki padaly prawie jak na zamowienie! W Krakowie Legia strzelala takie bramki, ze kibice smiali sie do rozpuku ( pokazywano je w TV, wypowiadali sie kibice Wisly i pisaly o tym gazety na drugi dzien )! Cala Polska widziala ten kabaret tylko pan Wojcik ( ktory wtedy byl trenerem Legii a dzis chce uzdrawiac polska pilke) i kibice Legii uwazali, ze wszystko jest ok!? I do dzis uwazaja, ze wszystko bylo ok. Prawdziwe fakty! Ten klub ma jedno szczescie, ze jest ze stolicy gdzie jest najwiekszy biznes ( kazdego rodzaju: tego czarnego tez ) i najwieksze inwestycje. Powtarzam! Gornik tym " NAJ.." z polskich klubow!! Przy calym szacunku ale te wystepy pucharowe Gornika przy 100 tys widowniach trzymajace w napieciu do ostatniego gwizdka a wystepy Legii sa jednak zupelnie nieporownywalne! Seria Gornika z lat 68-71 ( SERIA!!!! !) to byla walka jak rowny z rownym z najsilniejszymi na owe czasy druzynami europejskimi! Czasem po 330 minut ( mecz, rewanz + dogrywka, trzeci mecz + dogrywka )! Widzialem te mecze! W 68 roku Gornikowi w Anglii nie uznano bramki a na slaskim w rewanzu pilka cudem nie wpadla po raz drugi do bramki Manchesteru! Gornik byl lepszy od Manchesteru w tym dwumeczu - nie mial jednak dosc szczescia! Odpadl! Jednak los oddal mu to co nalezne w losowaniu z AS Roma w 1970 roku! Gornik Zabrze 1968 roku to byla jedna z dwoch druzyn w historii polskiej pilki klubowej, ktora byla w stanie zdobyc Puchar Europy! Powinna byla go zdobyc! Druga druzyna byl wielki Widzew Lodz z lat osiemdziesiatych ze Zbigniewem Bonkiem, Wlodzimierzem Smolarkiem i Jozefem Mlynarczykiem w skladzie!! Ta druzyna nabierala doswiadczenia w meczach PUEFA! W kilku edycjach tych rozgrywek pomimo, ze odpadala we wczesnej fazie rozgrywek to wyeliminowala stosunkiem bramek strzelonych na wyjezdzie obydwa Manchestery po dramatycznych remisowych meczach w Lodzi i w Anglii! Ograla w karnych budujacy swoja przyszla potege Juventus Turyn,chociaz zaraz potem zostala rozbita przez angielski Ipswich Town 0-5 i 1-0! Ograla druzyne niemiecka Borussie Menchengladbach po 2-3 i 1-0! I w sezonie bedacym apogeum tej druzyny ograla w pieknym stylu bedacy u szczytu potegi FC LIVERPOOL w cwiercfinale PEMK! W polfinale Widzew przegral dosc wyraznie z Juventusem 0-2 w Turynie i 2-2 w Lodzi! Ale w tych meczach Zbigniew Boniek gral juz w druzynie z Turynu! Gdyby Boniek gral w Widzewie to jestem pewny, ze byloby dokladnie odwrotnie! Potem Juve przegral w finale! ALE TO ZWYCIESTWO WIELKIEGO WIDZEWA LAT 80-tych Z FC LIVERPOOLEM TO JEST NAJWIEKSZE POJEDYNCZE ZWYCIESTWO POLSKIEGO ZESPOLU KLUBOWEGO w historii potyczek pucharowych polskich klubow! Wracajac jeszcze do Gornika! Czemu Gornik Zabrze przegral final PZP z Manchesterem City? Paskudna pogoda ograniczajaca szybka gre zabrzan, fatalny blad doswiadczonego Oslizly po ktorym przegrywajacy Gornik musial sie odkryc! -)) Ale miedzy innymi takze z powodu okropnej polskiej mentalnosci! Awans do finalu ogloszono juz wielkim sukcesem, tzw. prawie zwyciestwem czyli w zasadzie zwyciestwem! To takie polskie, te piekne porazki, te prawie zwyciestwa! Pilkarze pojechali na final do Wiednia z zonami, robili zakupy i zwiedzali miasto miast koncentrowac sie na ostatecznej wygranej! To byl karygodny blad! Ale zostawmy to, to byly piekne chwile! W czasach kiedy Gornik gral na topie o Juventusie, Liverpoolu, Bayernie Monachium jeszcze malutko w Europie slyszano! Liczyly sie Manchestery, Nottingham forest, Totenham, druzyny wloskie Inter I Milan, silne Dynamo Kijow, portugalska Benfica!! Tamte czasy, inni mistrzowie! Czolowka Europy zespolow klubowych w latach gdy Widzew wygrywal w Europie jest juz zdecydowanie bardziej zblizona do dzisiejszej! I sedziowie zdecydowanie wlasciwiej reagowali juz wtedy na rzeznickie faule! Gdy Widzew wygrywal z Manchesterami, chylily sie one ku szarzyznie! Wschodzil powoli Liverpool i Juventus!! Przypominam te rzeczy! Przypominam wspaniale lata i najwspanialsze mecze WIELKIEGO GORNIKA nie z powodu kompleksow co na pewno kilku ignorantow mi wytknie! DZIS RZECZYWISTOSC KLUBOWA W POLSCE JEST ZALOSNA! W Zabrzu, Lodzi i Chorzowie jest bardzo zalosna! A w Warszawie i Krakowie tylko zalosna! Z ta roznica ze w Zabrzu za pojedyncze miliony a w Warszawie i Krakowie za ciezkie miliony! Niech Cupial wydaje kase! Szczerze mowiac to troche jednak trafia kula w plot! Ci kopacze z Krakowa beda kasowac ile sie da i beda przegrywac z byle kim! A ci naiwni mlodzi kibice serio wierza, ze oni sa gwiazdami!?-))) To samo Legia przegrywajaca ze Stala Sanok!! Pojedynek Legii z Szachtarem o Lige Mistrzow to byla kompromitacja a Szachtar jest kompromitacja w Lidze Mistrzow!-))) Smutna prawdziwa prawda! Ale oby sie to zmienilo!!! Przypominam o Gorniku lat 60-tych i poczatku 70-tych bo warto o tym przypominac w tej polskiej klubowej beznadziei dnia dzisiejszego! Moze mlodzi to przeczytaja i beda chcieli to powtorzyc w obojetnie jakim polskim klubie! I ostatnia sprawa! Gornik jak wiele instytucji w tym kraju na przestrzeni wielu lat PRL i III RP mial niestety ogrom szczescia do zwyklych i beszczelnych pasozytow, ktorzy traktowali ten klub jako swietne koryto do napelniania wlasnych sakiewek!!!


