|
|
WSZYSTKIE KATEGORIE | OSTATNIO DODANE | LOSOWO WYBRANE | DODAJ DOWCIP | Firma konstruuj±ca samoloty pracowa³a nad nowym projektem. Projektem samolotu. Samolot mia³ byæ najszybszy na ¶wiecie, z najwiêkszym zasiêgiem i w dodatku niewykrywalny przez radary. I by³ - tak na projekty wp³ywaj± rz±dowe dotacje. Mia³ jedn± wadê - na wysoko¶ci 8 tysiêcy metrów odpada³y mu skrzyd³a. Niewa¿ne, jak by nie zosta³y wzmocnione - samolot osi±ga³ 8 tysiêcy metrów i najpierw na ziemi l±dowa³y skrzyd³a a potem kad³ubek. Rz±d sygnalizowa³, ¿e czas na projekt siê koñczy, wiêc pracownicy wymy¶lali coraz to nowe rozwi±zania, ale nic nie pomaga³o. Rz±d denerwowa³ siê coraz bardziej, kolejne egzemplarze spada³y na ziemiê a w firmie trwa³a panika. W koñcu - w akcie desperacji - jeden z konstruktorów powiedzia³, ¿e w pobli¿u jest gmina ¿ydowska, w której mieszka rabin s³ynny z m±dro¶ci. Konstruktor zosta³ jednak zakrzyczany, ¿e rabin tak ma siê do samolotów, jak .... (tu wstaw ulubion± analogiê) .... Wiêc dalej - wzmacnianie, zmiana materia³ów itd. Wiêc dalej - rz±d grozi, ¿e cofnie dotacjê. W koñcu za³amanie - i wycieczka do rabina. Rabin pog³adzi³ pejsy, wys³ucha³ problemu i powiedzia³: - Wy wiecie co? Wy do mnie przyjd¼cie w nastêpna ¶roda. Przyszli. Mieszane uczucia, bo faktycznie - co rabin mo¿e wiedzieæ o samolotach. Rebe pog³adzi³ tym razem brodê i powiedzia³. - Wy wiecie co? W tym miejscu, gdzie te skrzyd³a siê urywaj±, wy nawieræcie dziurki! Wrócili do biura zawiedzeni, ¿e rabina fantazja ponios³a, i zamiast wzmocniæ, to chce os³abiæ konstrukcjê. Wiêc dalej - zmiany konstrukcyjne, usztywnienia itd. I ci±gle ten sam k³opot - magiczna granica 8 tysiêcy metrów. I ultimatum rz±du - w ci±gu 2 miesiêcy nale¿y zakoñczyæ projekt, albo zwróciæ dotacje. Wiêc desperacka decyzja - wiercimy. Znalaz³ siê oblatywacz - desperat, wiêc startuj± testy. 1000 metrów - leci. 2 tysi±ce - te¿. Na 5 - leci jak ta lala. Na 8 - leci, na 9 i 10 - te¿. Ekipa pospiesznie robi wszelkie pomiary i testy, koñczy projekt, a tymczasem konstruktorzy wraz z zarz±dem firmy wybrali siê do rabina z podziêkowaniem za poradê. Po tym, jak wszyscy wa¿ni panowie powiedzieli ju¿, co mieli powiedzieæ a u¶miech prezesa odci¶niêty w marmurze zosta³ wrêczony, jeden z konstruktorów zada³ pytanie. - A jak rebe na to wpad³? Rebe u¶miechn±³ siê, pog³adzi³ rondo kapelusza i powiedzia³. - Wy wiecie co? Ja sobie poszed³em w takie miejsce, gdzie nawet król chodzi piechot±. Siedzê ja tam sobie i siedzê i patrzê i ja zobaczy³ papier toaletowy. I wy wiecie co? Ten papier, to on siê nigdy nie urwie tam gdzie dziurki... zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd wiezie do Izraela portret Lenina. - Co to jest? - pyta celnik rosyjski. - Nie "co" a "kto"! To Lenin! - Kto to jest? - pyta trochê pó¼niej celnik izraelski. - Nie "kto" a "co"! To z³ota rama! zg³o¶ do usuniêcia | Dwóch ¯ydów w Moskwie czyta gazetê. Jeden z nich mówi do drugiego: Abramie Osipowiczu, ministrem finansów mianowali jakiego¶ Briuchanowa. Jak on siê naprawdê nazywa? Abram Osipowicz odpowiada: To w³a¶nie jest jego prawdziwe nazwisko - Briuchanow. Jak to!!! Prawdziwe nazwisko Briuchanow? To on jest Rosjanin? Ale¿ tak, to Rosjanin. No proszê, ci Rosjanie to taki zdumiewaj±cy naród; wszêdzie wlez±. zg³o¶ do usuniêcia | Piêciu ¯ydów gra w pokera. Mejerowicz w jednym rozdaniu traci 500 dolarów, wstaje, chwyta siê w szoku za pier¶ i pada martwy na pod³ogê. Pozostali kontynuuj± grê na stoj±co, dla okazania szacunku swojemu kumplowi. Po zakoñczonej grze jeden wstaje i mówi: - Kto pójdzie i powie ¿onie Mejerowicza? Losuj±, ci±gn±æ patyki. Nordchaim, który zawsze przegrywa, wyci±ga najkrótszy. Koledzy instruuj± go, aby by³ delikatny i dyskretny, aby nie pogorszaæ sytuacji. - Dyskretny? mówi Nordchaim. Jestem mistrzem dyskrecji i dyplomacji, zaufajcie mi. Idzie do domu Mejerowiczów, puka do drzwi, otwiera ¿ona Mejerowicza i pyta siê czego chce. - Twój m±¿ straci³ w³a¶nie 500 dolarów i boi siê wróciæ do domu. ¯ona wzburzona mówi: - Powiedz mu, niech siê ¿ywy nie pokazuje w domu! ¯eby tak pad³ martwy, ³ajdak... - Tak mu powiem. zg³o¶ do usuniêcia | Spotyka siê pewnego dnia dwóch ¯ydów. - Mój syn siê wychrzci³ - oznajmia jeden z nich. - A co ty na to? - No có¿, ¿ali³em siê przed Panem Bogiem... - I co On ci powiedzia³? - Powiedzia³: Mój Syn tak¿e siê wychrzci³. Wiêc zrób to samo, co Ja. - A mianowicie? - Sporz±d¼ Nowy Testament! zg³o¶ do usuniêcia | Na cmentarzu ¿ydowskim odbywa siê pogrzeb ma³ego dziecka. Nad otwartym grobem stoi matka i zawodzi: - Kochany syneczku, jak staniesz przed obliczem Stwórcy wypro¶ u niego du¿o pieniêdzy dla twoich rodziców i szczê¶liw± staro¶æ. I wyb³agaj u Wiekuistego, ¿eby twoje dwie siostry mog³y byæ zaopatrzone w du¿y posag, a Twoi bracia Natan i Dawid, ¿eby dostali za ¿onê dobre i ³adne, pobo¿ne panny. A twego najstarszego brata Chaima, ¿eby zwolnili z wojska. I popro¶ Jehowê, ¿eby twój kochany wujek Abram wreszcie wyzdrowia³... Obok zawodz±cej matki stoi oparty o ³opatê grabarz. Kiedy litania pró¶b ci±gnie siê w nieskoñczono¶æ, grabarz tr±ca zawodz±c± kobietê i mówi: - Paniusiu kochana, jak siê ma tyle interesów do kogo¶ to siê nie posy³a takiego ma³ego dziecka, tylko siê idzie samemu! zg³o¶ do usuniêcia | Babcia ¿ydówka pilnuje na pla¿y swojego wnuka. Nagle o brzeg uderza wielka fala i zabiera wnuczka ze sob±. Babcia w rozpaczy zaczyna wzywaæ na pomoc Boga i modli siê b³agalnie: - Bo¿e mi³osierny! Oddaj mi wnuka! Spraw, ¿eby morze wyrzuci³o go ca³ego i zdrowego! Ty jeste¶ dobry i wspania³omy¶lny, spraw, ¿eby dziecko siê uratowa³o! Za chwilê o brzeg udzerza kolejna wiêksza fala i wyrzuca dzieciaka na piasek. Babcia patrzy, dzieciak ¿ywy i ca³y, oddycha i patrzy przytomnie. Babcia patrzy z wyrzutem i oburzeniem w niebo i pokazuje oskar¿ycielsko na le¿±cego ch³opczyka: - Ale on mia³ na g³owie kapelusz! zg³o¶ do usuniêcia | - Tato, dlaczego ryby nie mówi±? - pyta Jankiela jego ma³y synek. - Dlaczego nie mówi±, ty siê pytasz? - dziwi siê Jankiel. - A jak one maj± mówiæ!? Czy one maj± rêce?! zg³o¶ do usuniêcia | Dzwoni ¯yd do swojego przyjaciela: - Mosze, ile to jest 2x2? Mosze zamy¶li³ siê i pyta: - A kupujesz czy sprzedajesz? zg³o¶ do usuniêcia | - Ty wiesz co Mojsze? ten koñ ,co ty mnie go wczoraj sprzeda³e¶, to on wzi±³ siê i zdech³! Na to drugi: - A ty wiesz co, Icek. On mi tego nigdy nie robi³. zg³o¶ do usuniêcia | Mosiek z³apa³ z³ot± rybkê: - Jeste¶ ¯ydem?- pyta rybka. - Tak - To ju¿ mnie lepiej zjedz. zg³o¶ do usuniêcia | - Mosze, s³ysza³e¶ ? Abram okaza³ sie peda³em.... - Co?! Po¿yczy³ pieni±dze i nie odda³?! - No, nie.. Ja my¶lê, w tym lepszym znaczeniu.... zg³o¶ do usuniêcia | I wojna ¶wiatowa, siedz± Rosjanie w okopie, dowódca kompanii wo³a "Or³y, naprzod! Za mn±!" Ca³a kompania wy³azi z okopów, dwoch zosta³o. "Komendy nie s³yszelicie?" "S³yszelimy, ale to nie do nas bylo!" "Jak to nie do was?" "My nie or³y, my lwy - Lew Dawidowicz i Lew Moj¿eszowicz". zg³o¶ do usuniêcia | Ma³ego Abramka wywalili ze szko³y - ¿ydowskiej oczywi¶cie - za brakpostêpów w nauce i niepos³uszeñstwo. Przenie¶li do go innej szko³y - te¿ ¿ydowskiej. Po kilku miesi±cach i z tej wylecia³ z tych samych powodów. Do kolejnej - to samo. Po jakim¶ czasie w mie¶cie nie zosta³o ani jednej ¿ydowskiej szko³y, w której by ju¿ Abramka nie znali, zosta³ wiêc umieszczony w katolickiej. Po tygodniu dyrektor szko³y wzywa tatê Abramka i oznajmia mu, jakim wspania³ym ch³opcem jest Abramek - grzecznym, bystrym i w ogóle] najlepszym uczniem w szkole. Tata po powrocie do domu pyta zbarania³y Abramka: - Abramek, co siê z tob± sta³o? Mówi± mi, ¿e jeste¶ najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. CO ONI Z TOB· ZROBILI? - Rozumiesz tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadzi³ mnie do ciemnego pokoju, w którym wisia³ jaki¶ pan przybity do krzy¿a i powiedzia³: - "Abramek, to jest Jezus Chrystus. On te¿ by³ ¯ydem". I wtedy zrozumia³em, ¿e to nie przelewki. zg³o¶ do usuniêcia | - Muszê powiedzieæ, ¿e moja ¿ona jest wspania³a! - o¶wiadcza Rozenbaum, na przyjêciu urodzinowym ma³¿onki. Matka odci±ga go na bok i mówi: - Jak mog³e¶ powiedzieæ, ¿e ta twoja ruda, wredna wied¼ma jest wspania³a? - Ale¿ mamusiu, ja nie powiedzia³em, ¿e jest wspania³a. Ja powiedzia³em, ¿e muszê tak powiedzieæ. zg³o¶ do usuniêcia | -Salcie, kiedy potrzebujesz pieniêdzy jeste¶ dla mnie bardzo mila - mówi Mosiek do swojej po³owicy. - Ach, Mosze, ale przecie¿ ja zawsze jestem dla Ciebie mi³a... - No w³a¶nie!!! zg³o¶ do usuniêcia | W przedziale kolejowym jad± ¯yd i szlachcic i rozmawiaj± na ró¿ne tematy. Kiedy w koñcu rozmowa schodzi na temat interesów, szlachcic pyta: - "Panie kupiec, niech¿e pan mi powie, sk±d wy ¯ydzi macie tak± dobr± g³owê do interesów." ¯yd, który w³a¶nie je ¶ledzia, u¶miecha siê na te s³owa i mówi: - "Widzi pan, panie dziedzicu, my ¯ydzi jadamy bardzo du¿o ryb, i to razem z g³owami. W ciele ryby, a zw³aszcza w jej g³owie, znajduje siê du¿o fosforu. Fosfor rozwija komórki mózgowe i sprawia, ¿e jeste¶my tak dobrzy w interesach." Szlachcic widzi, ¿e ¯yd ob¿era siê ¶ledziami, i postanawia co¶ zrobiæ, aby mu siê lepiej powodzi³o w interesach. Mówi wiêc do ¯yda: - "Panie kupiec, odsprzedaj mi kilka ¶ledzi." ¯yd odmawia. Szlachcic proponuje mu po piêæ rubli za sztukê, potem dziesiêæ, potem piêtna¶cie, potem dwadzie¶cia. Wreszcie, po d³ugich targach, ¯yd zgadza siê sprzedaæ mu dwa ¶ledzie za piêædziesi±t rubli. Szlachcic zjada je z apetytem, ale niebawem odczuwa pragnienie. Na najbli¿szej stacji wychodzi wiêc z poci±gu i idzie do bufetu, aby napiæ siê piwa. Po chwili wraca do przedzia³u i mówi do ¯yda: - "Ale ze mnie g³upiec, ¿e zap³aci³em panu tyle pieniêdzy za te ¶ledzie. Przecie¿ mog³em poczekaæ do tej stacji i kupiæ je tutaj za trzydzie¶ci kopiejek." - "O widzi pan, panie dziedzicu!" - wo³a ¯yd. - "To ju¿ dzia³a!" zg³o¶ do usuniêcia | Icek wygra³ w loterii du¿e pieni±dze. Pyta go Mosiek: "Icek, a sk±d wiedzia³e¶,ze trzeba postawiæ na 42?" "Pos³uchaj uwa¿nie. Urodzi³em siê siódmego, loteria za¶ odbywa³a siê ósmego. A poniewa¿ 7 razy 8 jest 42...". "Zaraz, zaraz, Icek, 7 razy 8 jest 56!". "Wiesz co, Mosiek. To ty ju¿ b±d¼ sobie ten matematyk...". zg³o¶ do usuniêcia | Kon widzi, ¿e jego buchalter ¯ó³tko wygl±da przez okno. - Panie ¯ó³tko, lepiej by pan zrobi³, gdyby pan ty³kiem