|
|
WSZYSTKIE KATEGORIE | OSTATNIO DODANE | LOSOWO WYBRANE | DODAJ DOWCIP | Ballada o Ambitnym Holendrze Pewien starszy cz³owiek, z Niderlandów rodem, osi±gn±wszy wiele w swej pracy przez lata, niezwyk³ych sukcesów wci±¿ trawiony g³odem, szuka³ najwiêkszego spo¶ród wyzwañ ¶wiata. Przemierza³ wiêc kraje, pyta³ i rozwa¿a³, radzi³ siê ekspertów, babci i kuzynów, Lecz wszystko za bana³, b³ahostkê uwa¿a³, a on niemo¿liwych chcia³ dokonaæ czynów. Kto¶ mu radzi³: "Mo¿e pogodziæ spróbujesz dowódców Hamasu wreszcie z Izraelem?", Lecz on prycha³ gniewnie "No co ty? ¯artujesz? Takie ³atwe sztuczki nie s± moim celem!". Jaki¶ czas rozwa¿a³ wyjazd do Phenianu by rozbroiæ wielk± armiê Kim Dzong Ila, Ale zrezygnowa³ szybko z tego planu uznawszy ¿e ³atwy i starczy nañ chwila. Osuszyæ ocean, z piasku bicz ukrêciæ, divê operow± zrobiæ z Mandaryny Wszystko proste, ³atwe, nudne do niechêci, a jemu marzy³y siê niezwyk³e czyny! Wreszcie, w desperacji piê¶ci± w stó³ uderzy³: "Niech to diabli!" krzykn±³ - i siê diabe³ zjawi³, "Witam" czart mu rzecze "Czy¿by¶ pan nie wierzy³ ¿e los ci wyzwanie nieliche postawi³?" "Mam tu tak± pracê dla ciebie" czart prawi, "której nie podejmie siê geniuszy tysi±c!" "Trudna i niewdziêczna?" - "Trudna i niewdziêczna", "Bez szansy na sukces?"- "Na to mogê przysi±c!". Trafi³ wiêc do Polski, wiedz±c ¿e go kupi±, I reprezentacji w pi³ce jest trenerem, A diabe³? Choæ z³y, to nawet jemu g³upio jest za to, co zrobi³ z biednym Beenhakkerem. znalezione w necie. Autor mi nieznany. zg³o¶ do usuniêcia | Raz do rze¼ni, rzeczki brzegiem sze¶æ prosi±tek sz³o szeregiem. Z drugiej strony sz³o dziewczêcie i o dziwo te¿ na r¿niêcie. zg³o¶ do usuniêcia | Zrobi³ wilk elektrowniê, lecz by pr±d uzyskaæ Spala³ w niej ca³y wêgiel z kopalni od liska. Kopalnia z elektrowni ca³y pr±d z¿era³a, St±d brak ¶wiat³a i wêgla. Ale system dzia³a! zg³o¶ do usuniêcia | Jest na mym kompie lokomotywa. Nie. Nie ¿elazna, lecz te¿ prawdziwa: "eDonkey" - jej ksywa. Stoi i sapie. Dyszy i dmucha. Z nozdrzy ikonki zajad³o¶æ bucha. Transfery na niej pozapuszczali, Pliki ogromne bêd± ¶ci±gali, I wiele mega w ka¿dziutkim pliku, W jednym aviku, film z fiku-miku, W drugim mp3, w trzecim instalki, które siê nie chc± ¶ci±gn±æ bez walki, Dokumentacja - ooooo... jaka wielka, sto pdf-ów do asemblerka, w siódmym drivery do nowej karty, w ósmym te¿ software zachodu warty, dziewi±ty pe³en przeró¿nych skanów, w dziesi±tym filmik z du¿ego ekranu, A tych downloadów jest ze czterdzie¶ci, sam nie wiem, co siê w nich jeszcze mie¶ci... Choæby odpaliæ tysi±c ftp-ów, i ka¿dy zrobi³ tysi±c reget-ów, i ka¿dy nie wiem jak siê wytê¿a³, to nic nie ¶ci±gn± - taki to ciê¿ar. Nagle - gwizd! Diody - b³ysk! Connect - buch! W±tki - w ruch! Najpierw -- powoli -- jak ¿ó³w -- ociê¿ale, zaczyna -- sockety -- otwieraæ -- ospale, Szarpnê³a za pliki i ci±gnie z mozo³em, Progressbar zamruga³ zielonym kolorem, I transfer przyspiesza, i gna coraz prêdzej, Sto ramek po ³±czach ze ¶wiata ju¿ pêdzi, A dok±d ? A dok±d ? A dok±d ? Na wprost ! Po kablu, po kablu, gdzie stoi mój host, Przez switcha, przez router, przez gateway, przez LAN, I spieszy siê, spieszy, bo tak ka¿e plan, Wci±¿ dioda na switchu migoce i mruga, I b³yskaæ tak bêdzie jak ca³a noc d³uga, A sk±d¿e to, jak¿e to, czemu tak gna? a kto to to, kto to to, co to tak ssa ? ¯e karta sieciowa ju¿ ledwie oddycha, I pasmo s±siadom kompletnie zapycha, To bity ze ¶wiata ³±czami do plików, A pliki powoli pêczniej± od bitów, I gnaj±, i pchaj±, transmisja siê toczy, Overnet te bity wci±¿ t³oczy i t³oczy, I bêdzie wci±¿ t³oczyæ, nie powie ¿e do¶æ, A wszystko wrednemu billowi na z³o¶æ. zg³o¶ do usuniêcia | LOKOMOTYWA Stoi na stacji lokomotywa, która ma je¼dziæ na biopaliwa. Chcia³aby jechaæ, ale nie mo¿e, bo to po pierwsze wypada dro¿ej, po drugie, skutkiem jakich± przekrêtów, w kraju brak kilku biokomponentów, a jak siê kupi je z zagranicy, to bêd± stratni polscy rolnicy. Po trzecie spalin sk³ad tak siê zmienia, ¿e wzrosn± wokó³ zanieczyszczenia , po czwarte jazda ma wp³yw szkodliwy na biedny silnik lokomotywy... Takich zagro¿eñ jest ze czterdzie¶ci, sam nie wiem, co siê w nich jeszcze mie¶ci. Lecz choæby przysz³o ekspertów tysi±c, a ka¿dy gotów nie tylko przysi±c, lecz tak¿e dowie¶æ w uczonych pracach, ze ta ustawa siê nie op³aca, to j± ochoczo przeg³osowali znaczn± wiêkszo¶ci± Wysokiej Sali zlobbingowani nasi pos³owie, co k³opot maj± z olejem. W g³owie. Nagle gwizd nagle ¶wist spaliny buch ko³a w ruch najpierw powoli jak ¿ó³w ociê¿ale na biopaliwie silnik odpali³ turkoce, ³omoce co¶ stuka i puka to t³oki tak wala korbowód siê grzeje i strzela co¶ w rurê co¶ dziwnego siê dzieje obroty nierówne zawory ju¿ dzwoni± a z rury zaje¿d¿a ziemniaczanych placków woni± Ruszy³a maszyna po szynach ospale bo biopaliwo jest na gorzale i biegu przy¶piesza i gna coraz prêdzej lecz silnik wrêcz wyje i grzeje siê czê¶ciej i zgrzytów w silniku znie¶æ ju¿ nie sposób i wszystko czerwone siê nagle zrobi³o i lokomotywê rozpier...³o zg³o¶ do usuniêcia | Doniós³ stru¶, ¿e mu ¿onê poderwa³ koliber. Milicjant w ¶miech: - On ma przecie¿ za ma³y kaliber. Stru¶ wtedy poruszy³ ca³y komisariat: - Owszem, kaliber ma³y, lecz koliber - wariat. zg³o¶ do usuniêcia | Przeniós³ siê szczur do miasta, rozejrza³ siê z wolna, Patrzy - a za nim drepcze ma³a myszka polna. Wtedy szczur oburzony rozdar³ na ni± pyska: - To straszne, jak ta wiocha do miasta siê wciska! zg³o¶ do usuniêcia | Raz kiedy¶ jurny wróbel w mi³osnej euforii Chwali³ siê, ¿e zaje¼dzi koby³ê historii, Lecz kiedy wy³adowa³ temperament dziki, Koby³a stwierdzi³a: - Chyba mam owsiki... zg³o¶ do usuniêcia | Wszed³ mrówkojad do knajpy w¶ród przyjació³ grona I pyta: - Czy s± ¶wie¿e mrówki faraona? Na to wchodzi faraon. Te¿ by sobie