WIDZEW LODZ !!!
Źrodło: www.widzewiak.pl
Początek działalności klubu datuje się na 5 listopada 1910 roku, kiedy to w Piotrkowie Trybunalskim w rejestr zostało wpisane Towarzystwo Miłośników Rozwoju Fizycznego w Widzewie, a tydzień później tzn. 12 listopada 1910 r. Statut klubu został podpisany przez carskiego gubernatora. Piłkarski zespół TMRF brał udział w mistrzostwach miasta Łodzi w których nie odegrał poważniejszej roli. W swym inauguracyjnym meczu przegrał 0:1 z ekipą łódzkiej Victorii. Z chwilą wybuchu I wojny światowej działalność klubu została zawieszona. Obecna nazwa pochodzi z 24 stycznia 1922 roku kiedy to grupa działaczy widzewskiej PPS zwołała walne zgromadzenie założycielskie Robotniczego Towarzystwa Sportowego Widzew. W statucie klubu podkreślono wyraźnie, że jest on kontynuatorem i spadkobiercą oraz nawiązuje do działalności TMRF. Prezesem klubu wybrany został Bolesław Świerożewicz. Początkowo klub posiadał dwie sekcje: lekkoatletyczną i piłkarską, która od samego początku skupiała w swych szeregach dużo młodzieży zwłaszcza z kręgów klasy robotniczej. W swym pierwszym meczu w historii pod nową nazwą piłkarze RTS Widzew ulegli 2 kwietnia 1922 r. rezerwom ŁKS 2:4. 30 marca 1930 roku zapisał się w historii klubu otwarciem własnego boiska znajdującego się przy ulicy Rokicińskiej (obecna Piłsudskiego). Aż do wybuchu II wojny światowej piłkarze Widzewa grali głównie w łódzkiej klasie A, na ogół bez większych sukcesów. Wynikało to głównie z problemów finansowych, które skutecznie uniemożliwiły rywalizację z możnymi klubami fabrycznymi. Jako ciekawostkę tego okresu można podać fakt zdobycia przez Widzew mistrzostwa Polski klubów robotniczych. Stało się to po wygraniu 3:2 (w pierwszym meczu - 3:3) w finale mistrzostw z Zagłębiem Dąbrowa Górnicza. Działo się to 20 listopada 1932 roku.
WIDZEW PO WOJNIE
Data 25 marca 1945 roku zaczyna powojenną oficjalną historię Widzewa. Wtedy to utworzono komitet organizacyjny dla reaktywowania działalności klub. Już dwa lata później RTS awansował do I ligi. Po wygraniu klasy A i pierwszych eliminacjach strefowych, w drugiej zajął 4 miejsce, jednak dzięki rozszerzeniu ekstraklasy z 12 do 14 zespołów Widzew mógł świętować awans. Debiut w I lidze przypadł na 14 marca 1948 roku. Mecz rozegrany został na stadionie ŁKS-u a przeciwnikiem była drużyna ZZK Poznań (dzisiejszy Lech) i zakończył się zwycięstwem RTS-u 4:3 a pierwszą, historyczną bramkę w pierwszej lidze dla Widzewa zdobył w 10 minucie Bolesław Fornalczyk. Niestety pierwszy sezon w ekstraklasie zakończył się spadkiem. Powodem tego nie była młodość i brak doświadczenia zespołu, ale jak podają niektóre źródła, trzon kadry tworzyli piłkarze "wiekowi", zmęczeni doświadczeniami wojennymi, uważani na terenie łódzkim za piłkarzy drugiej klasy. W drugiej lidze Widzew grał aż do 1952 r. Kiedy to po przegranych barażach z Kolejarzem Łódź spadł do III ligi. W tej lidze i klasach niższych RTS grał przez następne 20 lat. Przełomowy dla klubu był rok 1969 kiedy to do klubu przenieśli się z łódzkiego Startu dwaj działacze: Ludwik Soboleski i Stefan Wroński. Byli to główni twórcy późniejszych sukcesów Widzewa. Obaj mieli wizje stworzenia drużyny która funkcjonowałaby według zasad przyjętych w Europie Zachodniej. Jesienią do Widzewa przyszedł wyrzucony z drugoligowego ŁKS-u Leszek Jezierski. Zaowocowało to awansem z ligi okręgowej do drugiej ligi gdzie Wdzew grał już w 1972 r. Po awansie nastąpił 3-letni okres drugoligowej kwarantanny podczas którego przygotowywano się do występów w I lidze.