przygl±da³ siê przechodniom a oczami zagl±da³ do ksi±g. - Czêsto to robiê, panie Kon! - Tak? A co na to przechodnie? - Mówi± "Dzieñ dobry, panie Kon"! zg³o¶ do usuniêcia | Lili wysy³a telegram do przyjaciela Mosze: "Mosze. Przy¶lij mi piêæset dularów. Chodzi o mój honor." Mosze wys³a³ Liii dwie¶cie piêædziesi±t dolarów z telegramem: "Kochana przyjació³ko. Ratuj tymczasem po³owê." zg³o¶ do usuniêcia | MISTYKA FINANSÓW GOLDBERG: Dzieñ dobry panu, panie Rapaport. RAPAPORT: Jak ja pana widzê u siebie, to ju¿ o "dzieñ dobry" nie mo¿e byæ mowy. GOLDBERG: Kiedy ja pana rozumiem... RAPAPORT: Ale jak pan tu jest, to siadaj pan. Jak pan tu wszed³? S³u¿±ca nie powiedzia³a panu, ¿e mnie nie ma w domu? GOLDBERG: Powiedzia³a, moja s³u¿±ca te¿ czasem mówi, ¿e mnie nie ma, jak jestem. RAPAPORT: Patrz pan, jak ta s³u¿ba nauczy³a siê k³amaæ? GOLDBERG: A jak by¶ pan nie by³ w domu, to ona by przecie¿ te¿ powiedzia³a, ¿e pana nie ma, co za ró¿nica?! RAPAPORT: Swoj± drog±!... GOLDBERG: Panie Rapaport, pan mnie oddaje pieni±dze czy nie? RAPAPORT: Wiele jestem panu winien? GOLDBERG: Osiemset. RAPAPORT: £adna sumka. GOLDBERG: W razie pan oddaje to ³adna, nawet bardzo ³adna. W razie mnie nie oddaje nie jest taka ³adna. Otó¿ ja siê pana zapytowywujê jeden z ostatnich razów: czy pan mnie oddaje moje osiemset z³otych? RAPAPORT: Naturalnie, ¿e oddajê. GOLDBERG: Czy pan mi nie mo¿e odpowiedzieæ po ludzku? RAPAPORT: Przecie¿ mówiê panu od pó³ roku, ¿e nie mam pieniêdzy. GOLDBERG: To co ja mam robiæ? RAPAPORT: Upominaæ siê! GOLDBERG: Co mi to pomo¿e? RAPAPORT: Nic! GOLDBERG: Szanowny panie Rapaport. Przecie¿ pan rozumie, ¿e osiemset z³otych to nie jest suma, której mo¿na nie oddaæ. Mo¿na nie oddaæ dziesiêæ z³otych. Jak siê jest bardzo wielki ³obuz, to mo¿na nie oddaæ dwudziestu z³otych, ale od stu z³otych w górê ka¿dy d³ug siê robi honorowy. Pan to rozumie, przecie¿ pan jest kupiec. RAPAPORT: Panie Goldberg szanowny, ja mam inny pogl±d na tê sprawê. Dla mnie osiemset z³otych to jest w³a¶nie suma, której nie mo¿na oddaæ. Oddaæ mo¿na dziesiêæ z³otych. Jak siê jest bardzo lekkomy¶lnym, to mo¿na oddaæ dwadzie¶cia z³otych. Ale od stu z³otych w górê to ka¿dy d³ug staje siê fikcyjny! Pan to wie! Przecie¿ pan jest kupiec. GOLDBERG: S³odki panie Rapaport, wiêc ja siê pana pytam, co ja mam robiæ? RAPAPORT: To ja siê pana zapytam co innego, ale pan mi daje s³owo honoru, ¿e pan mnie odpowie ca³± prawdê! GOLDBERG: Oficerskie s³owo honoru. RAPAPORT: Ja wolê kupieckie. GOLDBERG: Niech bêdzie kupieckie. RAPAPORT: Otó¿ pan przychodzi do mnie, ¿e bym panu odda³ osiemset z³otych. Dajmy na to ja wstajê, podchodzê do kasy i... powiedzmy, wyci±gam osiemset z³otych i, przypu¶æmy, panu je dajê. To co by pan o mnie pomy¶la³? GOLDBERG: Ech!... panie Rapaport! RAPAPORT: Kotuchna! S³owo pan da³e¶! Pomy¶la³by¶ pan, ¿e jestem a myszygene kopf? GOLDBERG: No, zaraz a myszygene!... RAPAPORT: Pomy¶la³by¶ pan tak? Tak czy nie! GOLDBERG: Tak!... RAPAPORT: Dziêkujê panu! GOLDBERG: Z³ocisty panie Rapaport. Teoretycznie pan jest kryty, ale w praktyce pan nie ma racji. Pan mnie musi oddaæ! RAPAPORT: Dla samego oddania? GOLDBERG: Nie! Ja jestem winien Gutmanowi osiemset z³otych! RAPAPORT: Gutman mo¿e poczekaæ! GOLDBERG: Gutman nie mo¿e poczekaæ, bo jego dusi Rajtman. RAPAPORT: Rajtman te¿ zaczeka. GOLDBERG: Rajtman absolutnie nie zaczeka bo on jest winien Maliniakowi. RAPAPORT: Maliniak te¿ mo¿e poczekaæ. Chocia¿ nie, Maliniak nie mo¿e czekaæ. GOLDBERG: Dlaczego? RAPAPORT: Bo on jest winien mnie, a ja nie mogê czekaæ. GOLDBERG: Pan nie mo¿e czekaæ? RAPAPORT: Bo przecie¿ pan chce, ¿ebym panu odda³ osiemset z³otych, a ja ich nie mam. Bo ja po¿yczy³em Maliniakowi, Maliniak Rajtmanowi, Rajtman Gutmanowi, Gutman po¿yczy³ panu, a pan mnie, nikt ich nie wyda³, bo ka¿dy drugiemu po¿yczy³ i nikt ich nie ma. To ja siê pana pytam, gdzie siê podzia³y te osiemset z³otych? GOLDBERG: A czy ja wiem?! RAPAPORT: O, widzi pan, to jest ta mistyka finansów. I st±d siê wzi±³ ten ca³y kryzys ogólno¶wiatowy! GOLDBERG: Nie rozumiem. RAPAPORT: Ja panu wyt³umaczê. Ameryka po¿yczy³a Anglii, Anglia Niemcom, Niemcy po¿yczyli do W³och, W³ochy po¿yczyli Szwajcarii, Szwajcaria po¿yczy³a Francji, Francja po¿yczy³a Anglii, a Anglia po¿yczy³a Ameryce! GOLDBERG: To kto ma te pieni±dze? RAPAPORT: Teoretycznie wychodzi, ¿e my¶my powinni mieæ te pieni±dze. GOLDBERG: Co my¶my`? RAPAPORT: Bo my¶my nikomu nie po¿yczyli i nam nikt nie po¿yczy³. Sytuacja jest bez wyj¶cia! GOLDBERG: Ja mam jedno wyj¶cie. RAPAPORT: Jakie? GOLDBERG: Przez drzwi, do domu! RAPAPORT: Widzisz pan, panie Goldberg. Nareszcie dorós³ pan do sytuacji. Przyjd¼ pan kiedy¶ znowu siê upomnieæ porozmawiamy GOLDBERG: Najlepiej nie zastaæ pana w domu. RAPAPORT: Niech pan siê nie obawia. Jak tylko bêdê mia³ pierwsze pieni±dze, to zaraz pana zawiadomiê przez s³u¿bê, ¿e mnie nie ma w domu. Nie do zobaczenia siê z panem, pa! zg³o¶ do usuniêcia | Przychodzi m³ody mê¿czyzna do szpitala i mówi do lekarza: - Proszê mnie wykastrowaæ! - A czy dobrze pan to sobie przemy¶la³? To zabieg maj±cy powa¿ne konsekwencje i nieodwracalny! - Tak, panie doktorze, wiem! Proszê kastrowaæ! Po zabiegu lekarz pyta pacjenta: - Co wp³ynê³o na podjêcie przez pana tak nietypowej decyzji? - A bo doktorze o¿eni³em siê niedawno. ¯ona jest ¯ydówk±. No to musia³em. - Zaraz, to mo¿e pan chcia³ siê obrzezaæ? - No tak. A jak ja mówi³em? zg³o¶ do usuniêcia | Rok 1946. Powraca z Anglii do rodzinnego Lubartowa Polak, zdemobilizowany oficer RAF-u. Z rodziny jego nie wielu zosta³o których odszuka³. Przyszed³ czas na przyjació³. Rozpocz±³ od Izaaka, syna najlepszego piekarza w miasteczku, z którym siê przyja¼ni³ ju¿ od piaskownicy i który przed sam± wojn± przej±³ po ojcu zak³ad. Z jego domu pozosta³ tylko komin. Ale jest jeszcze nadzieja. Piekarnia w centrum... JEST, chocia¿ prawie w ruinie. Pozosta³ nienaruszony sklepik. Z niepokojem zbli¿a³ siê coraz wolniej do wystawy. Z przera¿eniem odczyta³ s³owa z kartki umieszczonej w witrynie - "ZAMKNIÊTE Z POWODU ¦MIERCI". Opad³y mu rêce. Poczu³, ¿e kto¶ za nim stan±³. Odwróci³ siê. Uniós³ ramiona. Przygarn±³ go z ca³ej si³y. - Izaak, to ty ¿yjesz - wyj±ka³. - ¯yjê - odpowiedzia³ Izaak. - Wiêc kto umar³ ? - KLIENTELA - wyszepta³ Izaak. zg³o¶ do usuniêcia | By³y komiwoja¿er Epsztajn znalaz³ siê w wiêzieniu. Uprzejmy dyrektor zak³adu karnego pyta wiê¼nia, co woli: kleiæ torebki, szyæ pantofle czy wyrabiaæ szczotki. - Wola³bym je¼dziæ jako akwizytor tych towarów i przyjmowaæ obstalunki - o¶wiadcza Epsztajn. zg³o¶ do usuniêcia | Nowy Jork. Icek zadaje ojcu pytanie: - Tate, co to znaczy "prosperity", a co znaczy "kryzys"? - Jak by ci to, synku, wyt³umaczyæ? - zastanawia siê rodzic i mówi po chwili: - Prosperity to szampan, elegancka limuzyna i piêkne kobiety, a kryzys to lemoniada, metro i... twoja matka. zg³o¶ do usuniêcia | Ojciec przynosi do domu nowy we³niany materia³ i zwraca siê do syna: - Spójrz, jaki dobry materia³ kupi³em sobie na garnitur. Syn ogl±da go uwa¿nie, lecz tylko z lewej strony. - Dlaczego odwróci³e¶ materia³? - Bo chcia³em zobaczyæ, co bêdê nosi³ po przenicowaniu. zg³o¶ do usuniêcia | Gdy skarb monarchii austro-wêgierskiej mia³ k³opoty natury pieniê¿nej, a nie wolno mu by³o drukowaæ nowych banknotów, zwyk³ zwracaæ siê o krótkoterminow± po¿yczkê do instytucji finansowych, a nawet do prywatnych bankierów. Nale¿a³ do nich Kantor Wymiany i Dom Sk³adowy, którego w³a¶cicielem by³ multimilioner Dessauer. Ali¶ci Dessauer mia³ synalka Moryca, który nie poszed³ w ¶lady przedsiêbiorczego ojca. Wprost przeciwnie: przysta³ do nihilistów i za udzia³ w jakiej¶ nielegalnej, a wielce ha³a¶liwej demonstracji zosta³ skazany na sze¶æ tygodni aresztu. Po pewnym czasie Ministerstwo Finansów zwróci³o siê do Dessauera o krótkoterminow± po¿yczkê, ale multimilioner odmówi³. - Jak to? - pyta go telefonicznie sam minister - Straci³ pan zaufanie do monarchii Habsburgów? - Ekscelencjo! - odpowiada bankier - Jak mo¿na mieæ zaufanie do pañstwa, które obawia siê mojego Morycka? zg³o¶ do usuniêcia | Dwaj uczniowie jeszybotu zastanawiaj± siê nad teori± Einsteina. - Jednego nie mogê w ¿aden sposób zrozumieæ - przyznaje siê Dawid - W jaki sposób dwie równe rzeczy mog± byæ jednocze¶nie ró¿ne? - Ja ci to zaraz wyt³umaczê - odzywa siê Josel - Gdyby ci gor±ca dziewczyna w cienkiej koszuli usiad³a na kolanach, to ka¿da godzina wydawa³aby ci siê chwil±. Gdyby¶ jednak ty sam w cienkiej koszuli usiad³ na gor±cej p³ycie kuchennej, to ka¿da chwila wydawa³aby ci siê godzin±. Jasne, prawda? zg³o¶ do usuniêcia | Sk³onny do medytacji kupiec Izrael Blau przyby³ do wa¿nego o¶rodka handlowego na kresach Galicji wschodniej i pyta spotkanego na ulicy ¯yda: - Jednego nie rozumiem. Dlaczego wasze miasto nazywa siê Brody? - Nie rozumiecie, a to takie proste! Tu przecie¿ mieszka rabin brodzki! zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd siedzi w restauracji i z apetytem zajada kotlet schabowy. Pobo¿ny wspó³wyznawca id±c ulic± dostrzega to przez okno, wchodzi i pyta surowo: - Czy wiesz, ile ten grzech bêdzie ciebie kosztowaæ? - Wiem - odpowiada grzesznik - Koronê i czterdzie¶ci halerzy. zg³o¶ do usuniêcia | Nie módl siê, ¿eby siê skoñczy³y twoje k³opoty, bo wraz z nimi koñczy siê ¿ycie. zg³o¶ do usuniêcia | Kramarz Jechiel le¿y w agonii i pyta ledwo s³yszalnym g³osem: - Ma³ko, moja ¿ono, jeste¶ przy mnie? - Jestem, mê¿u. - Dwojro, moja córko, jeste¶ przy mnie? - Jestem ojcze. - Jojlik, mój synu, jeste¶ przy mnie? - Jestem, ojcze. - Binem, mój synu, jeste¶ przy mnie? - Jestem, ojcze. - Chajka, moja córko, jeste¶ przy mnie? - Jestem, ojcze. Konaj±cy zrywa siê i wykrzykuje ostatkiem si³: - A kto siedzi w sklepie?!!! zg³o¶ do usuniêcia | ¯ona i weksel zawsze wracaj±. zg³o¶ do usuniêcia | Krawiec damski Benis Litman, najdowcipniejszy spo¶ród rzemie¶lników stanis³awowskich, zwyk³ by³ powtarzaæ: "Nie suknia zdobi cz³owieka!". Tote¿ partaczy³ jak siê da³o. Pewnego razu niezadowolona klientka zaskar¿y³a go do s±du o zwrot pieniêdzy za materia³. Sêdzia przes³uchuje pozwanego: - Nazwisko? - Litman. - Imiê? - Proszê wysokiego s±du! U nas, ¯ydów, imiê to sprawa bardzo skomplikowana. - Dlaczego skomplikowana? - Proszê tylko pos³uchaæ! Ja siê nazywam po ¿ydowsku Bajnisz, to znaczy po polsku Benis. W chederze nazywali mnie Berel-cap, w synagodze - reb Ber. Na szyldzie