pojad³, Wiêc pyta: - Czy dzi¶ w karcie jest ¶wie¿y mrówkojad? zg³o¶ do usuniêcia | Poprzez wicher i s³otê, Przez bezkresn± dal ¶nie¿n±, Poprzez ¿ar i spiekotê, Przez pustyniê bezbrze¿n±, Poprzez kry, poprzez lody, Przez odwieczne zmarzliny, Poprzez bagna i wody, Nieprzebyte gêstwiny, Poprzez le¶ne d±browy, Poprzez stepy i knieje, Poprzez w±skie parowy, W których nigdy nie dnieje I gdzie p³osz± siê sowy, Gdy z³e jêknie, lub strzyga, A d¼wiêk s³ysz±c takowy, Serce w trwodze zastyga Nie zra¿ony ciemno¶ci, Który mrozi g³usz dzika, Sam na sam z samotno¶ci, Co do szpiku przenika, Pe³en hartu i woli, Podpieraj±c sam siebie, Maj±c zamiast busoli, Krzy¿ Po³udnia na niebie Pokonuj±c z³e ¿±dze, Wietrz±c wrogów w kr±g wielu, Ufny, i¿ nie zab³±dzê Id±c naprzód, do celu. Drogi tej nie wytyczy³y Ni g³os werbla, ni cytra, Idê póki si³ starczy, Idê po pó³ litra... zg³o¶ do usuniêcia | Poranek wczesny Jadê pospiesznym Wprost do Warszawy Za³atwiaæ sprawy. Poci±g o czasie Ja w drugiej klasie Wagon siê kiwa Pije trzy piwa. £ód¼ Niciarniana, W pêcherzu zmiana. Pêcherz nie s³uga, A podró¿ d³uga. Ruszam z tej stacji Do ubikacji. Kto zna koleje Wie, jak siê leje. To co trzêsie siê W Los Angelesie Formê osi±ga W polskich poci±gach. Wyci±gam ³apê, Podnoszê klapê, Biada mi biada, Klapa opada. Rzednie mi mina Trza klapê trzymaæ. £okieæ, kolano Trzymam skubana. Celuje w szparkê, Puszczam Niagarkê, Tryska kaskada, Klapa opada. Fatum z³owieszcze- -wszak wci±¿ szczê jeszcze. Organizm p³ynn± Spe³nia powinno¶æ. Najgorsze to, ¿e Przestaæ nie mo¿e. Toczê z nim boje Jak Priam o Troje, Chce siê powstrzymaæ -Ratunku ni ma. Poci±g siê giba, A piwo sp³ywa. Lecê na ¶cianê Z mokrym organem, Lec±c na druga Zraszam j± struga, Wagonem szarpie Leje do skarpet, Tañcz±c Czardasza Nogawki zraszam. O straszna mêka, Kozak, Flamenco, Tañczê, cholera Wzorem Astair'a. Miota mn±, ciska, Ja organ ¶ciskam. Wagon siê chwieje, Na lustro leje, Sk³ad siê zatacza, Ja sufit zmaczam. Wszêdzie £abêdzie Jezioro bêdzie. Odtañczam z p³aczem La Kukaraczê, Zwrotnica, podskok Spryskuje okno, Nierówne z³±cza- -buty nas±czam, Poci±g hamuje Drzwi obsikujê I pasa¿era Co drzwi otwiera Plus dawka spora Na konduktora. Resztka mi kapie Na skrót PKP. Wreszcie poma³u Brnê do przedzia³u. Pasa¿erowie Patrz± spod powiek. Pytania sk±pe "Gdzie pan wzi±³ k±piel?" Warszawa, Bo¿e! Nareszcie dworzec! Chwila szczê¶liwa Na peron sp³ywam, Walizkê trzymam, Odzie¿ wy¿ymam. Ach urlop b³ogi Od fizjologii. Ulga bezbrze¿na. Poci±g odje¿d¿a, Rusza maszyna Hen w dal Po szczy... Po szynach. zg³o¶ do usuniêcia | Dwie durne myszy by³y dumne nies³ychanie, ¯e je kocur zaprosi³ do siebie na ¶niadanie. Jako¿ by³o ¶niadanie; kocur dwakroæ mlasn±³, Zjad³ obie, ziewn±³, pierdn±³ i z powrotem zasn±³. zg³o¶ do usuniêcia | Napad³ na turystkê jeden nied¼wied¼ dziki. Trafi³ na artystkê, musi braæ zastrzyki. zg³o¶ do usuniêcia |
| |