POWRÓT W SZEREGI NAJLEPSZYCH
Działacze Widzew zdawali sobie sprawę, że zespół trzeba wzmocnić aby z powodzeniem mógł grać w najważniejszej lidze. Do klubu sprowadzono m.in. Tadeusza Gapińskiego, Wiesława Surlita, Zdzisława Kostrzewińskiego, Pawła Janasa, Tadeusza Błachno, Andrzeja Pyrdoła. Na koniec sezonu 1974/75 awans (po 27 latach gry w niższych ligach) stał się faktem. Awans ten rozpoczął nową epokę w historii klubu jak również całej polskiej piłki. W pierwszym sezonie po powrocie do ekstraklasy zespół wzmocniony Zbigniewem Bońkiem zajął 5 miejsce. Pozyskanie Bońka do łódzkiego klubu było zasługą "obrotności" i wielkiej dyplomacji marzącego o "wielkiej drużynie" Sobolewskiego, choć pomógł w tym również przypadek. Po jednym ze słabszych występów w brawach Zawiszy brak ambicji ulubieńcowi bydgoskich kibiców zarzucił mistrz olimpijski w biegach z przeszkodami Krzyszkowiak. Jeden z najlepszych polskich piłkarzy odpowiedział mu w kilku mocnych słowach co myśli o jego wypowiedzi. Jak po latach wspominał piłkarz: "Mogłem grać słabiej, ale ambicji nigdy mi nie brakowało". Nieznająca sprawy piłkarska Bydgoszcz była oburzona zachowaniem piłkarza, który przyjął wtedy ofertę łódzkiego klubu. W następnym sezonie Widzew wzmocniony wszechstronnym Mirosławem Tłokińskim zdobył wicemistrzostwo kraju awansując tym samym do rozgrywek o Puchar UEFA. W swym debiutanckim występie na międzynarodowej arenie RTS zremisował na wyjeździe z Machesterem City 2:2 po dwóch bramkach Bońka - bohatera meczu. W rewanżu, na stadionie ŁKS-u padł remis 0:0 co dało sensacyjny awans do następnej rundy łódzkiej jedenastce. Jako ciekawostkę można podać fakt pobicia się trenera Widzewa - Bronisława Waligóry i angielskiego masażysty. W kolejnej rundzie RTS grał bez powodzenia z PSV Eindhoven, przegrywając dwa razy: 3:5 i 0:1. Na pocieszenie zostaje fakt późniejszego zdobycia przez holenderski klub Pucharu UEFA. W kolejnym sezonie (1977/7Cool klub zajął dopiero 10 miejsce. To samo miejsce Widzew zajmował po rundzie jesiennej następnego sezonu. Wtedy to Sobolewski i Wroński postanowili dokonać kolejnych zakupów. RTS wzmocnili Piotr Romke i Włodzimierz Smolarek. Z tym ostatnim, "jednym z najlepszych futbolistów w historii Widzewa" - jak mawiał o Smolarku prezes Sobolewski wiąże się ciekawa historia. Działacze Legii gdy tylko dowiedzieli się, że Smolarek po odbyciu służby wojskowej w warszawskim klubie nie ma zamiaru w nim pozostać tylko wrócić do Widzewa powierzyli mu obowiązki... stajennego. Jak twierdzą naoczni świadkowie Smolarek, aby nie stracić szybkości i formy ścigał się z wypuszczonymi ze stajni końmi. Tak wzmocniony Widzew skończył rozgrywki na drugim miejscu. W sezonie tym karierę piłkarską zakończył Tadeusz Gapiński późniejszy trener a obecnie działacz łódzkiego klubu. Mało kto pamięta, ale popularny "Gapek" jest autorem pierwszego, bezpośredniego ligowego gola z rzutu rożnego dla Widzewa. Było to w listopadzie 1977 r. W meczu przeciwko krakowskiej Wiśle. Karierę zakończył również Stanisław Burzyński, który jako pierwszy rozegrał 100 meczów w barwach Widzewa, ten setny zagrał 28 października 1978 przeciwko Pogoni Szczecin. Miejsce zajął pozyskany z Odry Opole - Józef Młynarczyk.
PIERWSZE SUKCESY
W sezonie 1979/80 Widzew zdobył kolejne wicemistrzostwo Polski. Z drużyną pożegnali się tacy piłkarze jak Tadeusz Błachnio czy też Ryszard Kowenicki, odszedł także Paweł Janas który wybrał grę w Legii. Jednak rok 1980 rozpoczął marsz Widzewa po najwyższe laury. Jesienią RTS odniósł kolejne sukcesy w pucharze UEFA. Po wyeliminowaniu europejskiej sławy jaką jest Manchester Utd (1:1 na wyjeździe i 0:0 u siebie) widzewiacy w drugiej rundzie trafił na kolejną słynna ekipę - Juventus Turyn. Po zasłużonym 3:1 przed łódzką publicznością w rewanżu łódzcy piłkarze ulegli w takim samym stosunku, a wiec o awansie miały zadecydować karne. W karnych lepsi okazali się widzewiacy wygrywając je 4:1. Cichym bohaterem łódzkiej jedenastki stał się Józef Młynarczyk, który obronił strzały z jedenastki Causio i Cabriniego. Niedoceniany, mimo wyeliminowania dumnych anglików z Manchesteru Widzew z dnia na dzień wyrósł na europejskiego potentata. Wyeliminowanie Juventusu było już sensacją na skalę europejską. "Można podjąć rywalizację z najlepszymi, trzeba tylko uwierzyć w swe możliwości" - mówił po meczu Ludwik Sobolewski. Były to jednak miłe złego początki ponieważ później przyszło załamanie formy i sromotna porażka w walce o ćwierćfinał 0:5 z Ipswich Town na wyjeździe. Mimo zapowiedzi Bońka, że "W rewanżu pokażemy na co nas stać" nie udało się odrobić strat z pierwszego meczu (zwycięstwo 1:0) i Widzew odpadł z Pucharu UEFA. Jesienią 1980 roku miała miejsce słynna "afera na Okęciu", która w grudniu - pozbawiła Widzew 4 najlepszych piłkarzy. Zbigniew Boniek i Józef Młynarczyk zostali zdyskwalifikowani, natomiast Władysław Żmuda i Włodzimierz Smolarek zostali ukarani dyskwalifikacją w zawieszeniu. Mimo tak znacznego osłabienia składu, Widzew zdobył w sezonie 1980/81 pierwsze, historyczne mistrzostwo Polski. Wiosną 1982 roku ogłoszono fakt podpisania kontraktu przez Zbigniewa Bońka z Juventusem Turyn za astronomiczną wówczas kwotę 1.8 mln dolarów. W swym ostatnim występie w łódzkiej jedenastce Boniek strzelił dwie bramki w wygranym 2:0 meczu z Arką Gdynia. Była to przedostatnia kolejka sezonu 1981/82. Aby zdobyć mistrzostwo Polski Widzew musiał liczyć na wygraną Wisły w meczu rozgrywanym we Wrocławiu ze Śląskiem, co też się stało, a sukces RTS-u - drugie mistrzostwo Polski stał się faktem. Latem 1983 roku Sobolewski sprowadził do klubu Dariusza Dziekanowskiego, który miał zastąpić Bońka. Kosztował on aż 21 mln złotych, co w tamtych czasach było kwotą ogromną. Piłkarz ten był bardzo zadufany w sobie, nie odpowiadała mu atmosfera w zespół, jak później mówił o nim ówczesny prezes - "Nie przypuszczałem, że mój pupil ma nienajlepiej ułożone w głowie". Mimo, że przez dwa sezony był najlepszym strzelcem RTS-u odszedł do Legii. Oprócz Dziekanowskiego klub wzmocnili: Jerzy Wijas i Dariusz Marciniak - złote dziecko piłki jak o nim mawiano. Ten ostatni zapisał się w kronikach Widzewa jako najmłodszy ligowiec. W debiucie miał 17 lat. Wijas po dobrych występach w łodzkim klubie został powołany przez Legię do odbycia służby wojskowej a ponieważ odmówił zabroniono mu grać nawet w A-klasie co praktycznie oznaczało koniec jego piłkarskiej kariery. Do zespołu doszli również Wiesław Wraga i Mirosław Myśliński. Po drugim mistrzostwie przyszły kolejne sukcesy w europejskich pucharach. W Pucharze Mistrzów Widzew po wyeliminowaniu Hiberniansu F.C. Paola i Rapidu Wiedeń trafił na sławny angielski Liverpool. Po wygraniu w Łodzi 2:0, na wyjeździe łódzki klub przegrał 2:3, lecz wynik ten dał mu awans do półfinału Pucharu Mistrzów, gdzie niestety uległ Juventusowi (z Bońkiem w składzie - 0:2 w Turynie i 2:2 w Łodzi). Sezony 1982/83 i 83/84 to kolejne wicemistrzostwa Polski dla łódzkiego klubu. Jesienią 1984 roku Widzew dotarł do 1/8 finału pucharu UEFA, natomiast w 1985 po pokonaniu kolejno: Jadowniczanki, Piasta Nowa Ruda, Lecha Poznań, Górnika Zabrze i w meczu finałowym GKS-u Katowice łódzki klub zdobył Puchar Polski. Kolejne lata nie były udane dla klubu. Powodem tego była zmieniająca się sytuacja gospodarcza i polityczna w kraju oraz coraz gorsza kondycja finansowa przedsiębiorstw, które sponsorowały RTS. W czerwcu 1987 roku z fotelem prezesa pożegnał się Ludwik Sobolewski, twórca potęgi Widzewa. W tym okresie piłkarzem Widzewa został dzisiejszy największy rekordzista w dziejach klubu - Tomasz Łapiński. Nie uchroniło to jednak (podobnie jak powrót Soboleskiego na fotel prezesa) przed spadkiem RTS-u do drugiej ligi w sezonie 89/90. Był to wynik głębokiego kryzysu w łódzkim klubie. Na szczęście na powrót w szeregi ekstraklasy nie trzeba było długo czekać. Już w następnym sezonie Widzew zameldował się w pierwszej lidze zajmując na "dzień dobry" 3 miejsce.