warsztatu nazywam siê Bernard, a moja ¿ona nazywa mnie idiot±. zg³o¶ do usuniêcia | W salonie Rotszyldów wyst±pi³ m³ody, obiecuj±cy pianista. Po skoñczonym koncercie podszed³ doñ baron Louis i o¶wiadczy³: - S³ysza³em Karola Lafite... M³odzieniec uk³oni³ siê nisko. - S³ysza³em Artura Rubinsteina.. M³odzieniec uk³oni³ siê jeszcze ni¿ej. - S³ysza³em Ignacego Paderewskiego... M³odzieniec uk³oni³ siê najni¿ej jak móg³. - Ale ¿aden z nich nie poci³ siê tak, jak pan! zg³o¶ do usuniêcia | Pewnego dnia Albert Einstein realizowa³ czek w banku. Po powrocie do samochodu stwierdzi³ brak pozostawionej na siedzeniu jesionki. W mig otoczy³o go grono gapiów. - To pañska wina! - odezwa³ siê jeden z nich - Nie pozostawia siê tak lekkomy¶lnie p³aszcza w samochodzie. Drugi orzek³: - To raczej wina szofera, który nie zwróci³ uwagi na nie domkniête drzwiczki... - Co tam szofer! - wtr±ci³ trzeci - Portier bankowy winien by³ zauwa¿yæ uciekaj±cego z p³aszczem z³odzieja! - Tak jest! - westchn±³ na koniec znakomity fizyk - My trzej ponosimy winê... Niewinny jest jedynie z³odziej, bo musia³, biedaczysko, zarobiæ parê groszy na chleb powszedni. zg³o¶ do usuniêcia | Pewna ¿ydowska para ma³¿eñska zbli¿a siê do obchodów 50-tej rocznicy ¶lubu. M±¿ dzwoni do syna, który mieszka w odleg³ym mie¶cie i mówi: - Synu, zamierzamy z matk± siê rozwie¶æ. - Tato, daj spokój. Nic nie róbcie i o niczym nie decydujcie, dopóki siê nie pojawiê u was. Za kilka dni bêdê! Syn dzwoni do swej siostry i informuje j±, ¿e rodzice chc± siê rozwieæ. Siostra dzwoni do ojca i mówi: - Tato, nic nie róbcie i nie podejmujcie decyzji zanim siê u was nie pojawiê. Za kilka dni bêdê! Ojciec odk³ada s³uchawkê i mówi do ¿ony: - Nie przyjechali na Paschê, nie przyjechali na Rosz Haszana ale namówi³em ich ¿eby przyjechali na nasz± 50-t± rocznicê ¶lubu. zg³o¶ do usuniêcia | Rabin i jego ¿ona sprz±taj± w mieszkaniu. Rabin natrafi³ na jakie¶ dziwne pude³ko, ale ¿ona zabroni³a mu tam zagl±daæ. Kiedy nie by³o jej w domu, rabin otworzy³ pude³ko i ku swojemu zdziwieniu zobaczy³ tam 3 jajka i 2 tysi±ce dolarów. Kiedy ¿ona wróci³a rabin przyzna³ siê, ¿e zajrza³ do pude³ka i poprosi³ ¿onê o wyja¶nienie tej dziwnej zawarto¶ci. ¯ona wyja¶nia: - Przez ca³e lata za ka¿dym razem gdy mia³e¶ kiepskie kazanie wk³ada³am do tego pude³ka jedno jajko. - Na 20 lat s³u¿by tylko 3 kiepskie kazania to niez³y wynik- cieszy siê rabin. ¯ona kontynuuje: - A za ka¿dym razem gdy uzbiera³am 12 jajek sprzedawa³am je za 1 dolara. zg³o¶ do usuniêcia | Dwóch ¿ebraków siedzi na chodniku we W³oszech. Jeden z nich trzyma du¿y Krzy¿, a drugi du¿± Gwiazdê Dawida. Obaj trzymaj± wyciêgniête kapelusze na datki pieniê¿ne. Ludzie przechodz±, spogl±daj± d³ugo na ¿ebraka z Gwiazd± Dawida, ale nikt mu nic nie wrzuca, natomiast za ka¿dym razem zbiera co¶ ¿ebrak z Krzy¿em. Idzie zakonnik, stan±³ i z daleka przygl±da siê ¿ebrakom. W koñcu podchodzi do tego z Gwiazd± Dawida i mówi: - Nie zdajesz sobie sprawy, ¿e to chrze¶cijañski kraj? Nie otrzymasz tu ¿adnej ja³mu¿ny trzymaj±c Gwiazdê Dawida. ¯ebrak zwraca siê do tego z Krzy¿em: - Ty, Jakow, patrz kto próbuje nas uczyæ jak siê robi interes. zg³o¶ do usuniêcia | Moris i jego ¿ona Estera co roku chodzili na pokazy samolotów i co roku Moris mówi³: "Estero, chcia³bym siê przelecieæ tym samolotem", a Estera co roku odpowiada³a: "Wiem Moris, ale przeja¿d¿ka tym samolotem kosztuje 50 dolarów, a 50 dolarów to jednak 50 dolarów." Pewnego roku, na pokazie samolotów, Moris mówi do Estery: - Estero, mam 85 lat, je¶li nie polecê w tym roku tym samolotem to ju¿ nigdy wiêcej mogê nie mieæ takiej szansy. - Wiem Moris, ale przeja¿d¿ka tym samolotem kosztuje 50 dolarów, a 50 dolarów to jednak 50 dolarów. Rozmowê pods³ucha³ pilot i mówi: - Mam dla was propozycjê. Zabiorê was na przelot tym samolotem i je¶li przez ca³y lot nie pi¶niecie ani s³ówka, nic nie powiecie, to nic nie zap³acicie. A jesli którekolwiek odezwie siê jednym s³owem, zap³acicie 50 dolarów. Moris i Estera siê zgodzili. Pilot w powietrzu wykonuywa³ ró¿ne akrobacje chc±c wywo³aæ u pasa¿erów przera¿enie i zmusiæ do wrzasku, ale nie powiod³o mu siê. Milczeli jak zaklêci. W koñcu l±duj± na ziemi, pilot podchodzi do Morisa i mówi: - To niemal niemo¿liwe! Robi³em wszystko co mog³em, ¿eby¶cie krzyczeli z przera¿enia, z regu³y tak zawsze z innymi pasa¿erami by³o, a tym razem nic. Uda³o wam siê zachowaæ milczenie nawet w czasie najstraszniejszych akrobacji. - No wie pan, co prawda zamierza³em co¶ powiedzieæ kiedy Estera wypad³a z samolotu, ale 50 dolarów to jednak 50 dolarów zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd Szmulewicz idzie do lekarza. Lekarz po badaniu kontrolnym stwierdza: - Mam z³± wiadaomo¶æ dla pana. Ma pan tylko 3 miesi±ce ¿ycia. Szmulewicz siedzi przez chwilê w os³upieniu, w koñcu mówi: - Ale wie pan, panie doktorze, ja te¿ mam kiepsk± wiadomo¶æ dla pana. Nie staæ mnnie, ¿eby w najbli¿szym czasie zap³aciæ panu rachunek. - Dobrze- odpowiada doktor- w takim razie dam panu rok ¿ycia. zg³o¶ do usuniêcia | Piêciu ¯ydów gra w pokera. Mejerowicz w jednym rozdaniu traci 500 dolarów, wstaje, chwyta siê w szoku za pier¶ i pada martwy na pod³ogê. Pozostali kontynuuj± grê na stoj±co, dla okazania szacunku swojemu kumplowi. Po zakoñczonej grze jeden wstaje i mówi: - Kto pójdzie i powie ¿onie Mejerowicza? Losuj±, ci±gn±æ patyki. Nordchaim, który zawsze przegrywa, wyci±ga najkrótszy. Koledzy instruuj± go, aby by³ delikatny i dyskretny, aby nie pogorszaæ sytuacji. - Dyskretny?- mówi Nordchaim- Jestem mistrzem dyskrecji i dyplomacji, zaufajcie mi. Idzie do domu Mejerowiczów, puka do drzwi, otwiera ¿ona Mejerowicza i pyta siê czego chce. -Twój m±¿ straci³ w³a¶nie 500 dolarów i boi siê wróciæ do domu. ¯ona wzburzona mówi: - Powiedz mu, niech siê ¿ywy nie pokazuje w domu! ¯eby tak pad³ martwy, ³ajdak. -Tak mu powiem. zg³o¶ do usuniêcia | Pó¼nym popo³udniem dzieci bawi± siê na podwórzu. Chaimek przypatruje siê uwa¿nie umorusanej buzi Abramka i powiada: - Za³ó¿my siê, ¿e zgadnê, co dzisiaj jad³e¶ na obiad... - No co? - Zupê pomidorow±. - Nieprawda! Zupê pomidorow± jad³em wczoraj! zg³o¶ do usuniêcia | Icek zapytuje ojca: - Co znaczy ¶piew chóralny? - To ludzie, którzy ¶piewaj± hurtowo. zg³o¶ do usuniêcia | W Nowym Orleanie, w tramwaju siedzi Murzyn i czyta gazetê ¿ydowsk±. Wspó³pasa¿er - ¯yd klepie go poufale po ramieniu i mówi: - Ma³o panu, ¿e jest pan Murzynem. zg³o¶ do usuniêcia | Rzecz dzieje siê w Ameryce. W przedziale kolejowym siedzi ¯yd, a naprzeciwko niego m³ody Jankes. M³odzieniec zaczyna popisywaæ siê oryginaln± sztuk±: opluwa dok³adnie ¶cianê wokó³ g³owy ¯yda, po czym wstaje i przedstawia siê: - John Clark, mistrz ¶wiata w pluciu. ¯yd, nie namy¶laj±c siê d³ugo, pluje Jankesowi w twarz, po czym równie¿ wstaje i przedstawia siê: - Szloma Jekeles, amator. zg³o¶ do usuniêcia | Icek spotyka Majera: - Gdzie pracujesz? - Nigdzie... - A co robisz? - Nic... - Jak Boga kocham, fajne zajêcie. - Tak, tylko, ¿e ogromna konkurencja. zg³o¶ do usuniêcia | Dwaj przyjaciele, Aron i Mote³, id± przez miejski park. Wtem Aron podnosi lusterko, przegl±da siê w nim i mówi do przyjaciela: - Popatrz, widzê tu znajom± twarz, ale nie mogê sobie przypomnieæ, sk±d ja tego faceta znam. Mote³ bierze lusterko i zagl±da do niego, po czym wybucha ¶miechem: - Co ty, ju¿ mnie nie poznajesz? zg³o¶ do usuniêcia | Spryciarz, korzystaj±cy z wielkiej go¶cinno¶ci zamo¿nego bankiera Rotszylda, poczyni³ mu nastêpuj±c± propozycjê: - Jak mi pan da 100 guldenów, dostarczê panu co¶, czego nie móg³by pan dostaæ za ca³y swój maj±tek. Rotszyld siê zgodzi³ i dosta³... ¶wiadectwo ubóstwa z gminy ¿ydowskiej. zg³o¶ do usuniêcia | - Odk±d to istnieje zwyczaj, ¿e zanim zaprowadz± oblubienicê do ¶lubu, jej twarz ukrywaj± chustk±? - Od czasu, gdy pewien oblubieniec uciek³ spod baldachimu. zg³o¶ do usuniêcia | "Panie Kon, czy wie pan, ¿e jutro wydajê moj± córkê za m±¿? - Wiem. - A czy wie pan, ¿e daje jej w posagu 2000 z³.? - S³ysza³em. - Ale jest pewien problem. Mam tylko 1000 z³. Po¿ycz mi ten drugi tysi±c. - Nie mam. Ale mogê panu daæ dobr± radê. Posag ma pan z³o¿yæ u notariusza na Elektoralnej? - Tak. - A wiêc, niech pan po³o¿y te 1000 z³. na kominku przed lustrem. Pañskie 1000 przed i 1000 w lustrze daje w sumie dwa tysi±ce z³. - Ja znam ten sposób, ale sêk w tym, ¿e mam tylko ten 1000 z³ w lustrze. zg³o¶ do usuniêcia | "Ksi±dz i rabin jad± razem poci±giem. Ksi±dz wyci±ga kanapki z szynk±, czêstuje równie¿ rabina. Rabin odmawia: - Nam religia zabrania je¶æ wieprzowiny. - A szkoda. To takie dobre! Podró¿ dobiega koñca. Rabin ¿egna ksiêdza: - Proszê pozdrowiæ ma³¿onkê! - Nas, ksiê¿y, obowi±zuje celibat. Nie mam ¿ony. - A szkoda. To takie dobre! zg³o¶ do usuniêcia | Icek za³o¿y³ siê z Moszem, ¿e pójdzie do spowiedzi, no i poszed³. Wychodzi, Mosze go pyta: - I jak by³o? - No ja mówiê, ¿e zdradza³em ¿onê... ale nie mogê powiedzieæ, z kim - A on na to, ¿e czy z Kowalsk± z ulicy Podle¶nej? - A ja, ze nie... - A czy z Nowakow± z Kasztanowej? - No ja, ze tez nie - No i czy z Malinowsk± z Nowomiejskiej? - No i ja, ¿e nie, no i da³ spokój... - I co, odpu¶ci³ ci grzechy? - Iii, Mosze, odpu¶ci³, nie odpu¶ci³, ale mam 3 pierwszorzêdne adresy zg³o¶ do usuniêcia | Rosenbaum udaje siê po poradê do znanego specjalisty. Po konsultacji wrêcza lekarzowi dwadzie¶cia z³otych. - Przepraszam pana, ale nale¿y siê wiêcej. - Och, mój Bo¿e, nie wiedzia³em i mam przy sobie tylko dwadzie¶cia z³otych. - Dobrze, ale na przysz³o¶æ niech pan pamiêta, ¿e wizyta u mnie kosztuje piêædziesi±t z³otych. - Piêædziesi±t? A mnie mówiono, ¿e trzydzie¶ci zg³o¶ do usuniêcia | Dawno temu przychodzi ¯yd do Urzêdu Stanu Cywilnego i mówi, ze chce zmieniæ nazwisko. - Na jakie? - Chcia³bym sie nazywaæ Kowalski. - A jak siê pan teraz nazywa? - Malinowski. - Panie, po co to panu, dlaczego chce pan to zmieniæ?? - Widzi pan, bo jak siê mnie wtedy zapytaj± o poprzednie nazwisko, to chcê powiedzieæ - "Malinowski" zg³o¶ do usuniêcia | Stara ¿ydówka spad³a ze schodów i skrêci³a kark. Ju¿ prawie nie ¿yj±c ostatnim tchem wzywa lekarza. Przyszed³ lekarz. - Pani mnie wo³a³a? - Panie doktorze, mam ¶liczn± córkê na wydaniu. zg³o¶ do usuniêcia | - Halo? Poprosze pani± zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? pytajne tylko: czy? wziête liczebniczo... Taa, mój numer 333 ... Ju¿ jest po³±czenie? Dziêkujê ¶licznie... Halo? Halo? HALO??? - Halooo... - Kuba? - Kto mówi? - Ale czy Kuba? - Ale KTO mówi? - Je¿eli nie Kuba, moje nazwisko pana nic nie powie... Kuba? - Jaki Kuba? - Goldberg... - A je¿eli Kuba, to kto mówi? - Rappaport! - BENIEK??? - TAK!!! - Tu Kuba... - Goldberg? - Tak. Co jest? - Jest interes do zrobienia. - Interes? Ile mo¿na straciæ? - Co siê mnie pytasz ile mo¿na straciæ! Siê mnie natychmiast zapytujesz ile mo¿na zarobiæ! - Ile siê zarobi, to siê zarobi. Ja siê pytam: ile trzeba mieæ ¿eby ryzykowaæ w razie, ¿e siê straci? - Niewiele... dwa, trzy tysi±ce masz? - Mam mieæ. Co jest? - Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z ¿yrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn... On daje dwadzie¶cia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajêty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga mo¿na dostaæ gwarancjê od jego te¶cia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgow±, a Rozencwajgowa jest chora... - A co jej jest? - Co by i nie by³o, to my dziedziczymy dwadzie¶cia procent, tylko Lutmann musi mieæ pewno¶æ, ¿e Honigmann go wypu¶ci, oczywi¶cie, je¿eli Rozencwajgowa jeszcze dzi¶ siê przeniesie na ³ono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieæ piêæset dolary... - Cooo? - Nie gotówk±, tylko po³owê, na resztê zwolnienie od protestu. Jassne? - Oczywi¶cie, ¿e rozumiem. - No! - Tylko sk±d pewno¶æ, ¿e Rozencwajgowa by wyzionê³a ducha? - W tym w³a¶nie sêk... - Co? - Sêk!!! - Kto??? - SÊK!!! - Nic nie rozumiem. - Deska, w szrodku sêk! - Jaka deska? - Drzewo. Deska drzewniana, w szrodku sêk. - Kto ma drzewo? LUTMANN??? - Jaki Lutmann, Lutmann ma manufakturê, a drzewo jest z lasu. Siê ¶cina, siê r¿nie na deski, jest deska, jest sêk. - A gdzie jest ten las? - Jaki las? - No, ¿e wspomina³e¶. - Co ciebie obchodzi nagle? W puszczy Bia³owieszczañskiej jest las! Rosn± stuletnie drzewa, siê ¶cina, siê rznie, jest deska, jest sêk. - A kto ma ten las? - Kuba, o co ciebie idzie? NIKT! - To mo¿na kupiæ? - Tê manufakturê? - Nie, ten tartak. - Jaki tartak, do cholery? - No ten co sam mówi³e¶, ¿e siê ¶cina i siê r¿nie... - Kuba, odczep siê, chodzi o to czy Rozencwajgowa wytrzyma do licytacji! - A ona sprzeda? - Co?! - Ten tartak. - Kuba, przecie¿... Jaki tartak do cholery?! - No, ¿e siê ¶cina i siê rznie... - Kuba! ¯e mnie co podkusi³o powiedzieæ jego ten sêk... Kuba, ja cofam ten sêk. Ja cofam wszystkie sêki na ¶wiecie! - Co? - Sêk. - Który? - ¯e pisze w Kurierze Warszawskim tych sztychów. TO JA JEGO COFAM!!! - W Kurierze Warszawskim? To by³o og³oszenie? - Jakie og³oszenie? - No, ¿e on sprzedaje. - KTO??? - No ten, co pisze, ¿e parceluje ten las. S³uchaj, tylko ten tartak to ja bym zatrzyma³ dla siebie. - Kuba... Po co tobie ten tartak? Zle¼ z tego tartaka!!! - No wiesz, Rappaport, ¿e ja ciebie nie rozumiem. Ty budzisz mnie w nocy. Pó³ godziny namawiasz mnie, ¿ebym kupi³ las. A teraz odmawiasz mnie od tego tartaka. To co to jest za interes??? - Kuba... - Zaraz, chwileczkê, spokój! Owszem, dajmy na to, ja dajê dwa tysi±ce na las. To kto inny bêdzie mia³ tartak, tak? Bêdzie mnie dyktowa³ ceny? Bêdê jego dawa³ zarabiaæ na r¿niêcie? To gdzie jest LOGIKA??? To wolê kupiæ ten tartak! Mam racjê? - Teoretycznie tak... Tylko ¿e miê co¶ podkusi³o. Staropolszczyznê siê mnie zachcia³o. Sêk, sêk, równie dobrze mog³em powiedzieæ, ja wiem... - tu le¿y pies pochowany. - ...pieees? - PIES! - Piesek! Jaka rasa? - Szlag mnie trafi... - S³uchaj, Rozencwajgowa ma na sprzeda¿ psa? Czy to jest mo¿e ³y¿ew? Wiesz, ja bym chêtnie kupi³, bo Hipek bardzo chce mieæ ³y¿wa. No, ostatecznie mo¿e byæ sweter. Albo bulgot? Albo taki ma³y, bia³y dupelek... S³uchaj, tylko broñ Bo¿e jajnik! A to jest jaka rasa? - Jaka rasa??? NORDYCKA!!! Psiakrew,odczep siê od tego zwierzêcia, nieszczê¶cie ty moje! - S³uchaj, Beniek, dwa tysi±ce za psa? Ja mogê daæ... trzydzie¶ci z³otych. Du¿y piesek? - OLBRZYMIE BYDLE!!! (s³yszy telefonistkê) Z³ociutka, to nie do pani! Znaczy, co? Chwileczkê, Kuba, ta rozmowa za chwilê bêdzie kosztowa³a czterdzie¶ci dwa z³ote. - No co to znaczy czterdzie¶ci dwa z³ote, jak siê kupuje i las, i tartak, i psa... - Wiesz co ja ciebie powiem? Ty we¼ sobie ten las za darmo... - A tartak? - A TAR... A tartak, to ty sobie we¼ ty¿ za darmo... - A pies? - A pies??? A pies ci mordê liza³!!! zg³o¶ do usuniêcia | Moniek Szwarcberg wys³a³ swego pracownika, Joska Wasersztajna, ¿eby odebra³ d³ug od Jojne Goldszmita. Josek wraca bez pieniêdzy. "Czy¿by Jojne nie chcia³ oddaæ d³ugu?" - pyta zaniepokojony Moniek. "Wyra¼nie tego nie powiedzia³" - odpowiada uspokajaj±co Josek - "tylko mnie wyrzuci³ za drzwi, a potem spu¶ci³ na pysk ze schodów". zg³o¶ do usuniêcia | Przepraszam, panie ksi±dz, czy to nie smutno, ca³e ¿ycie ksi±dz i ksi±dz? - Mogê zostaæ biskupem. - Oj! to, to! piêkna posada... ale ca³e ¿ycie biskup i biskup? - Mogê zostaæ arcybiskupem. - Aj! aj! aj! To ³adnie byæ arcybiskup - ale ca³e ¿ycie nic tylko arcybiskup? - Mogê zostaæ kardyna³em. - Aj waj! Jak piêknie! Ale tak ca³e ¿ycie kardyna³ i kardyna³? - Mogê byæ wybrany papie¿em. - Aj! aj! cymes, sam cymes! Ale tak miêdzy nami - ca³e ¿ycie papie¿ i papie¿? - No, przecie¿ ju¿ bogiem nie bêdê! - Nu, czemu nie? U nas by³ taki jeden, co mu siê uda³o. zg³o¶ do usuniêcia | Do Goldberga czyt±jacego na ulicy "Der Sturmer" podchodzi Silberstein i mówi z niesmakiem: - Izaak! Dziwiê siê, ¿e czytasz tê szmatê!?! Na co Golberg: - Bo jak czytam nasze czasopisma, to tylko: tu pogrom, tam antysemityzm, tu zbezcze¶cili synagogê... A jak czytam to - to od razu: ¯ydzi opanowali banki! ¯ydzi rz±dz± na rynku budowlanym! ¯ydzi rz±dz± swiatem! A¿ przyjemnie siê to czyta! zg³o¶ do usuniêcia | Rachela zg³asza siê do rabina z pro¶b± o rozwód. - Bój siê pani Boga!! - powiada rabin - przecie¿ ma pani takiego porz±dnego mê¿a! Czy ma pani co¶ mu do zarzucenia?! - Rebe, ja podejrzewam mojego mê¿a, ¿e to ostatnie dziecko, które mamy, ¿e to nie jest jego. zg³o¶ do usuniêcia | Mosiek budzi siê w nocy i widzi, ¿e z jego ³o¿a wystaj± trzy pary nóg. Jeszcze trochê zaspany, liczy dla pewno¶ci: - Moje nogi, Salci nogi, a to czyje nogi? Powtarza: - Moje nogi, Salci nogi, a tu czyje nogi? Wyskakuje z ³ó¿ka i jeszcze raz liczy: - Moje nogi, Salci nogi... A ja siê g³upi denerwowa³! zg³o¶ do usuniêcia | Trzech ¯ydów postanowi³o za³o¿yæ sklepy i to w dodatku obok siebie. Za³o¿yli, a potem my¶leli, co by tu zrobiæ, ¿eby przyci±gn±æ klientów. Pierwszy wystawi³ w oknie sklepu wywieszkê TU UDZIELA SIÊ 25% RABATU drugi TU UDZIELA SIÊ 50% RABATU a trzeci. TU G£ÓWNE WEJ¦CIE zg³o¶ do usuniêcia | Chodz±cy rozum - Powiedz mi, gdzie siedzi rozum? - pyta nauczyciel ma³ego Laiba. - On wcale nie siedzi - odpowiada rezolutnie uczeñ. - No to gdzie jest? - dziwi siê nauczyciel. - On chodzi za interesami - t³umaczy Laib. - Za interesami? Dlaczego? - Bo jak by on tylko siedzia³, to on by nie by³ ¿aden rozum - wyja¶nia ma³y filozof. zg³o¶ do usuniêcia | Salcia na ³o¿u ¶mierci zwraca sie do mê¿a! - Mojsze, obiecaj mi, ¿e jak ja umrê, to na mój pogrzeb pójdziesz pod rêkê z moj± mam±. - No skoro taka jest ostatnia Twoja wola, to zrobiê to, ale musisz wiedzieæ moja droga Salciu, ¿e przez to to ja rado¶ci z tego pogrzebu mieæ nie bêdê. zg³o¶ do usuniêcia | Amerykañski bankier, Weintraub pragn±c wydaæ za m±¿ swoj± nie pierwszej ju¿ m³odo¶ci córkê, mówi do niej: - Rachel, kiedy dzi¶ wieczorem przyjdzie Aaron, usi±d¼ przy sejfie z pieniêdzmi. Na jego tle wygl±dasz o wiele m³odziej. zg³o¶ do usuniêcia | W restauracji, w wielkim przemys³owym mie¶cie, toczy siê w ¿ydowskim towarzystwie dyskusja na temat ma³¿eñstwa. - Ma³¿eñstwo to instytucja zdrowotna - mówi lekarz. - Ma³¿eñstwo to mniejsze z³o - zauwa¿a prawnik. M³ody student twierdzi z zachwytem: - Ma³¿eñstwo to przecie¿ spokojna przystañ, na której spotykaj± siê dwa okrêty. Milcz±cy dotychczas szef restauracji wzdycha g³êboko: - Niestety, niektórzy natknêli siê na okrêt wojenny! zg³o¶ do usuniêcia | Na dworcu w Warszawie spotykaj± siê dwaj konkuruj±cy ze sob± ¿ydowscy handlarze drewnem. - Gdzie jedziesz? - Do £odzi - Jak mówisz, ¿e do £odzi, to znaczy ¿e do Lwowa. Przypadkiem wiem jednak, ¿e faktycznie jedziesz do £odzi. Pytam siê wiêc ciebie: Po co k³amiesz? zg³o¶ do usuniêcia | Spotykaj± siê dwaj starsi Zydzi - Mosze Nissenbaum umar³. Idziesz na pogrzeb? - Czemu mam i¶æ? On na mój przyjdzie?? zg³o¶ do usuniêcia | Chaim Kohn patrz±c na obraz "¦wiêta rodzina": - Dachu nad g³ow± nima, ³ó¿ek nima, na pieluchy nima, ale siê przez Siemiradzkiego daæ namalowaæ - jest!! zg³o¶ do usuniêcia | Pewien stary ¿ydowski swat zapozna³ kiedy¶ m³odego cz³owieka z wielce urodziw± pann±, która to panna bardzo mu siê spodoba³a. M³ody zaprosi³ j± wiêc do kawiarni, a potem do teatru. Na drugi dzieñ rano który¶ z przyjació³ zapyta³ go, kim jest dla niego owa niewiasta, z któr± widziano go poprzedniego wieczora. M³ody cz³owiek o¶wiadczy³ z dum±, ¿e jest to jego narzeczona. Jego przyjaciel zacz±³ siê ¶miaæ, ¿e chyba zwariowa³, albowiem z ow± niewiast± ¿y³o ju¿ pó³ miasta. Zrozpaczony m³ody cz³owiek uda³ siê z pretensjami do swata. Swat wys³ucha³ go uwa¿nie, po czym - wcale nie zbity z panta³yku - stwierdzi³ autorytatywnie: "Ty¿ mi miasto! Tylko piêæ tysiêcy mieszkañców". zg³o¶ do usuniêcia | Nauczyciel wezwa³ Szwarcmanow± do szko³y i mówi do niej: - Pani Szwarcmanowa ten pani Mosze, to strasznie brudny jest... - Jaki on brudny? Sama go my³am. Nauczyciel wzi±³ chusteczke, skropi³ woda koloñsk± i przetar³ ni± szyjê Moszka. Chusteczka zrobi³a sie szara od brudu. - No i co, pani Szwarcmanowa? - Phy, chimicznie to ka¿dy potrafi!... zg³o¶ do usuniêcia | Pewnego razu, w przedwojennej Warszawie zdarzy³o siê, ¿e pok³ócili siê ze sob± dwaj ¯ydzi - pan Katz z panem Rosenkrantzem. Pok³ócili siê oni tak bardzo, ¿e sprawa znalaz³a swój fina³ w s±dzie. Ten¿e s±d po rozprawie wyda³ werdykt przyznaj±cy racjê panu Rosenkrantzowi. Orzeczono karê - pan Katz mia³ przeprosiæ publicznie pana Rosenkrantza. Publiczne przeprosiny mia³y odbyæ siê w mieszkaniu tego drugiego. W umówiony dzieñ zebrali siê ¶wiadkowie w mieszkaniu Rosenkrantza. Wszyscy, w³±cznie z gospodarzem czekaj± niecierpliwie na przybycie Katza i z³o¿enie przezeñ oficjalnych przeprosin. Wreszcie jest! Pukanie do drzwi, otwiera je Rosenkrantz, za drzwiami stoi Katz i tak oto mówi: - Dzieñ dobry szanownemu panu. Czy tutaj mieszka krawiec Goldberg? - Nie! Goldberg mieszka piêtro wy¿ej - Aaaaa, to ja Pana w takim razie bardzo przepraszam!!! zg³o¶ do usuniêcia | Dwóch ¯ydów umawia sie na spotkanie. - A wiêc spotkamy sie jutro? - Tak. - Gdzie? - Gdzie chcesz. - O której godzinie? - Obojêtne. - Dobrze. Tylko ja ciê bardzo proszê: b±d¼ punktualny! zg³o¶ do usuniêcia | Icek i Zbyszek id± na obiad. Z daleka zobaczyli ¿e na stole czekaj± na nich dwie nierówne porcje. Zaczêli wiêc biec. Icek byl szybszy i bêc z³apa³ wiêkszy tale¿. Zadyszany Zbyszek podbiega i zaczyna swoje. - Icek ale wy Zydzi to pazerna nacja i jaka nie wychowana. Tak sie przeciez nie robi. Zabra³e¶ wiêkszy tale¿. - Tak? A jak ty by¶ by³ pierwszy, to jaki by¶ wzi±³? - Jak to, jaki? Mniejszy. - No to przecie¿ masz. O co ci chodzi? zg³o¶ do usuniêcia | Staremu ¯ydowi Saulowi przysz³o umieraæ. ¯al mu by³o wielce zostawiaæ na ¶wiecie ma³ego jeszcze syna, który dopiero co nauczy³ siê chodziæ. Saul pos³a³ wiêc po rabina, a kiedy ten przyszed³, po¿ali³ mu siê na swój los: - Rabbi, umrê i nawet nie bêdê wiedzia³ na kogo wyro¶nie mój syn. Rabin na to: - Jest na to rada, panie Saul. Po³ó¿ pan na stoliku w pustym pokoju butelkê wódki, pieni±dze i Torê. Wpu¶æ syna do pokoju i bacz uwa¿nie, czego siê dotknie. Je¶li wódki, znaczy wyro¶nie na hulakê i pijaka. Je¿eli pieniêdzy - wyro¶nie na cz³owieka z g³ow± do interesu i maj±tku siê dorobi. Je¿eli za¶ we¼mie Torê - na mê¿a bogobojnego i ¶wiêtego siê zapowiada. Saul uczyni³ wszystko wed³ug s³ów rabina. Ch³opczyk wszed³ do pokoju i zgarn±³ wszystkie trzy rzeczy na raz w swoje objêcia. Zafrasowany Saul pos³a³ znowu po rabina. Kiedy ten nadszed³ Saul opowiedzia³ mu wszysto i zapyta³: - Co ty na to, rebe? Na kogo wyro¶nie mój syn, skoro dotkn±³ siê i wódki i pieniêdzy i Tory? Rabin na to: - Aj waj, to z niego na pewno bêdzie katolicki ksi±dz!! zg³o¶ do usuniêcia | Idzie ¯ó³tko ulic± szukaj±c zak³adu zegramistrzowskiego. Nagle patrzy: sporej wielko¶ci budynek z wywieszonym ogromnym zegarem w witrynie. Wchodzi, podchodzi do faceta stoj±cego za lad± i mówi: - Dzieñ dobry. - Dzieñ dobry. - Chcia³bym zreperowaæ zegarek. - A co mnie to obchodzi? - To nie jest zak³ad zegarmistrzowski? - Nie. To jest burdel. - To czemu pan wywiesi³ zegar w witrynie? - A co mia³em wywiesiæ? zg³o¶ do usuniêcia | Przychodzi do spowiedzi bardzo zawstydzony facet: - Proszê ksiêdza, oszuka³em ¯yda, czy to grzech? - Nie, synu, to cud. zg³o¶ do usuniêcia | Wchodzi staruszek do konfesjona³u i nawija: - Mam 92 lata. Mam wspania³± ¿onê, która ma 70 lat. Mam dzieci, wnuki i prawnuki. Wczoraj podwozi³em samochodem trzy nastolatki, zatrzymali¶my siê w motelu i uprawia³em seks z wszystkimi trzema... - Czy ¿a³ujesz, synu, tego grzechu? - Jakiego grzechu? - Co z ciebie za katolik? - Jestem ¿ydem... - To czemu mi to wszystko opowiadasz? - Wszystkim opowiadam! zg³o¶ do usuniêcia | O¿eni³ siê m³ody ¯yd. Po nocy po¶lubnej przychodzi do rabina i mówi: - Rabbi, nie wchodzi. - A masli³ Ty? - pyta zafrasowany rabin. - Nie masli³. - Tu czym prêdzej namaslij! Na drugi dzieñ ¯yd ponownie przychodzi do rabina i mówi: - Rabbi, nie wchodzi! - A masli³ Ty? - Masli³! - A smalczi³ Ty? - Nie smalczi³. - To nasmalczij! Przychodzi na trzeci dzieñ i mówi: - Rabbi, nie wchodzi! - A masli³ Ty? - Masli³! - A smalczi³ Ty? - Smalczi³! - A do szklanki z olejem Ty wk³ada³? - Nie wk³ada³. - To w³ó¿!! W koñcu przychodzi na czwarty dzieñ i mówi: - Rabbi, nie wchodzi!!! - A masli³ Ty? - Masli³! - A smalczi³ Ty? - Smalczi³! - A do szklanki z olejem Ty wk³ada³? - Nie wchodzi! zg³o¶ do usuniêcia | - Rebe, czy ¯yd mo¿e siê ogoliæ? - Nie, synu. Talmud mówi, ¿e nie wolno dotykaæ skóry ludzkiej ostrzem. - To czemu ty Rebe jeste¶ ogolony? - Widzisz, synu, ja siê o to nikogo nie pyta³em. zg³o¶ do usuniêcia | Dawno temu rosyjski ¯yd odwiedzi³ swoj± rodzinê w Izraelu. Przed powrotem do do Krainy Sierpa i M³ota umówi³ siê z nimi, ¿e listy pisane przez niego niebieskim atramentem bêd± oznacza³y, ¿e wszystko w porz±dku, a te pisane zielonym oznaczaæ bêd±, ¿e ma problemy lecz boi siê o nich pisaæ. Pierwszy list przychodzi do Izraela ju¿ po paru tygodniach i jest napisany ... niebieskim atramentem. Pierwsze zdanie brzmi: "- ¯yje siê tu wspaniale, niczego nam nie brakuje i wszystko mo¿na kupiæ. No mo¿e za wyj±tkiem zielonego atramentu..." zg³o¶ do usuniêcia | - Panie Lippa! - oburza sie bankier. - Jak pan ¶mie o¶wiadczaæ siê mojej córce?! Pan nie masz ani interesu, ani pieniedzy,ani nawet posady! - Tak... ale mam widoki... - Co? Widoki? W takim razie panu potrzebna lornetka, a nie moja córka! zg³o¶ do usuniêcia | W 1968 roku centrala handlu zagranicznego w Warszawie, chc±c siê pozbyæ towarzysza Rozencwajga, wys³a³a go do Rzymu z poleceniem s³u¿bowym, aby za³atwi³ tam eksport polskiego makaronu do W³och. Po trzech dniach Rozencwajg wraca z podpisanym kontraktem. Wobec tego wysy³aj± go do Pary¿a z poleceniem, aby za³atwi³ eksport polskich perfum do Francji. Rozencwajg po dwóch dniach wraca ze wspania³ym kontraktem. Zrozpaczona dyrekcja wysy³a go do Pekinu, aby za³atwi³ eksport polskiego ry¿u do Chin. po tygodniu telefonuj±. "Dlaczego tak d³ugo, towarzyszu Rozencwajg?" "Co znaczy d³ugo? Czy ja mogê tak ze ¶rody na czwartek znale¼æ w Chinach jednego z naszych?" zg³o¶ do usuniêcia | Mosze, a sk±d ty masz taki ³adny zegarek? - Podoba siê, co? Tate mi sprzeda³ jak umiera³. zg³o¶ do usuniêcia | Hersz dowiedzia³ siê, ¿e ¿ona zdradza go ze jego wspólnikiem Dawidem. Nie daje wiary tej bzdurnej w jego mniemaniu pog³osce, ale pewnego dnia zastaje swego przyjaciela w objêciach niezbyt urodziwej ma³¿onki. Na ten widok zaczyna krzyczeæ: -Stuknij siê w ³eb, ty g³upcze! Ja muszê - ale ty?! zg³o¶ do usuniêcia | Dzie³ko Tuwima: NOC PO¦LUBNA Osoby: M±¿ i ¯ona (M±¿ i ¯ona. Skromna, ale od¶wiêtnie sprz±tniêta sypialnia w ma³ym mieszkaniu drobnomieszczañskim. Przez chwilê pusta, potem wchodzi ¯ona w welonie, bia³ej sukni, za ni± zawstydzony M±¿). ¯ONA: I oto nasze gniazdko, drogi Izaaku. Daj Bo¿e, ¿eby¶my byli w nim szczê¶liwi. M·¯: Dlaczego nie? Daj Bo¿e. (siada w kapeluszu przy stole, patrzy nieruchomo w jeden punkt) ¯ONA: Co co¶ tak jestem smutny, Izaaku? M·¯: Smutny? Nie. Dlaczego smutny? Trochê zmêczony, trochê pi³em. ¯ONA: Ale ty nie bêdziesz piæ, prawda, Izaaku? No, obiecaj ¿once? M·¯: Mogê nie piæ. Dlaczego nie? Proszê ciê usiadaj. ¯ONA: I tak bêdziemy siedzieæ? M·¯: Mo¿na siedzieæ, mo¿na pochodziæ. Wszystko jedno. ¯ONA: Oczutki moje. Nosek kochany. Kochasz swoj± Dorciê? M·¯: (u¶miecha siê zawstydzony) Co za pytanie. Naturalnie. Dlaczego nie? ¯ONA: Wiesz co? Ja tak my¶lê, ¿e my sobie urz±dzimy piêkne ¿ycie. Wiadomo ci wszak, i¿ na inteligencji mnie nie zbywa, wiêc ja chcia³am i ciebie wci±gn±æ w wy¿sze zainteresowania. M·¯: Dlaczego nie? Jak bêdê mia³ czas... Jutro nie mogê. Muszê skoñczyæ frak dla Szmulsona... tu z przeciwka, spodnie prasowaæ... ¯ONA: Mi³y dzieciaku. Lubiê ciê za tê prostotê... Poca³uj swoj± pani±. Mocniej. Jeszcze mocniej. I ju¿ odchodzisz? M·¯: Ja nie odchodzê. Ja tu mieszkam. ¯ONA: Ale przytul. To przecie¿ nasza noc po¶lubna. Gody. M·¯ : (chce wstaæ) Sodowa, czy zwyczajna? ¯ONA: Nie. Nie wody. Gody weselne, mówiê. M·¯: A u Szpilcwajga to muszê byæ o ósmej rano mierzyæ... ¯ONA: Niedobry¶ Izaaku. Móg³by¶ wszak o tym dzi¶ nie my¶leæ. M·¯: Dlaczego nie? To o czym ja mam my¶leæ? Krawiec jestem, to mój fach, a Szpilcwajg klient. ¯ONA: Wiesz, czyta³am ongi¶ pewne dzie³o "Mi³o¶æ w naturze". Tam w³a¶nie opowiedziano jaka to potêga. Opowiedziano i o zbli¿eniu cia³... o misterium powiedziano. M·¯: Czy ja mogê siê zbli¿yæ do misterium? Ja muszê szyæ, ¿eby ¿yæ. To jak twój tatunio ma daæ dwa tysi±ce z³otych, to bêdê móg³ kupiæ parê sztuk towaru i sp³aciæ Cukiersteina d³ug. Co ja wiêcej wiem? . ¯ONA: Nie wiesz, co kochaæ znaczy? M·¯: Dlaczego, nie wiem? Wiem. Ja bardzo lubiê kochaæ. ¯ONA: No to chod¼. Chod¼. We¼ mnie wszak raz w swoje ramiona. M·¯: I to jeszcze tatunio powiedzia³, ¿e da mieszkanie na Solnej to pracowniê mo¿na wiêksz± zrobiæ. To wzi±³bym dwa czeladniki... dlaczego nie? Zaraz obstalunki wiêcej, i wszystko. ¯ONA: Przestañ, Izaaku. Tutaj mnie kochaj, tutaj w naszym gniazdku. Ty tatuniowi nie wierz. Ty nie znasz tatunia. ¯adnego mieszkania na Solnej nie bêdzie. Chod¼, poca³uj mnie w usta, jedyny. M·¯: Nie mo¿e byæ, ¿eby nie by³o na Solnej. Tatunio obieca³. A jak ja oddawa³em swoj± krawieck± pracowniê na nasz± sypialniê, to ja w kuchni muszê szyæ. To ja nie mogê. ¯ONA: Poca³uj wszak¿e. Ale nie... czekaj Izaaku. Ja muszê ci co¶ wyznaæ... Ja jestem zbytnio uczciwa, a¿ebym nie wyzna³a tobie... Mê¿usiu s³uchaj... M·¯: Gdzie ja siê w kuchni podziejê? Dlaczego? Jak siê ju¿ zakocha³em w panienkê, co ma 41 lat, to dlaczego ja mam w kuchni? ¯ONA: Izaaku, nie rañ moje serce z t± chronologi±. Ja ci co¶ chcê wszak o¶wiadczyæ - ja by³am niegdy¶ uwiedzion±... ale to by³o wbrew, nawet w obie brwi mojej woli... to by³ brutalny gwa³t, Izaaku. Lecz ty mi wybaczysz wszak. M·¯: Dlaczego nie? Wybaczyæ mogê, ale to nie jest przyjemne. Dorcia, kto to by³? ¯ONA: Nie wiem, .Izaaku. Tatunio go szuka. Trzech ju¿ ma. Wybacz. M·¯: Ich to tatunio szuka. A jak mnie mia³ daæ piêæset z³otych zaliczki, to mnie oszuka³. No, ale przecie¿ te dwa tysi±ce z³otych to da: Obieca³. To kupiê parê sztuk towaru i Cukiersteina sp³acê... ¯ONA: Nie martw siê, nie trap, mój jedyny ty. Zaczniemy nowe piêkne ¿ycie... Czy lubisz dzieci, Izaaku? M·¯: Dlaczego nie? Bez dzieci smutno. Dzieci siê ¶miej±, to jest weso³o. ¯ONA: Wiêc pos³uchaj ¿oneczki, kochanie. Dzieci przyjad±. Teraz, kiedy ju¿ mamy gniazdko, bêdziemy z dzieæmi razem... Napiszê... M·¯: Które dzieci, Dorciu? ¯ONA: Wybaczy³e¶ mi ju¿ przecie¿, ¿e nie jestem wszak panienka. Wypij kielich goryczy do dna u cioci s± moje dzieci, trzy dziewczynki, Izaaku, i ch³opczyk jeden. M·¯: Dlaczego nie? Niech przyjad±. Ale to nie jest dobrze. To jest nawet bardzo niedobrze. Tutaj bêd± te dzieci? A kto ich da je¶æ? ¯ONA: Je¿eli na nas dwojga starczy, Izaaku, to i dla sze¶ciorga siê znajdzie k±sek... M·¯: Mo¿e siê znajdzie, mo¿e nie. Sk±d ja wiem? Ale to bardzo nieprzyjemne, ¿e ja w kuchni, a cztery dzieci przyjd±. Jak ja ju¿ siê zakocha³em w panienkê, co ma 41 lat, to jeszcze na jej cudze dzieci harowaæ? Ale: trudno, Dorcia. Co robiæ? ¯ONA: A teraz wszystko