LIGA MISTRZÓW
Latem 1991 roku w klubie pojawili się, za namową Sobolewskiego łódzcy biznesmeni aby sponsorować jeden z najważniejszych klubów Polski. Jednak część z tych ludzi na skutek własnych kłopotów finansowych musiał się wycofać. "Liczą się praktycznie libańczyk Koussan i Pawelec, pojawił się Andrzej Grajewski" - pisała Gazeta Wyborcza. W klubie pojawili się w tym czasie Paweł Miąszkiewicz, Marek Bajor, Piotr Wojdyga a przede wszystkim jeden z najlepszych snajperów w ekstraklasie, piłkarz który zdobył najwięcej bramek dla klubu w jego historii - Marek Koniarek. We wrześniu 1992 Widzew doznał największej porażki w historii pucharowych występów - 0:9 w wyjazdowym meczu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt. "To był szok. Szok podwójny, sportowy i moralny. Na szczęście Pawelec, Grajewski i Koussan okazali się przyjaciółmi Widzew z prawdziwego zdarzenia" - mówił po meczu Sobolewski. W sezonie 1992/93 RTS zajął 5 miejsce w lidze co przyjęto jako porażkę. Podziękowano Władysławowi Żmudzie, rekordziście jeśli chodzi o ilość meczy w których prowadził Widzew. Rezygnację z fotelu prezesa złożył Sobolewski, a jego następcą został Grajewski. Jak się okazało po 98 dniach - 10 grudnia 1993 roku nowym prezesem został Andrzej Pawelec. Nowym trenerem Widzewa został Władysław Stachurski, który jednak z sezonie 93/94 zdobył ledwie szóstą lokatę. W następnym sezonie piłkarzami RTS-u stali się Grzegorz Mielcarski, Andrzej Jaskot i długo wierny widzewskim barwom Mirosław Szymkowiak, a w końcówce sezonu Widzew objął wtedy nikomu nie znany - Franciszek Smuda - twórca wielu sukcesów łódzkiego klubu. Jako jeden z nielicznych polskich trenerów potrafił odpowiednio zmobilizować drużynę, ustawić piłkarzy na właściwych dla nich pozycjach, nauczyć walczyć do samego końca meczu a przede wszystkim dotrzeć do psychiki piłkarzy. Na koniec sezonu 94/95 Widzew zdobył kolejne wicemistrzostwo Polski. Kolejnymi wzmocnieniami byli: Rafał Siadaczka i Marek Citko. Choć w swoim debiucie w pucharach Smuda odpadł po pierwszej rundzie, jednak już na koniec sezonu 1995/96 Widzew znowu był pierwszy w końcowej tabeli, zdobywając trzecie w historii mistrzostwo Polski. Sukces ten został odniesiony po pasjonującej walce z warszawską Legią. Cały sezon drużyny szły "łeb w łeb" i o mistrzostwie miało zadecydować bezpośrednie starcie dwóch kolosów. Mecz ten, rozegrany w Warszawie na stadionie Legii Widzew wygrał 2:1 po bramkach Piotra Szarpaka i Marka Koniarka. Był to chyba najlepszy sezon w historii klubu Widzew wygrał 27 razy, 7 razy remisował i ani razu nie schodził z boiska pokonany. Królem strzelców został, zdobywający bramki na zawołanie Marek Koniarek z 29 golami. Perspektywa gry w Lidze Mistrzów spowodowała kolejne wzmocnienia. Do klubu przyszli: Radosław Michalski i Maciej Szczęsny z Legii, Paweł Wojtala i Jacek Dębiński z Lecha oraz Sławomir Majak i Marcin Zając. W rundzie wstępnej Ligi Mistrzów walczył z duńskim Broendby IF Kopenhaga. W Łodzi po dobrym meczu łodzianie wygrali 2:1. W meczu rewanżowym piłkarze Widzewa choć przegrywali już 3:0 po raz kolejny pokazali na czym polega "widzewski charakter" zdobywając dwa gole po bramkch Marka Citko i Pawła Wojtali (ta ostatnia w 89 minucie) i awansowali do elitarnych rozgrywek Champions League. Piłkarze, działacze, trenerzy i kibice nie kryli po meczu łez w oczach!!! Meczami w Lidze Mistrzów łódzcy piłkarze, choć nie udało się awansować do dalszej części rozgrywek, wstydu nie przynieśli. Grą przeciw europejskim tuzom: Borusii Dortmund i Atletico Madryt pokazali, że można walczyć jak równy z równym z każdym przeciwnikiem. Na łódzkim obiekcie uległa Steaua Bukareszt. Szczególnie w pamięci zostanie dwumecz z Niemcami. W mecz w Dortmundzie Widzew narobił niezłego stracha faworyzowanym gospodarzom, przegrywając nieznacznie 2:1 po bardzo dobrej grze, natomiast w rewanżu zremisował u siebie 2:2. Po tych meczach ówczesny trener Borusii Ottmar Hitzfeld (podobnie jak jego piłkarze i całe niemieckie media) wychwalał postawę łódzkich piłkarzy, podkreślając fakt znakomitej gry Widzewa. Jako ciekawostkę można podać fakt, że Borusia Dortmund - późniejszy triumfator tej edycji Ligi Mistrzów wygrała wszystkie wyjazdowe mecze oprócz wspomnianego meczu z Widzewem w którym padł remis. Sezon 96/97 to znowu walka do samego końca o mistrzostwo Polski pomiędzy