twoje. Ca³uj, pie¶æ. We¼ mnie, Izaaku. M·¯: Dlaczego nie? Mogê wzi±æ. Jak tatunio da te dwa tysi±ce i zap³acê Cukiersteina, i towar kupiê, to bêdzie l¿ej. Dzieci te¿ co¶ potrzebuj±. A kiedy tatunio da, Dorcia? ¯ONA: Nie mów o tym - ja jestem ca³a twoja ja tak p³onê - a ty o jakich¶ pieni±dzach. Ty w ogóle przestañ o tym my¶leæ. Ty nie znasz tatunia. Obieca³, ale nie da. Nie licz na to, Izaaku. Noc jest nasza. Chod¼. M·¯: (os³upia³y po pauzie) Nie da? Dlaczego nie da? Zakocha³em siê w panienkê 41 lat... i na Solnej nie bêdzie mieszkania... i ja muszê w kuchni... i cztery dzieci przyjad±... i jeszcze dwa tysi±ce ty¿ nie da? I nie zap³acê Cukiersteina? I towaru nie kupiê? To co ja mam robiæ, Dorcia? (p³acze) ¯ONA: Tutaj masz i¶æ, Izaaku... ca³owaæ... tuliæ, obj±æ... zaczniemy nowe, piêkne ¿ycie... Pójd¼. M·¯: (zdejmuje smoking, pólkoszulek, zostaje w kapeluszu, rozbiera siê w dalszym ci±gu i mówi przez ³zy) Dlaczego nie? Ju¿ idê. Tylko pamiêtaj obud¼ mnie przed siódm±... muszê spodnie z przeciwka wyprasowaæ i o ósmej byæ u Szpilcwajga. zg³o¶ do usuniêcia | Szadchen swata m³odziencowi posa¿n± pannê. Ten sie wzbrania: - Przecie¿ ona jest na pó³ ¶lepa! - Pomy¶l tylko - nie bêdziesz musia³ niczego przed ni± ukrywaæ. - Ale ona jest prawie g³ucha! - Pomy¶l tylko - ona nie us³yszy twoich przekleñstw... - Kuleje na jedna nogê! - Tylko pomy¶l - ona nie bêdzie za tob± ³azi³a krok w krok... - No i ma garba! - Oj, m³ody cz³owieku, bad¼¿e sprawiedliwy! Przecie¿ jedn± wadê to ona mo¿e mieæ! zg³o¶ do usuniêcia | Mosze! Ubezpieczy³em sklep od po¿aru, kradzie¿y i gradobicia! - Aj waj! A gradobicie, to jak zrobisz? zg³o¶ do usuniêcia | Mosze zaprosi³ na randkê swoj± przyjació³kê, Salcie. Spaceruj± po mie¶cie i w pewnym momencie mijaj± eleganck± restauracjê. - Ach, jakie smakowite zapachy... - wzdycha dziewczyna. - Podoba ci siê? - Mosiek na to. - Je¶li tak, to mo¿emy przej¶æ siê têdy jeszcze raz. zg³o¶ do usuniêcia | Stary ¯yd dawa³ do gazety nekrolog po swojej ¿onie i spyta³ o cenê. - Do piêciu wyrazów za darmo. - Nooo... to niech bêdzie: Zmar³a Zelda Goldman. - Ma pan do dyspozycji jeszcze dwa wyrazy. - To niech bêdzie - Zmarla Zelda Goldman, sprzedam Opla zg³o¶ do usuniêcia | Siedzi ¯ydówka na ³awce w parku, a w piaskownicy bawi± siê jej mali synkowie. Dosiada siê druga pani i mówi: "jakie ³adne dzieci, ile maja latek?" a mama na to z wynios³± mina: sêdzia ma trzy latka, a mecenas dwa. zg³o¶ do usuniêcia | Icek z ¿on± Chan± w piêkne sobotnie popo³udnie wybieraj± siê na piknik za miasto. Jest upa³, wiêc siadaj± w cieniu roz³o¿ystego drzewa. Nagle Chana zrywa siê z krzykiem. - Icek, ratuj! - Co siê sta³o? - Mrówki mnie jedz±! A Icek patrzy na swoj± brzydk± ma³¿onkê i mówi wzdychaj±c: - Aj, aj, aj! Do czegó¿ to g³ód mo¿e doprowadziæ! zg³o¶ do usuniêcia | Przyk³ad talmudycznej logiki na udowodnienie tezy, ¿e czas to dozorca: Czas to pieni±dz, pieni±dz to grunt, grunt to ziemia, ziemia to matka, matka to anio³, anio³ to stró¿ a stró¿ - to dozorca. zg³o¶ do usuniêcia | Icek spotyka pani± Salciê (w której siê od dawna kocha) i mówi: - Pani Salcie! Pani m±¿ wyjecha³ w delegacjê, mo¿e ja bym do pani przyszed³ wieczorkiem na kolacyjkê ze ¶niadankiem - nie bêdzie siê pani czu³a samotna... Na co pani Salcia z oburzeniem: - Ale¿ panie Icek! Ja nie jestem kobiet± lekkich obyczajów! - Ale¿ pani Salcie! Któ¿ tu mówi o pieni±dzach? zg³o¶ do usuniêcia | W ¿yciu na ogó³ zawsze mia³em szczê¶cie. I w rodzinie, i w interesie powodzi³o mi siê wcale nie¼le. ¯ona z ma³ymi wyj±tkami, by³a mi zawsze wierna, bo jak przez 18 lat zdradzi³a mnie tylko dwa razy, to to nie jest du¿o. Raz z jednym muzykantem, a drugi raz ze Stowarzyszeniem Kupców i Rêkodzielników, gdzie ja jestem pice-wreses. (z dum±) Wielka instytucja, parêset kilkadziesi±t samych cz³onków, nie licz±c zarz±du. W interesie tak¿e by³o ni¼le. I nawet kiedy ostatnio okradli mi sklep, to ty¿ mia³em szczê¶cie, bo akurat poprzedniego dnia obni¿y³em ceny o 30% wiêc, nie tak du¿o straci³em. Pañstwo musz± znaæ tê firmê na Nowolipkach: "¯ó³tko i Eierweiss", adres telegraficzny: "Jajko". Eierweiss - to ja, a ¯ó³tko wyjecha³. Wraca za rok i cztery miesi±ce. Nie, nie do Brze¶cia. Nim siê zajê³o takie Mokotowie Ratunkowe. Co znaczy za co? On by³ autor. On pisa³ fantastyczne ksi±¿ki w rodzaju Walasa, tylko ¿e to byli ksi±¿ki handlowe naszej firmy. Z³odziej, ale bardzo porz±dny cz³owiek. I m±dry cz³owiek! On na przyk³ad wymy¶li³ sposób darmowej korespondencji, bez nalepiania marek. I wszystkie listy dochodzi³y i nikt nic nie dop³aca³. W jaki sposób? Zwyczajnie, On wszystkie listy kierowa³ do siebie samego, a z drugiej strony koperty, jako wysy³aj±cego, podawa³ nazwisko tego cz³owieka, do którego pisa³. To poczta zwraca³a tamtemu list, jako niofrankowany. I takich ludzi siê u nas trzyma w wiêzieniu. Stra... "szne" ju¿ nie mogê wymówiæ, taki jestem oburzony. Inna rzecz, ¿e jak ¯ó³tko zabrali, to Bia³ko od¿y³o. Ja sam rz±dzi³em, ja sam zarabia³em i mnie siê zaczê³o lepiej powodziæ. A powodzenie obowi±zuje. Umeblowanie Ludwik XIV ja zmieni³em na numer wiêksze, na Ludwik XV, latem ja ju¿ mia³em zamiar jechaæ do Eks-le-Bêc, tylko zasiedzia³em siê w Miedzeszynie, ja ju¿ kupi³em sobie jedwabn± ¶pi¿amê w Gold England (a propos, ja do dzi¶ dnia nie wiem, czy to siê nosi na nocnej koszuli czy pod?), s³owem zacz±³em prowadziæ nowe, wytworne ¿ycie, co¶ a la Moryc Chevalieri. I kiedy¶ mówiê do ¿ony: "Regina! Jak siê zapatrujesz, ¿eby kupiæ auto?" I oto od tej chwili kiedy pad³o to lekkomy¶lne zapytanie minê³o ju¿ cztery miesi±ce - i od czterech miesiêcy ja mam auto, a w³a¶ciwie auto ma mnie i od czterech miesiêcy ja nie spa³em, ja nie jad³em, ja nie by³em w sklepie, ja w ogóle przesta³em ¿yæ! Mo¿e pañstwo my¶l±, ¿e ja je¿d¿ê tym autem? Ty¿ nie. Moja ¿ona je¼dzi? Nie. To kto nim je¼dzi? Grzegorzewski. A kto to jest Grzegorzewski. Zaraz. On przyszed³ kiedy¶ do sklepu i mówi: "Grzegorzewski jestem". Dobrze. "Eierweiss. Czym mogê s³u¿yæ?" - "S³ysza³em, ¿e Pan kupuje Piperlaka (bo ja mam Piperlaka! ¦wietna marka!), wiêc chcia³em przystaæ na szofera". Pokazuje mi ¶wiadectwa, z hrabiami je¼dzi³, z cesarzami je¼dzi³, Waldemarsow± wozi³, kto tylko jest - to on wozi³. To go wzi±³em. I nazajutrz ranoon zajecha³ Piperlakiem przed mój sklep. Regina ju¿ czeka³a, dzieci ju¿ czeka³y. "No panie Grzegorzewski, mówiê, jedziemy". Wtedy Grzegorzwski u¶miechn±³ siê i rzek³ "Dzi¶, panie Eierweiss, nie pojadziem, bo mi korbowód suwaka t³ucze w karter". - Kto, panie Grzegorzewski? - "Korbowód suwaka" - A dlaczego on t³ucze, panie Grzegorzewski? - "Bo to bezzaworowy silnik Knighta, to siê suwak zatar³ i uszy mu siê obrywaj±". Aha, powiedzia³em. To mo¿e pan przyprawi te uszy? Dzieci tak chc± pojechaæ! W tym miejscu Grzegorzewski znów u¶miechn±³ siêpob³a¿liwie i poprosi³ o 150 z³otych z powodu karbowód suwaka t³ucze w karter. Po tygodniu kochany pan Grzegorzewski znów zajecha³ pod sklep, z przyprawionymi uszami suwaka i karbowiaka, dzieci i ¿ona ju¿ czeka³y, wsiadamy - i prosimy jechaæ w Aleje. Pañstwo znaj± drogê z Nowolipki do Aleje? Wiêc na rogu Przejazd i Bielañskiej my¶my siê zatrzymali. - Co jest, panie Grzegorzewski? "Panewka siê wytopi³a..." - To co zrobiæ? - "Niech pañstwo bior± taksówkê". To¶my wziêli taksówkê. I tak jest od czterech miesiêcy! To kulung nie w porz±dku, to bolec nie sztymuje, to mamka nie ³apie, to kicha nawala, a tu jest grajcownica, a tam jest nagar! A dzieci p³acz± i ja ich wo¿ê taksówk±, albo le¿ê z Grzegorzewskim w gara¿u pod moim Piperlakiem i na mnie kapi± ró¿ne ¶wiñstwa, a on mi t³umaczy! On mi t³umaczy, ¿e trzecia szczotka na kolektorze nie dzia³a, ¿e siê ¶wieca zaoliwi³a, ¿e karburator siê zapcha³, ¿e akumulator siê wypiperlaczy³, ¿e b³oto ma magneto, ¿e grzybek ma ¶limaka, ¿e ¶limak ma suwaka! I p³acê ju¿ czwarty miesi±c: Piperlakowi raty, Grzegorzewskiemu pensjê, gara¿owi za kaburowiaki, a taksówkom za kursy! zg³o¶ do usuniêcia | - Icek, kupiê od Ciebie 10 kubików drewna loco Puszcza Bia³owieska. - Mosze, chêtnie sprzedam. Ale a propos Puszcza: czy Twoja ¿ona ciagle przebywa w Ciechocinku? zg³o¶ do usuniêcia | Czterech ¯ydów spotyka siê na gie³dzie w Kijowie. Po przywitaniu rozpoczynaj± siê przechwalaæ: - Ja wczoraj rozmawia³em z policmajstrem. - Policmajster... policmajster! Te¿ mi dygnitarz! - lekcewa¿±co krzywi siê drugi - Ja go¶ci³em naczelnika powiatu. - Co tam naczelnik powiatu! - mówi trzeci - Ja by³em w gabinecie rzeczywistego radcy stanu. - To wszystko nic! - powiada czwarty - Ja dzisiaj rano rozmawia³em z samym gubernatorem, grafem Ignatiewem. Trzej pozostali s³uchacze nie mog± wyj¶æ z podziwu: - Aj, aj, aj! Z samym grafem Ignatiewem! I co on ci powiedzia³? - A co mia³ powiedzieæ? "Paszo³ won, jewrej!" zg³o¶ do usuniêcia | Po wielu latach bez kontaktu, pewna ¯ydówka odebra³a telefon od swojego syna - geja: - Mamo, spotka³em cudown± dziewczynê, powiem krótko - zamierzam siê o¿eniæ! Matka ucieszy³a siê, ale nie do koñca pewna, nie wierzy w dobre wie¶ci. - My¶lê, ¿e to by by³o zbyt wiele pytaæ, czy ona jest ¯ydówk± ? - Mamo, ona jest nie tylko ¯ydówk±, ale pochodzi z zamo¿nej rodziny z Beverly Hills! Matka nie posiada siê z rado¶ci: - Synu, nie wiesz jak bardzo mnie uradowa³e¶. Jak siê nazywa twoja wybranka? - Monika Lewinski, mamo. Po chwili ciszy matka pyta: - A co siê sta³o z tym mi³ym katolickim ch³opcem, z którym siê spotyka³e¶ ??? zg³o¶ do usuniêcia | Lejb Sobel o¿eni³ siê i do znudzenia wychwala kolegom zalety swej urodziwej ¿ony. Pewnego dnia spotyka przyjaciela. Ten bierze go pod ramiê i szepcze do ucha: - Daj ty spokój z tym gadaniem. ¦miej± siê z ciebie. Czy ty nie wiesz, ¿e twoja ¿ona ma czterech kochanków na boku? - I co z tego? - u¶miecha siê beztrosko Sobel - Wolê mieæ dwadzie¶cia procent w dobrym interesie ni¿ sto procent w z³ym! zg³o¶ do usuniêcia | Do cadyka przyjecha³ pewien chasyd i ¿ali siê, ¿e interesy id± ¼le. Ale, poniewa¿ ludzie jeszcze nie znaj± op³akanego stanu jego interesów, wiêc córka jego mo¿e jeszcze zrobiæ dobr± partiê. W³a¶nie swataj± jej m³odego cz³owieka z dobrej zamo¿nej rodziny, ma on jednak jeden ma³y feler: jest trochê niedowiarkiem. - Ani mi siê wa¿ oddaæ córkê takiemu! - krzyczy rabin - Lepiej oddaj j± szewcowi lub furmanowi, ale niedowiarkowi nigdy! - Rabbi - powiada chasyd w pokorze - moja córka te¿ ma ma³y feler. - Jaki? - Ona jest tak jakby trochê... w ci±¿y zg³o¶ do usuniêcia | Mosze przychodzi do domu i od progu Salcia mówi: - Mo¶ku, s³ysza³e¶ nowinê? - Jak±? - Berni przesta³ paliæ, ten na³ogowy palacz co wypala³ 3 paczki dziennie przesta³. - Niemo¿liwe! - A jednak, widzisz on ma w sobie to czego Ci barkuje, siln± wolê. - £ee tam, jeden odosobniony przyk³ad... - Poczekaj nie skoñczy³am jeszcze. - Wiêc? - Twój przyjaciel Morty, ten alkoholik, wiesz który? - No wiem, co z nim? - Przesta³ piæ, widzisz, on te¿ ma to czego Ci brakuje, siln± wolê! - I co my¶lisz ze ja jej nie mam? - Nie masz. - A w³asnie ¿e mam! - W takim razie udowodnij. - Dobrze, od dzi¶, bede spa³ w sto³owym, i nie zbli¿ê siê do ¿adnej kobiety. - Dobrze, zobaczymy jak d³ugo wytrzymasz Mo¶ku... Mosiek jak obieca³, spa³ w sto³owym i nawet nie pomysla³ przez tydzieñ o ani jednej kobiecie. A¿ której¶ nocy w drzwiach od sto³owego stanê³a Salcia w samej bieliznie trzymaj±c w rêku swoj± poduszkê: Mosiek siê wybudza i pyta? - A ty czego chcesz? - Wiesz Mo¶ku, Berni podobno znów zacz±³ paliæ. zg³o¶ do usuniêcia | Nowo ochrzczony bankier Rozenblum zarêczy³ syna z córk± neofity Kona. - Zawsze ¿yczy³em sobie takiego ziêcia - zwraca siê Kon do przyjació³ - Sympatycznego chrze¶cijañskiego m³odzieñca z dobrej ¿ydowskiej rodziny. zg³o¶ do usuniêcia | Kiedy pewien ¯yd wróci³ do domu z wesela, zapytano go, jakie by³o jedzenie. Odpowiedzia³: - Gdyby zupa by³a tak gor±ca jak wino, a wino tak stare jak kurczak, a kurczak tak t³usty jak panna m³oda, by³oby to nadzwyczajne jedzenie. zg³o¶ do usuniêcia | W pewnym mie¶cie obok siebie znajdowa³y siê Synagoga ¯ydowska i ko¶ció³. W sobotê idzie Rabin do Synagogi patrzy a tu ksi±dz myje mu samochód, no to siê rabin ucieszy³ ale i zastanowi³. Nastêpnego dnia czyli w niedziele idzie ksi±dz na msze patrzy a tu mu rabin odcina rurê wydechowa w samochodzie. - Rabin co ty robisz z moim samochodem - krzyczy ksi±dz. Na to rabin odpowiada; - Ty mi wczoraj ochrzci³e¶ samochód to ja ci dzisiaj twój obrzezam. zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd wys³a³ swojego syna na studia do Ameryki. Po kilku latach pobytu syn wraca i tak oto rozmawiaj±: - Synu, a gdzie twoja broda? - Tate, w Ameryce nikt nie nosi brody. Zgoli³em j±. - Ale przestrzega³e¶ szabasu? - Tate, w Ameryce w szabas wszyscy id± do pracy. - Mam nadziejê, ¿e spo¿ywa³e¶ tylko koszerne jedzenie? - Tate, w Ameryce bardzo ciê¿ko o koszerne jedzenie. - Och synu! Powiedz mi tylko jeszcze jedn± rzecz. Jeste¶ nadal obrzezany? zg³o¶ do usuniêcia | Ojciec ¯yd pyta siê syna. - Mosze co by¶ chcia³ mieæ? - Pieni±dze. -A potem? - Bardzo du¿o pieniêdzy. - A gdyby¶ mia³ bardzo du¿o pieniêdzy to co chcia³by¶ mieæ? - Odsetki. zg³o¶ do usuniêcia | Rozmawiaj± dwaj bankierzy: - Co u pana s³ychaæ panie Rozenkranc ? - Same k³opoty. Szukamy kasjera. - Przecie¿ niedawno zatrudnili¶cie nowego! - No i w³a¶nie jego szukamy! zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd siedzi w barze mlecznym i je zupê. Podchodzi do niego w³óczêga i mówi: - ooooj jaka ta zupa dobra, ooooj jak piêknie pachnie. ¯yd do niego: - odejd¼ nie mogê przez ciebie je¶æ. Ale ten znowu swoje: - ooooj jaka ta zupa dobra, ooooj jak piêknie pachnie, taka pewnie smakowita. ¯yd ju¿ lekko zdenerwowany znowu go przepêdza, ale w³óczêga znowu zaczyna swoje, ¿e by sobie j± zjad³. Na to ¿yd taki ju¿ wkurzony mówi: - A zjad³by¶ nawet wczorajsz±?! W³óczêga: - Tak tak jasne. A ¿yd na to: - To przyjd¼ jutro! zg³o¶ do usuniêcia | Syn pracuj±cy u ojca - ¯yda w sklepie pyta go: - Tate, a co to jest etyka? - Widzisz synu jakby ci to wyt³umaczyæ. Wyobra¼ sobie, ¿e do sklepu przychodzi klient kupuje towar za 100 rubli, p³aci banknotem 200 rublowym i przez przypadek zapomina zabraæ wydan± mu resztê. Wtedy wchodzi w grê etyka: czy zabraæ te pieni±dze, czy podzieliæ siê nimi ze wspólnikiem. zg³o¶ do usuniêcia | Sêdzia : Imiê i nazwisko ? Oskar¿ony: Meir Aron Szepser. Sêdzia: Mieszka pan ? Oskar¿ony : Nalewki 39. Sêdzia: Czym pan siê zajmuje ? Oskar¿ony: Handlujê ze starzyzn±. Sêdzia: Wyznanie ? Oskar¿ony: Pan sêdzia pêknie ! Anabaptysta ! zg³o¶ do usuniêcia | Pewien rabin w swej synagodze mia³ wieczne utrapienie z m³odymi wiernymi, ktorzy na nabo¿enstwo przychodzili bez jarmu³ek. Prosi³, napomina³, a¿ wreszcie na drzwiach bo¿nicy wywiesi³ kartkê z napisem PRZYCHODZENIE DO DOMU BO¯EGO BEZ NAKRYCIA G£OWY JEST TAK SAMO CIʯKIM GRZECHEM JAK CUDZO£ÓSTWO! Po tygodniu nic sie nie zmieni³o, tylko ktos dopisa³ malymi literami "Próbowa³em jednego i drugiego - ró¿nica kolosalna!" zg³o¶ do usuniêcia | Seans filmowy, kino nabite, z koñca sali rozlega siê w ciemno¶ciach zaskoczony damski g³os: - Och, Piotrze, nic nie mówi³e¶ , ¿e jeste¶ ¯ydem!!! zg³o¶ do usuniêcia | Mówi Mojsze do Salcie wieczorem w ³ó¿ku: -Salcie, a zamkne³a¶ ty drzwi do sklepu? -Zamkne³am, Mojsze. -A ten nowy zamek Gerdy te¿ zamknê³a¶? -Zamknê³am, Mojsze. -Na dwa razy? -Na dwa razy, Mojsze. -a t± zasuwê tak± te¿ zamknê³a¶? -Zamknê³am, Mojsze. -Na dwa razy? -Na dwa razy, Mojsze. -A ten zamek na dole te¿ zamknê³a¶? -Zamknê³am, Mojsze. -Na dwa razy? -Na dwa razy, Mojsze. -A ten rygiel pod³ogowy zamknê³a¶ Salcie? -Zamknê³am, Mojsze. -Na dwa razy? -Na dwa razy, Mojsze. Mojsze my¶li przez chwilê i w koñcu pyta. -A ³añcuszek te¿ zamknê³a¶? -Oh, ³añcuszka zapomnia³am zapi±æ! -No proszê! Wchod¼ kto chcesz! Bierz co chcesz! zg³o¶ do usuniêcia | Jeden ch³op kupowa³ raz u £abêdzia trzewiki. Przymierza je, ale widzi ¿e ma oba lewe. Leci prêdko do ¯yda i mówi: - Jezusie Nazaretañski, przecie¿ wy¶cie mi sprzedali dwa lewe! A £abêdz na niego z gêb±: - Czy wy ch³opi dzisiaj wszyscy powariowali?! Przed chwil± by³ tu taki jeden i wrzeszcza³, ¿e mu dwa prawe sprzeda³em. zg³o¶ do usuniêcia | Zmar³ stary ¿yd, który trudni³ siê lichwiarstwem. Nikt nie chcia³ nad grobem powiedzieæ dobrego s³owa o zmar³ym, pomimo, ¿e oferowano za wyg³oszenie mowy spore pieni±dze. Wreszcie, w ostatniej chwili zg³osi³ siê pewien cz³owiek i po zainkasowaniu podwójnej "stawki" wyg³osi³ nad mogi³± takie s³owa: - Wszyscy znali¶my zmar³ego Mosze. Wszyscy wiemy, ¿e by³ z niego kawa³ drania, ³otra i krwiopijcy.... Ale, je¶li popatrzymy na stoj±cych nad mogi³± jego synów to musimy przyznaæ, ¿e by³ to jednak cz³owiek o go³êbim sercu ...... zg³o¶ do usuniêcia | Idzie sobie rabin przez wie¶ i widzi, ¿e Chaim zajada sobie kanapkê z szynk±. - Czy ja dobrze widzê, Chaim, szynkê z nieczystej ¶wini jesz? - W rzeczy samej. - A! Mo¿e ty chory jeste¶ i nie musisz przestrzegaæ Prawa Moj¿eszowego? - Nie, zdrów jestem. - To czemu... - Bo taka smaczna jest ¿e siê nie mogê powstrzymaæ. - Popatrz, Panie Bo¿e, na naród swój wybrany, gdzie nawet grzesznik brzydzi sie k³amstwem! zg³o¶ do usuniêcia | Stary ¯yd, fabrykant win, le¿y na ³o¿u ¶mierci. Dooko³a rodzina. On szepcze: - Teraz przeka¿ê wam tajemnicê produkcji wina. - Nale¿y wzi±æ zle¿a³ych ¶liwek, albo gruszek ulêga³ek, albo obitych jab³ek, albo... Jego syn nagle przerywa: - Tate, ja s³ysza³em, ¿e wino robi siê z winogron!!! - Te¿ mo¿na. zg³o¶ do usuniêcia | Do teatru ¿ydowskiego dzwoni zainteresowany: - Czy s± bilety na wieczorne przedstawienie ? - Tak, proszê szanownego pana. - A w jakiej cenie ? - dr±¿y temat przysz³y widz. - Szanowny pan raczy zajrzeæ osobi¶cie, na pewno siê dogadamy! zg³o¶ do usuniêcia | Robiê dzisiaj na kolacjê agresora w galarecie - mówi Wi¶niewska do Kowalskiej. - A có¿ to za nowa potrawa? - To nie s³ysza³a pani, ¿e teraz tak siê nazywa karp po ¿ydowsku? zg³o¶ do usuniêcia | W jednym przedziale na sleeping`u nocuj± ¯yd i goj. Jest ju¿ grubo po jedenastej wieczór, strudzony podró¿± goj w koñcu usn±³, a tu nagle wybudzaj± go z letargu s³owa ¯yda: - ojojoj, jakie to ja mam pragnienie, ojojoj jakie to ja mam pragnienie. Wkurzony facet po wys³uchiwaniu przez kilka minut tego lamentu wychodzi do przedzia³u ze sklepikiem, kupuje dwie flaszki oran¿ady, daje je ¯ydowi z tymi s³owy: - Masz tu, pij i daj spaæ! ¯yd w kilka sekund upora³ siê z obiema flaszkami. Kiedy dobroczyñca w koñcu usn±³, znowu obudzi³ go g³os s±siada, tym razem s³owami: - ojojoj, jakie to ja mia³em pragnienie, ojojoj jakie to ja mia³em pragnienie! zg³o¶ do usuniêcia | Do ¿ydowskiego milionera Rotschilda podchodzi lokaj i mówi, ¿e za drzwiami czeka jaki¶ obdarty ¯yd, który ma do pana barona interes. Obdartus obdartusem ale Rotschild nie by³by milionerem gdyby nie reagowa³ na s³owo "interes". Kaza³ wpu¶ciæ petenta. Obdartus wchodzi i nadaje: - Panie Rotschild, ja mam taki interes co my oba zarobimy po pó³ miliona w jeden dzieñ... - Pó³ miliona, ³adny grosz... a co za interes? - Panie Rotschild ja s³ysza³em, ¿e pan wydajesz córkê za m±¿ i dajesz pan ziêciowi milion w posagu. - To prawda. - Panie Rotschild...ja j± wezmê za pó³. zg³o¶ do usuniêcia | Syn do ojca: - Ojcze, kocham Adama! - Synu, bój siê Boga! Przecie¿ to ¯yd! zg³o¶ do usuniêcia | Tewje poczu³ pragnienie.Wstapi³ do piwiarni, wypi³ kufel piwa i mówi do sprzedawczyni: - Czy chce pani sprzedawaæ dwa razy wiêcej piwa ni¿ dotychczas? - A jak? - sprzedawczyni jest wyraznie zainteresowana. - Jak? Niech pani nalewa piwo do pe³na!!! zg³o¶ do usuniêcia | Rebeko: - zwraca sie Kon do ¿ony - Zdaje mi sie ¿e bedzie deszcz. Jak Ty my¶lisz . mo¿e wzia¶æ parasol? - We¼ parasol. - Tak? A je¶li nie bedzie deszczu, to poco mi parasol? Lepiej wezme laskê - Dobrze we¼ laskê. - Patrz, chyba zbli¿a sie burza. Jeszcze móg³bym zmokn±æ. Lepiej zostawiæ laskê w domu i wzi±¶æ parasol. - Dobrze, zostaw laskê w domu i we¼ parasol. - Tak masz racjê. Ale chyba sie przeja¶nia. Lepiej zostawiæ parasol i wzi±¶æ laskê. - Mój Bo¿e, we¼ laskê i zostaw parasol, i daj mi wreszcie spokój! - Rebeko widzisz jaka Ty jeste¶! To mi mówisz ¿eby wzi±¶æ laskê, to znów ¿eby parasol. A wogóle to kto Ci powiedzia³ ¿e ja wychodzê? zg³o¶ do usuniêcia | Kon pyta £abêdzia: - Kiedy Ty odpoczywasz w ci±gu dnia? - Po obiedzie ona zawsze sypia godzinke albo pó³torej. - Co za ona? - No , moja ¿ona! - Ale ja sie pytam kiedy Ty wypoczywasz a nie Twoja ¿ona. - No w³asnie. Gdy ona ¶pi, to ja wypoczywam. zg³o¶ do usuniêcia | Przychodzi szeregowy Rozencwajg do sier¿anta po przepustkê na trzy dni. - A po co wam, Rozencwajg, trzy dni urlopu? - Bo ja mam panie sier¿ancie immatrykulacjê. - Ej, Rozencwajg, wy z tymi waszymi ¿ydowskimi ¶wiêtami!... zg³o¶ do usuniêcia | £abêd¼ i ¯ó³tko