Widzewem i Legią. Wyścig ten trwał do przedostatniej kolejki kiedy to spotkali się obaj potentaci. W meczu który przeszedł do historii polskiego futbolu łódzki zespół dokonał niebywałej rzeczy. Jeszcze 6 minut przed końcem meczu wynik brzmiał 2:0 dla warszawskiego klubu. Wtedy to najpierw bramkę zdobył Sławomir Majak, a 3 minuty później Dariusz Gęsior doprowadził do remisu (jego radość po tej bramce na zdjęciu po lewej), a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Andrzej Michalczuk zadał decydujący cios przesądzający o zwycięstwie RTS-u 3:2. Wynik ten niezależnie od rezultatów ostatniej kolejki dawał kolejne, czwarte mistrzostwo Polski łódzkiemu klubowi. Tytuł ten uczcił w swoisty sposób Jacek Dembinski strzelając w ostatniej kolejce rekordową liczbę 5 bramek w spotkaniu przeciwko Rakowowi Częstochowa. Tak więc latem 1997 roku Widzew rozpoczął kolejną batalie o Ligę Mistrzów. W rundzie wstępnej łodzianie wyeliminowali azerskie Neftczi Baku. Na uwagę zasługuje tu wynik drugiego spotkania - 8:0 , było to najwyższe zwycięstwo Widzew w historii gry w europejskich pucharach. Kolejnym przeciwnikiem była włoska AC Parma, której łodzianie nie dali rady przegrywając dwa razy: 1:3 i 0:4. Nowe przepisy UEFA mówiące o tym, że przegrywający w decydującej rozgrywce o Champions League będzie grał w Pucharze UEFA pozwoliły RTS-owi na dalszą grę w pucharach. Przeciwnikiem Widzewa było włoskie Udinese, któremu łodzki klub także nie sprostał wygrywając u siebie 1:0 lecz przegrywając w rewanżu 0:3. Po nieudanym starcie w europejskich pucharach z klubem pożegnali się Bajor, Miąszkiewicz, Wyciszkiewicz oraz najlepszy strzelec zespołu Dembiński. Pojawiły się w klubie nowe twarze m.in. Artur Wichniarek, Andrzej Kobylański czy też mistrz Europy juniorów - Maciej Terlecki. W następnym sezonie po rundzie jesiennej Widzew zajmował pierwsze miejsce lecz klub coraz bardziej dotykał kryzys finansowy czego dowodem była porażka na własnym boisku z Dyskobolią Grodzisk na inaugurację rundy wiosennej. Ostatecznie na koniec sezonu Widzew zajął 4 miejsce nie awansując do europejskich pucharów. Następny sezon (1998/99) to dobra gra, mimo ogromnych kłopotów finansowych. Z klubem pożegnali się twórca sukcesów na stałe zapisanych w historii klubu - Franciszek Smuda. Odszedł również Rafał Siadaczka. Narastał zaległości wobec piłkarzy i trenerów. Na porządku dziennym stały się problemy ze spłatą rat za dokonane transfery. Sytuację pogorszył fakt konfliktu pomiędzy Grajewski z Pawelcem. Mimo tych kłopotów drużyna wywalczyła wicemistrzostwo Polski, a ponieważ krakowska Wisła została ukarana przez UEFA odsunięciem z pucharów Widzew po raz kolejny mógł walczyć o Ligę Mistrzów. W rundzie wstępnej RTS grał z bułgarskim Litexem Łowecz. Po przegranej na wyjeździe 1:4 w takim samym stosunku łódzki klub wygrał u siebie a ponieważ dogrywka nie przyniosła zmiany wyniku o awansie do dalszej rundy decydowały karne. Te po pasjonującej rozgrywce wygrał Widzew. W następnej rundzie przeciwnikiem łodzian była włoska AC Fiorentina. Niestety włoski klub okazał się za silny dla naszych piłkarzy. Po przegranej na wyjeździe 1:3 łodzianie przegrali również u siebie 2:0, odpadając tym samym z rozgrywek Ligi Mistrzów, lecz awansując do pierwszej rundy Pucharu UEFA. Pierwszym przeciwnikiem Widzewa było Skonto Ryga. Po porażce 0:1 na wyjeździe łodzianie wygrali u siebie 2:0. W kolejnej rundzie los przydzielił łodzianom AS Monaco. Po remisie u siebie 1:1 Widzew przegrał mecz rewanżowy 0:2 i zakończył rozgrywki o europejskie puchary. Runda jesienna kolejnego sezonu (1999/2000) to jeden z trudniejszych okresów w historii łódzkiego klubu. Poziom sportowy drastycznie obniżył się głównie z powodów kłopotów finansowych. Na koniec rundy klub zajmował dopiero nastąpiła z konieczności wyprzedaż najlepszych zawodników. Z klubem pożegnali się: wielce zasłużony dla Widzewa - Tomasz Łapiński, Radosław Michalski, Marek Citko. Według doniesień prasowych pozwoliło to spłacić wszelkie zobowiązania klubu wobec Andrzeja Grajewskiego. Odmłodzony i ambitny skład, mający dobrego trenera w osobie Oresta Lenczyka zaczął piąć się w ligowej tabeli zajmując ostatecznie na koniec sezonu 7 miejsce. Sukcesem dla klubu jest fakt wyremontowania (m.in całkowitego zakrzesełkowania) stadionu, który w chwili obecnej spełnia wszystkie europejskie wymogi.