zwiedzaj± weso³e miasteczko. Staj± przed karuzel±. - Ta karuzela - mówi ¯ó³tko nale¿y do Kona. Chod¼my siê trochê przejechaæ. Po kilku okr±¿eniach ¯ó³tko zblad³, potem zzielenia³ i dosta³ torsji. - Zejd¼ z karuzeli - radzi £abêd¼. - Nie mogê. - Dlaczego? - Bo Kon jest mi winien pieni±dze i tylko w ten sposób mogê je odebraæ. zg³o¶ do usuniêcia | - Ale nerwus z tego Pinkelesa ! - Dlaczego ? - Widzia³em go wczoraj na peronie. Spó¼ni³ sie na poci±g dwie minuty, a krzyczal, jakby siê spó¼ni³ o godzinê ! zg³o¶ do usuniêcia | Ma³e misteczko, jaki¶ wie¶niak zaczepia ma³ego ch³opca: - Ty, Moszek gdzie tu jest magistrat? - Sk±d pan wie ¿e ja sie nazywam Moszek? - Zgad³em. - To niech pan zgadnie gdzie jest magistrat. zg³o¶ do usuniêcia | ¯ó³tko spotyka £abêdzia na wy¶cigach na Polu Mokotowskim. - Jak Ci idzie? - Pyta £abêdzia. - Nic nie trafiam. - Dziwne na wy¶cigach zawsze przegrywasz, a w pokera zawsze wygrywasz. - Ale w pokera ja rozdajê karty. zg³o¶ do usuniêcia | - Jaki jest najwiêkszy ¿ydowski dylemat? - Darmowa wieprzowina. zg³o¶ do usuniêcia | Panie £abêd¼ czy pan wie jaka jest ró¿nica pomiêdzy moj± ¿on± a pañsk±? - Nie nie wiem - A ja wiem. zg³o¶ do usuniêcia | - Panie Akerman, powiedzia³e¶ pan podobno o mnie, ¿e ja jestem z³odziej. Czy to prawda ? - To prawda, ale ja tego nie powiedzia³em. zg³o¶ do usuniêcia | £abêd¼, podobno przyst±pi³e¶ do spó³ki z Cymermanem, ale on jest bogaty a Ty go³y jak ¶wiêty turecki, jak to siê dzieje? - Pos³uchaj, teraz on ma pieni±dze a ja do¶wiadczenie, a po roku to ja bêdê mia³ pieni±dze, a on do¶wiadczenie. zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd pisze list do ¿ony: Droga Malciu! Przy¶lij mi TWOJE kapcie. Pewnie siê zastanawiasz, czemu napisa³em TWOJE kapcie a nie MOJE kapcie. To proste. Kiedy bêdziesz czyta³a ten list na g³os przeczytasz MOJE kapcie i pomy¶lisz MOJE kapcie i w ten sposób przy¶lesz mi TWOJE kapcie a ja chcê MOJE kapcie i dlatego piszê do ciebie: Malciu, przy¶lij mi TWOJE kapcie. zg³o¶ do usuniêcia | Biedny ¯yd prosi zamo¿nego kupca o zapomogê. - Wykluczone - mówi bogacz - ja ju¿ i tak musze utrzymywaæ mego brata. - Przecie¿ ca³e miasto mówi ¿e pan mu nic nie daje ani grosza. - Je¶li wiêc nie daje rodzonemu bratu to pan chce ¿ebym panu da³? zg³o¶ do usuniêcia | Zima. Do knajpy wchodzi ¯yd zostawiaj±c otwarte drzwi. Barman natychmiast reaguje: - Panie, zamknij pan te drzwi, przecie¿ na dworze jest zimno? - Czy panu siê wydaje, ¿e jak zamknê te drzwi to na dworze zrobi siê cieplej? zg³o¶ do usuniêcia | Rozmowa ksiêdza z chasydem: - Wy, ¯ydzi to dziwny naród. Nie wierzycie w zmartwychwstanie Chrystusa Pana, a wierzycie, ¿ê wasz rabin-cudotwórca na chustce od nosa staw przep³yn±³ ... - No, tak, ale to jest prawda! zg³o¶ do usuniêcia | Dlaczego ¯ydzi zawsze odpowiadaj± pytaniem na pytanie? - A dlaczegó¿by nie? zg³o¶ do usuniêcia | Aron i Mosze jad± poci±giem do Berdyczowa. Zapada noc. Poci±g zatrzymuje siê na jakiej¶ stacji. Aron: - Mosze, ty siê popatrz, co to za stacja? Mosze patrzy za okno: - Lamencin. - A to jeszcze mamy czas. Poci±g rusza, po pewnym czasie staje. - Mosze, ty siê popatrz, co to za stacja? - Lamencin. - A to jeszcze mamy czas. Poci±g znów rusza, znów staje. - Mosze, ty sie popatrz, co to za stacja? - Lamencin. - Jak to, znowu Lamencin? Aron odsuwa Moszego, wychyla siê przez okno. - Ty durniu, ty jeden! To nie Lamencin, to "Dla mê¿czyzn"! zg³o¶ do usuniêcia | Julian Tuwim - wielki polski poeta by³ pochodzenia ¿ydowskiego i fakt ten rzutowa³ na stosunek do niego ró¿nych ludzi. Mia³ swego "etatowego " przeciwnika w koledze po piórze A. Nowaczyñskim, który nie przepuszcza³ ¿adnej okazji by dopiec Tuwimowi. Na jednej z uroczysto¶ci na cze¶æ Tuwima Nowaczyñski wzniós³ toast: " - Nie ma literatury polskiej bez Adama Mickiewicza, nie ma Adama Mickiewicza bez "Pana Tadeusza", nie ma "Pana Tadeusza bez Jankiela. Niech ¿yje Tuwim! Tuwim niewiele siê namy¶laj±c "podziêkowa³" równie¿ toastem: - Nie ma literatury polskiej bez Adama Mickiewicza, nie ma Adama Mickiewicza bez "Pana Tadeusza", nie ma "Pana Tadeusza" bez Jankiela, nie ma Jankiela bez cymba³ów. Niech ¿yje Nowaczyñski.... zg³o¶ do usuniêcia | Bardzo biedny Icek ze wsi pod Lubartowem mia³ siê ¿enic za pó³ roku i z narzeczona uradzili, ¿e dobrze by³oby miec bogatego dru¿bê (bo to i prezenty drogie i jakie powa¿anie wsród s±siadów). Icek przypomnia³ sobie, ¿e ma dalekiego krewnego, Mosze w Warszawie, który ma w³asny zak³ad krawiecki i spe³nia wszystkie powy¿sze kryteria. Pojecha³, wiêc do stolicy, odnalaz³ krewniaka, z dr¿acymi nogami wchodzi do jego mieszkania i oniemia³... Piekne meble na wysoki po³ysk, parkiety, dywany na pod³ogach i ¶cianach, pod oknem salonu olbrzymia 2,5 metrowa palma - s³owem co¶ cudownego. Przedstawia swoja pro¶bê Mosze'mu a ten odpowiada : - Widzisz Icek, wprawdzie jeste¶my rodzin±, ale ty jeste¶ taki go³odupiec, ¿e mi wstyd by³oby byæ u ciebie za dru¿bê, a ju¿ moja Salcia w ¿adnym razie nie pojecha³aby na te twoj± zapchlon± wiochê , bo ona jest teraz wielka pani i z byle kim siê nie zadaje. Przykro mi , ale ty siê napij u mnie herbaty i zje¿d¿aj zanim Salcia wróci z zakupów. Tak powiedzia³ i poszed³ do kuchni robiæ te herbatê. Icek, ze zdenerwowania dosta³ takiej sraczki, ¿e ledwo mo¿e ja utrzymac, rozglada sie wko³o wpada do przedpokoju, otwiera jakies drzwi, patrzy , a tam glazury, terakoty, jakies bia³e siedzenia, olbrzymia bia³a miska z kranem... K**wa, my¶li Icek tu nie mo¿na, wpada znowu do salonu, pop³och w oczach... jest palma - zer¿na³ sie do donicy, zasypa³ ziemia i nie czekajac ju¿ na herbate wybieg³ od krewniaka i wróci³ do domu. Po miesiacu otrzymuje telegram od Mosze'go: "Icek ch*j ci w d*pê, zostanê twoim dru¿b±, tylko powiedz gdzie¶ ty nasra³, bo my ju¿ trzecie mieszkanie zmieniamy" zg³o¶ do usuniêcia | Pewien che³mski mêdrzec pojecha³ na koñski targ, aby kupiæ sobie konia. Handlarz koñmi zachwala³ jedno ze swoich zwerz±t: -To wspania³a sztuka, szybki jak wiatr. Pomy¶l, wsi±dziesz na niego w Che³mie o trzeciej nad ranem, a ju¿ o szóstej bêdziesz w Lublinie! Che³mianin skrzywi³ siê: -To nie dla mnie - powiedzia³ - Co ja bêdê u licha robi³ w Lubinie o tak wczesnej porze? zg³o¶ do usuniêcia | Jedzie ¯yd przez granice. Przychodzi celnik i siê pyta o paszport. ¯yd pokornie podaje papiery, a celnik je przegl±da. Nagle celnik mowi: - Co wy mi dajecie, przeciez tutaj pisze ANALIZA MOCZU! - Ale¿ panie celniku, wszystko jest w porz±deczku: Ana to moja córka, Liza to moja ¿ona, a Moczu to jestem ja! zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd przychodzi do rabina ze skarg±: - Aj, pomó¿cie mi, rabbi! Mam ciê¿kie k³opoty z ziêciem! On nie umie piæ ani graæ w karty. - No, to przecie¿ dobrze. - Jak to - dobrze?.. On nie umie piæ, i pije. On nie umie graæ, i gra!! zg³o¶ do usuniêcia | ¯yd ze sporym workiem na plecach przekracza granicê. - Co jest w tym worku? - pyta urzêdnik celny. - Jedzenie dla kota - odpowiada ¯yd. Celnik otwiera worek: - Przecie¿ to kawa! Czy kot je kawê??!! - A czy to moje zmartwienie? Nie chce, niech nie je! zg³o¶ do usuniêcia | Pogrzeb w USA. Kto¶ prosi rabina, ¿eby wyg³osi³ kilka s³ów o zmar³ym. Rabin na to: Ja tu jestem nowy, sami co¶ o nim opowiedzcie. Cisza. Mijaj± minuty. W koñcu kto¶ mówi: Jego brat by³ gorszy! zg³o¶ do usuniêcia | - Icek,ty mo¿esz mnie po¿yczyc sto z³otych? - A od kogo? zg³o¶ do usuniêcia | - Icek, ty mo¿esz mnie po¿yczyæ 100 z³? - ¯yczê ci 100 z³. zg³o¶ do usuniêcia | Przychodzi biedniejszy ¿yd do bogatej synagogi. Od progu wita go g³os pilnuj±cego wej¶cia : - Pan nie mo¿esz wej¶æ do synagogi. - Dlaczego? - Bo pan nie da³e¶ na budowe naszej ¶wi±tyni - Ale ja mam interes do Goldberga. - Ju¿ ja was znam, Ty nie masz interes do Goldberga ty by¶ pomodliæ siê tu chcia³ . zg³o¶ do usuniêcia | Dawno dawno temu zszed³ Pan Bóg na spacer po pustyni i trafi³ do jakiego¶ miasta. Podszed³ do mieszkañców i zaproponowa³ - Mam dla was przykazanie - A jakie? - Nie zabijaj. - No co¶ ty! My Hetyci ¿yjemy z wojen. Potrafimy tylko wytapiaæ ¿elazo i walczyæ. Bez zabijania nasz naród zginie. Poszed³ Bóg dalej i trafi³ do nastêpnego miasta. - Mam dla was przykazanie - rzek³ do mieszkañców - A jakie? - Nie cudzo³ó¿. - To chyba jakie¶ ¿arty. W naszej ¶wi±tyni s± najlepsze ladacznice. Wszystkie nacje przyje¿d¿aj± do nas siê zabawiæ. Bez cudzo³óstwa pomrzemy w nêdzy. W trzecim mie¶cie Bóg spróbowa³ jeszcze inaczej - Mam dla was przykazanie - nie kradnij. - To jak mamy ¿yæ - nie da siê handlowaæ z Syryjczykami nie kradn±c. Nieco przybity Pan Bóg wróci³ na pustynie. Jacy¶ barbarzyñcy pa¶li tam swoje stada. Zrezygnowany Bóg spyta³ - Chcecie mieæ jakie¶ przykazania? - A za wiele??? - Za darmo. - A to by¶my z dziesiêæ wzieli. zg³o¶ do usuniêcia | Dwóch w³a¶cicieli firm z bran¿y odzie¿owej je razem lunch. Goldstein mówi do kolegi: - Zesz³y tydzieñ by³ najgorszym tygodniem w moim ¿yciu... - Co siê sta³o ?? - pyta Birnbaum - Pojecha³em z ¿on± na wakacje na Florydê, pada³o przez 7 dni i nocy, wiêc moja ¿ona spêdza³a czas na zakupach, wyda³a kilkadziesi±t tysiêcy dolarów. Gdy wróci³em do Nowego Jorku okaza³o siê, ¿e ta ¶winia, mój przyrodni brat - ksiêgowy - wykiwa³ mnie na milion dolarów, a na koniec, gdy w poniedzia³ek przyszed³em rano do pracy zobaczy³em jak mój rodzony syn, na moim w³asnym biurku dyma moj± najlepsz± modelkê... - I ty my¶lisz, ¿e mia³e¶ z³y tydzieñ ?? - odpowiada Birnbaum - mój by³ du¿o gorszy...Pojecha³em z ¿on± na wakacje na Florydê, pada³o przez 7 dni i nocy, wiêc moja ¿ona spêdza³a czas na zakupach, wyda³a kilkadziesi±t tysiêcy dolarów. Gdy wróci³em do Nowego Jorku okaza³o siê, ¿e ta ¶winia, mój kuzyn - ksiêgowy - wykiwa³ mnie na milion dolarów, a na koniec, gdy w poniedzia³ek przyszed³em rano do pracy zobaczy³em jak mój rodzony syn, na moim w³asnym biurku dyma moj± najlepsz± modelkê... - Jak mo¿esz mówiæ, ¿e twój tydzieñ by³ gorszy od mojego ?? - oburzy³ siê Goldstein - przecie¿ by³y identyczne... - No wiesz !!?? - powiedzia³ jeszcze bardziej oburzony Birnbaum - przecie¿ ja szyjê ubranka dla psów. zg³o¶ do usuniêcia | Pewien stary ¿ydowski ¿ebrak siedzi na ulicy ze swoim garnuszkiem i zaczepia przechodz±cego obok mê¿czyznê: - Mo¿e ma pan dla mnie 3 centy na kawê... - A gdzie kupisz kawê za 3 centy ? - pyta mê¿czyzna - W hurcie, ma sie rozumieæ. zg³o¶ do usuniêcia |
| |