LIGOWA SARZYZNA
Sezon 2000/2001 był dla wszystkich niewiadomą. Z klubem pożegnał się Dariusz Gęsior, przyszli natomiast: Augustyniak, Urbaniak, Kryger czy też obiecujacy, młody napastnik Morawski. Przyszedł również nowy trener: ukrainiec Piotr Kuszłyk. Mimo to, runda jesienna znów nie była udana dla Widzewa. Pomimo, że udało się ściągnąć do klubu sponsora (niemiecki browar Hasseroeder) klub w dalszym ciągu borykał się z kłopotami finansowymi. Było to powodem przymusowego odejścia najlepszego ówczesnego piłkarza Widzewa - Mirosława Szymkowiaka do Wisły na koniec rundy. Odszedł też wypożyczony do końca roku najlepszy strzelec zespołu w rundzie jesiennej Litwin Robert Poskus. Po 14 kolejce nowym trenerem RTS-u został najlepszy strzelec w historii Widzewa - Marek Koniarek. Popularny "Koniar" osiągnął cel jaki postawili przed nim działacze, obronił ligowy byt, ale udało mu się to po bardzo nerwowej końcówce sezonu i w ogóle dziwnej rundzie. Wszystko bowiem zaczęło się bardzo dobrze, w 3. kolejce widzewiacy nawet rozgromili mistrza Polski - Wisłę Kraków 3:0. Mówiono już nawet o narodzinach nowego zespołu, który w kolejnym sezonie będzie walczył o mistrzostwo, tymczasem łodzianie nie potrafili wygrać żadnego z pięciu ostatnich meczów sezonu. Ligowy byt, wydawałoby się już pewny, musieli pieczętować w ostatniej kolejce remisując ze Śląskiem Wrocław 0:0. Po tym meczu PZPN starał się zakwestionować wynik, twierdząc, że obie drużyny ustaliły go już przed meczem. Bardziej jednak prawdopodobne jest, że piłkarze zwyczajnie nie chcieli zrobić sobie krzywdy i zagrali na remis, który obu drużynom gwarantował utrzymanie... Kolejny sezon zaczął się od prawdziwej rewolucji. Tuż po wznowieniu treningów z drużyny wyrzucono połowę zawodników pierwszego składu i zwolniono trenera. Braki uzupełniono piłkarzami przypadkowymi, którzy mieli swoje karty zawodnicze na ręku i dodatkowo nie chcieli dużych pieniędzy. Trenerem został mało doświadczony Marek Kusto, który na dodatek przed rundą miał okazję tylko kilkanaście dni przebywać z drużyną. To wszystko złożyło się na fatalną postawę łodzian w rundzie jesiennej. Widzewiacy większość meczy przegrali i zajęli ostatnie miejsce w swojej grupie będąc głównym kandydatem do spadku. Działacze jednak wyciągnęli wnioski ze słabej postawy zespołu jesienią. Wymieniono niemal całą drużynę, zatrudniając kilku doświadczonych i renomowanych piłkarzy, w pierwszym meczu rundy wiosennej w porównaniu z pierwszym meczem rundy jesiennej w podstawowym składzie nie pozostał ani jeden zawodnik. Jeszcze na ostatnie jesienne mecze zatrudniono także nowego szkoleniowca - Dariusza Wdowczyk, który miał to czego nie miało wielu jego poprzedników - możliwość spokojnego pracowania z zespołem przez cały okres przygotowawczy. Rundę wiosenną widzewiacy zaczęli pomyślnie, od zwycięstw w dobrym stylu. W kolejnych spotkaniach łodzianie radzili sobie równie dobrze. Jedyny słaby występ zanotowali w Radomsku gdzie przegrali 1:0. Piłkarze wywalczyli drugie miejsce w grupie spadkowej. Przed kolejnym sezonem działacze obiecywali że łodzianie będą znowu walczyć o mistrzostwo nawiązując do chwil dawnej chwały Widzewa. Miał być silny sponsor i wielka drużyna. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Fiaskiem zakończyły się rozmowy z ITI, co spowodowało że na dzień przed inauguracyjnym spot-kaniem zaszła zmiana na stanowisku trenera. W miejsce Wdowczyka, wrócił do Łodzi Franciszek Smuda. Jednak nawet taki fachowiec nie potrafił stworzyć szybko drużyny z piłkarzy, których zostawił mu jego poprzednik. W lidze zespół spisywał się fatalnie, wygrywając zaledwie dwa spotkania przez co po rundzie jesiennej łodzianie byli na 15. miejscu. Dużo lepiej wiodło się widzewiakom w Pucharze Polski, gdzie póki co awansowali do półfianłu. Prócz piłkarzy zawiedli również działacze. Mirosław Czesny, który był wielkim optymistą przed sezonem, został zwolniony i ustąpił miejsca Jackowi Dzieniakowskiemu. Również po zakończeniu rundy jesiennej klub rozstał się z trenerem Smudą. Nowym szkoleniowcem został Czech, Petr Nemec. Poprowadził on jednak Widzew tylko w czterech spotkaniach. Potem ogłosił swoją rezygnację, gdy z klubu odszedł menadżer Andrzej Grajewski. Łodzianie pilnie potrzebowali trenera, miał nim zostać Janusz Wójcik, który pomógł Tomaszowi Muchińskiemu prowadzić zespół w meczu z Amiką. Jednak ostatecznie powrócił Franciszek Smuda. Mimo że rozpoczął prowadzenie drużyny od porażki z Lechem, potem było już znacznie lepiej i Widzew pod jego dowództwem udanie finiszował na 9. miejscu w ekstraklasie.
SPADEK i II LIGA
Sezon 2003/2004 zaczął się od ciężkiej walki o licencje na grę w ekstraklasie, spowodowanej głównie przez długi łódzkiego klubu oraz od kolejnej zmiany trenera. Szkoleniowcem został Andrzej Kretek, który praktycznie nie wiedział jakimi piłkarzami będzie dysponował w meczach ligowych. Bój o licencje sprawiła że sprawy kontraktowe zostawiono na później. Udało się jednak skompletować drużynę, w której znalazło się kilku wychowanków. Niestety jesień w wykonaniu łódzkiego zespołu okazała się nienajlepsza. W pierwszych meczach sezonu pod przywódctwem Kretka, łodzianie pechowo tracili punkty. Po trzeciej kolejce, byłego szkoleniowca RKS-u Radomsko zastąpił Tomasz Łapiński (na jedno spotkanie - z powodu braku uprawnień trenerskich), ale i jemu nie udało się zmienić oblicza i stylu gry drużyny. Nadzieją na lepszą grę było zatrudnienie Jerzego Kasalika, trenera o silnej ręce, który potrafi dobrze ułożyć zespół. Pierwsze trzy spotkania wydawały się to potwierdzać, gdyż widzewiacy zdobili w nich siedem punktów, jednak w kolejnych sześciu już tylko dwa oczka. Częściowo dlatego że pod koniec rundy łodzianie grali z zespołami czołówki, choć do uzyskania punktów w tych meczach nie brakowało wiele, jak i pechowy występ w Płocku, gdzie w bramce Widzewa musiał przez 30. minut stać obrońca, Bogdan Zając i dwukrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki w doliczonym czasie gry. Ostatecznie klub z al. Piłsudskiego musiał przezimować na miejscu barażowym, a wiosną walczyć ponownie o utrzymanie w ekstraklasie. Świetne warunki podczas zgrupowań nie przełożyły się na wyniki w rundzie rewanżowej. Sytuacja z każdym kolejnym meczem zaczęła wyglądać tragicznie. Po raz kolejny jedyną nadzieją kibiców na uratowanie I ligi był Franciszek Smuda, który zastąpił Kasalika. I choć na początku wyglądało na to że zespół zaczyna grać lepiej, to potem było już tylko gorzej. Łódzką drużynę upokorzyła Amika i Legia, a PZPN jeszcze przed zakończeniem sezonu odmówił wydania licencji na grę w I lidze. Decyzja piłkarskiej centrali mogła podłamać zawodników, ale w niczym to nie usprawiedliwia ich braku walki i ambicji. W fatalnym stylu zespół z al. Piłsudskiego spadł z ekstraklasy. Dzięki pomocy Zbigniewa Bońka i Wojciecha Szymańskiego klub otrzymał licencje na grę w drugiej lidze. Trenerem został Stefan Majewski. Zbudowana szybko, praktycznie od nowa drużyna grała z początku niezbyt szczęsliwie, ale po kolejnych wzmocnieniach z każdym meczem spisywała się coraz lepiej. Po rundzie jesiennej zeszłego sezonu łodzianie plasowali się w czołówce. Wiosną było już różnie, ale widzewiakom sprzyjało szczęście i na koniec sezonu zajęli czwarte miejsce dające prawo gry w barażach o I ligę. Niestety ulegli w nich Odrze Wodzisław i od nowa trzeba było walczyć o awans do ekstraklasy. W zakończonym sezonie zespół choć miał lepsze i gorsze chwile nie miał sobie równych i prowadząc przez większość sezonu w tabeli pewnie awansował do ekstraklasy. Swoją misję zakończył Stefan Majewski, którego zastąpił Michał Probierz. Młody trener ma zaszczepić drużynie ambicję i walkę do końca, taką jaką sam prezentował gdy był piłkarzem.
ŻYWA LEGENDA!
Kibice Widzewa znów mogą oglądać swój ukochany zespół w pierwszej lidze, ale chcieliby także by ich klub walczył o najwyższe cele w ekstraklasie, a także w europejskich pucharach. A tam lista przeciwników RTS-u jest imponująca: Manchester City, Manchester United, Juventus, Liverpool, Parma, Anderlecht, Fiorentina, Borussia Dortmund itd. Mecze te na zawsze zapisały się w historii polskiej piłki. Nie zawsze kończyły się zwycięstwami, ale zawsze były emocjonujące i trzymające do końca w napięciu. Pozwoliły one mówić o "Drużynie z Charakterem", tak jak zwykle nazywano łódzki zespół.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
MajsterBieda




Dołączył: 28 Lip 2004
Posty: 317
Skąd: Brodnica

PostWysłany: Sob, 23 Gru 2006 17:15:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

co to wszystko mnie obchodzi......... Confused Question
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Jadzik




Dołączył: 25 Lut 2005
Posty: 2638
Skąd: Brodnica

PostWysłany: Sro, 27 Gru 2006 09:54:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

moderator pilnie poszukiwany...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Brodnica.net Strona Główna -> Sport, turystyka, wypoczynek Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



[ Strona wygenerowana w: 0.047046 sekund ] :: [ 15 zapytań SQL ]

Powered by phpBB

Brodnica - zobacz miasto z najlepszej strony

Translation: Michał Paluchowski